Powiedzmy sobie szczerze – jestem dość sceptyczna, jeśli chodzi o polskie kino rozrywkowe. Dlatego krzyczące z plakatów hasła w rodzaju „Światowe kino!”, „Absolutna rewelacja!” traktuję z dużą dozą dystansu. Dziewczyna z szafy zdołała mnie jednak zaskoczyć, wybić z rutyny i dać mi nieźle do myślenia.

Nie był to film, którego się spodziewałam. Zachęcona do wizyty w kinie opisami dystrybutora oczekiwałam ciepłej, lekkiej komedii bez większych pretensji, ewentualnie komediodramatu z przewagą tego pierwszego, komediowego komponentu. Okazało się, że Dziewczyna z szafy to jednak coś więcej i mimo wielu komediowych akcentów nie jest to kino „po prostu” łatwe, lekkie i przyjemne. A przecież powinien mi dać do myślenia fakt, iż film jest autorskim pomysłem Bodo Koxa (i, przy okazji, jego kinowym debiutem), faceta, którego okrzyknięto „objawieniem” polskiego kina offowego…

Główni bohaterowie filmu to troje samotników funkcjonujących gdzieś na obrzeżach normalności. Najbliżej tej normalności wydaje się dryfować Jacek (doceniony za rolę w 80 milionach Piotr Głowacki), utalentowany webmaster, który pragnie zaistnieć w świecie kulturalnej Warszafki. Znacznie mu to utrudnia jego brat Tomek (znakomity Wojciech Mecwaldowski) – całkowicie uzależniony od Jacka autystyczny sawant i jednocześnie jedyna rodzina, jaka mu pozostała. Kox świetnie rysuje relację między nimi: jednocześnie zwyczajną, silnie naznaczoną rutyną i niezwykłą, emocjonalną, głęboką. Wypadło to bardzo poruszająco i wiarygodnie, a odrobinę – tragikomicznie; w każdym razie proporcje dobrano tu trafnie i starannie. Pojawia się wreszcie trzecia postać, tajemnicza, wyobcowana Magda (debiutująca w kinie Magdalena Różańska), tytułowa Dziewczyna z szafy, która w dość niezwykły sposób zachwieje codziennością życia braci.

dziewczyna-z-szafy1

Konstruując swoją opowieść, Kox wyraźnie nie chce iść na łatwiznę. Motyw sawanta reżyser jedynie zaznacza, nie jest to więc kolejny film o niedocenionym, upośledzonym geniuszu. To raczej opowieść o ludzkich uczuciach, o przywiązaniu, potrzebie bliskości i akceptacji, opowiedziana niebanalnie i z wnikliwym ujęciem tematu. Historia pozornie jest całkiem zwyczajna i rozgrywa się wśród zupełnie zwykłych dekoracji, gdzieś w odrapanym wieżowcu Warszawy, w ciasnych mieszkaniach i zadymionych korytarzach, pod ostrzałem krytycznych spojrzeń nieprzyjemnej sąsiadki. Im bardziej jednak zagłębiamy się w tę opowieść, tym więcej w niej elementów surrealistycznych, niejednoznacznych i wymagających interpretacji. A wszystko to zmierza do zaskakującej i udanej puenty.

Dość zaskakujący jest montaż – historia nie rozwija się płynnie i liniowo, a raczej składa się z odrębnych cegiełek – scen, które wprawdzie układają się chronologicznie, jednak nie zawsze w prosty sposób z siebie wynikają. Zabieg ten pomaga kreować niezwykły nastrój filmu, ale też zmusza widza do bardziej uważnego oglądania.

dziewczyna-z-szafy5

Wielką siłą tego filmu jest aktorstwo. Dotyczy to każdej pojawiającej się w kadrze postaci, jednak na szczególną uwagę zasługują tu Wojciech Mecwaldowski w bardzo trudnej i bardzo autentycznej roli autystycznego mężczyzny oraz Magdalena Różańska, dotąd znana z ról serialowych, która tutaj udowodniła, że jest aktorką (co najmniej) europejskiego formatu. Oboje grają życiowych rozbitków oszczędnie, bezpretensjonalnie, w sposób, który utrzymywał mnie w stanie autentycznego podziwu przez większość seansu. Na uwagę zasługuje także Eryk Lubos w drugoplanowej roli dzielnicowego. Pewne zastrzeżenia mogę sformułować jedynie pod adresem Piotra Głowackiego – choć dobrze poradził sobie z rolą (też przecież niełatwą), to jednak jego postać była według mnie trochę zbyt przerysowana; w efekcie w niektórych scenach czuło się, że gra, udaje. Mimo to, szczególnie w scenach, w których jego bohater okazywał trudne emocje, rola ta była satysfakcjonująca. Koniec końców bardzo przekonująco udało się pokazać w filmie psychologię postaci, nawet w jej najtrudniejszych, bo dotyczących rozmaitych zaburzeń (autyzmu, schozofrenii), aspektach. Na sukces ten złożyło się zarówno aktorstwo, jak i oryginalne rozwiązania formalne, których w filmie nie brakuje i które potęgują niezwykły klimat.

Dziewczyna-z-szafy3

Jeśli jednak spodziewacie się kina w rodzaju Amelii (która także opowiadała o zagubionych dziwakach, którzy się odnajdują), możecie być rozczarowani. Nie ma tu obrazków ładnych jak z pocztówek i miłych, uśmiechniętych ludzi. W filmie Koxa gromadzi się wiele rozmaitych emocji, od ciepłych uczuć, miłości, do frustracji i destrukcyjnego gniewu. Podobnie bardzo skrajne emocje film wywołać może w widzu. Trzeba być na to przygotowanym. Nawet w scenach, które mogą wydawać się całkiem błahe, gdzieś pod wierzchnią warstwą zwyczajności kryje się niepokojąca obietnica, że zaraz coś się wydarzy. Z tego względu, choć akcja rozwija się niespiesznie, film trzyma w ciągłym napięciu. Jest tutaj też sporo brudu, także w języku, w relacjach między ludźmi – nie każdemu ta twarda stylistyka przypadnie do gustu. Wrażenia dopełniają świetne zdjęcia Arkadiusza Tomiaka (Statyści, Daleko od okna), podkreślające klaustrofobiczny klimat tej historii oraz wspaniała muzyka, za którą odpowiadają Joanna Halszka Sokołowska i Filip Zawada.

dziewczyna-z-szafy2

Dziewczyna z szafy to komediodramat, w którym dramatu jest więcej niż komedii. Oba te składniki są jednak wysokiej próby. Nie jest to dzieło idealne i skończone – sądzę, że gdyby filmowi nadać więcej lekkości i, być może, nieco bardziej zbliżyć go do produkcji w rodzaju Amelii, byłby prawdziwy hit. Z drugiej strony, być może gdyby nie ta „ciężkość” – tematyczna i emocjonalna – film straciłby na głębi, stał się trywialny? Jest też prawdopodobne, że Dziewczyna… podzieli widownię – nie jest to obraz z rodzaju tych, które podobają się wszystkim, nie brak w nim także kontrowersji. Najlepiej na jego temat opinię wyrobić sobie osobiście – w kinie.

Moja ocena: 8/10

{youtube}hwWpTjz82vE{/youtube}

Tytuł oryginału: Dziewczyna z szafy
Reżyseria: Bodo Kox
Scenariusz: Bodo Kox
Rok produkcji: 2012
Premiera kinowa: 14 czerwca 2013
Gatunek: dramat, komedia
Kraj produkcji: Polska