Napisać dobrą recenzję to rzecz niełatwa. Napisać recenzję bardzo dobrą to już wręcz sztuka. Na palcach jednej ręki mogę wymienić autorów, którzy w swoich kolejnych recenzjach zachowują pewien unikatowy styl, rozpoznawalny na pierwszy rzut oka. O to bowiem w recenzjach chodzi najbardziej: o wypowiedzenie swego zdania w sposób na tyle interesujący i niecodzienny, aby z czasem stać się dla czytających wyznacznikiem pewnego określonego gustu. Styl ten odnalazłam ostatnio w książce Filmidła. Gawędy o filmach autorstwa Agnieszki Osieckiej. Osiecką cenię od dawna, na książkę Filmidła czekałam więc z niecierpliwością. Nie zawiodłam się, recenzja utrzymana będzie zatem w hurra optymistycznym tonie. Ostrzegam.

Jako zapalona kinomanka, a także czytelniczka recenzji uważałam tę pozycję za niezbędną w swoim prywatnym czytelniczym zbiorze. Jednak nawet mnie zdziwiła biegłość warsztatowa Osieckiej. Po pierwsze, nie miałam pojęcia, że Agnieszka Osiecka studiowała wcześniej reżyserię i to z całkiem dobrym skutkiem. A fakt ten zdecydowanie odbija się na jakości jej recenzji – są merytorycznie poprawne, uwzględniające techniki warsztatowe zawarte w recenzowanych filmach. Osiecka patrzy na film, jako całokształt pracy reżysera, scenarzysty, aktorów, kostiumologów, scenografów czy też kompozytorów.

Jednocześnie jednak jej recenzje w głównej mierze opierają się na zasadzie: od szczegółu do ogółu. Niewiele jest tekstów pisanych w dłuższej formie, jakie możemy spotkać we współczesnych filmowych periodykach (wyjątkiem są przedruki z czasopisma ,Film). Porównałabym je raczej do współczesnych notek blogowych, i to tych najwyższej klasy! Rzadko bowiem można przeczytać recenzje tak celnie trafiające w sedno opisywanych filmów. I które czytałoby się jednym tchem. I nie zmienia tego odbioru nawet fakt, że wielu tych filmów do tej pory nie udało mi się zobaczyć, (chociażby opisywanych filmów jugosłowiańskich czy też krótkometrażówek łódzkiej szkoły filmowej). Teksty Osieckiej czyta się jak najlepszą literaturę (którą w sumie zaiste są).

Agnieszka Osiecka miała pewien niepowtarzalny talent – operując minimalną liczbą słów, przekazywała niezwykle wiele treści. A w jak niepowtarzalny sposób to robiła! Aż chce się w tym miejscu przytoczyć kilka soczystych ustępów z jej recenzji jak np.: z punktu widzenia historycznego – totalna bzdura. Szlachetni Anglicy bronią szczytnych haseł Imperium przed dzikim zbirem Napoleonem. Motorem dziejów jest Nelson. Motorem Nelsona jest pani Hamilton (o filmie Lady Hamilton z 1941 roku) czy też: wprawdzie rzecz jest zrobiona z pompą, błyszczą tysiące świec, przygrywa orkiestra, galopują rumaki, a eleganckie damy przechadzają się tam i z powrotem po wielkoświatowych salonach i buduarach, no ale „pompa to nie wszystko”, jak nas poucza „Mały słownik strażacki” ( o filmie Mąż idealny z 1947 roku). W recenzjach Osieckiej jest wszystko to, co powinna zawierać recenzja – swada w wypowiadaniu własnego zdania, ,”lekkie pióro”, kontrowersyjne opinie, celne riposty.

Powtórzę więc jeszcze raz: przyznam szczerze, że dawno żadna książka nie zachwyciła mnie tak bardzo jak Filmidła. I to zarówno opisaną i ocenioną wyżej wartością merytoryczną jak i wydaniem. Wydawnictwo Prószyński i S-ka zrobiło bowiem w tym przypadku świetną robotę. Wszystkie recenzje zilustrowane są unikatowymi, pięknymi polskimi plakatami. Kto nieświadomy, śpieszę wyjaśnić i doinformować – polska szkoła plakatu w tamtych czasach stała na bardzo wysokim poziomie, tworząc obrazy wybitne w skali światowej. W książce możemy podziwiać dzieła tak uznanych artystów jak m.in. Jan Lenica, Waldemar Świerzy, Eryk Lipińsski. Żadne tam parodie plakatów hollywoodzkich, jak ma to miejsce w Polsce obecnie – a prawdziwa sztuka. Dodatkowym plusem Filmideł jest twarda oprawa, a także biało-czarna, minimalistyczna szata graficzna. Wszystkie te cechy sprawiają, że Filmidła. Gawędy o filmach zajmują poczesne miejsce na mojej książkowej półce (a po prawdzie czytelniczym stoliczku), stając się jedną z ulubionych pozycji.

Na zakończenie, jak pisze Osiecka: nie ma sensu streszczanie filmu – scena po scenie – aby jeszcze dokładniej prześledzić funkcjonowanie groteski wobec filozofii. Warto jednak zrobić to samemu, w kinie. Ten film jest bowiem nie tylko rzadkim okazem filmu intelektualnego. Jest także doskonałym przykładem dobrej roboty (o filmie Zezowate szczęście w reżyserii Andrzeja Munka z 1960 roku). Zamień czytelniku słowo film na Filmidła. Gawędy o filmach, a recenzja gotowa. Co tylko potwierdza mistrzostwo Osieckiej, a także słuszność zachwytu autorki tej recenzji.

P.S. Na koniec kilka suchych faktów dla zainteresowanych. Większość recenzji to teksty zebrane przez Agnieszkę Osiecką w formie wycinków z dziennika Sztandar Młodych z lat 1956-1957, gdy autorka była tam redaktorą działu „Film tygodnia”. Kilkanaście recenzji z tygodnika Film pochodzi z archiwum z lat 1958-1960. Plakaty filmowe zamieszczone w książce pochodzą z Muzeum Plakatu w Wilanowie.

Tytuł: Filmidła. Gawędy o filmach
Autor: Agnieszka Osiecka
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 7 marca 2013
Wymiary: 170 mm x 241 mm
Oprawa: twarda
Liczba stron: 207
ISBN: 978-83-7839-485-3
Kategoria: felietony, recenzje, recenzje

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *