Moda na elfów przychodzi i odchodzi, druidzi zawsze kojarzyć się nam będą z białobrodym Panoramixem, choć od czasu do czasu wpadnie Atticus z Kronik Żelaznego Druida, Odyna możemy spotykać setki razy, ale i tak uśmiechniemy się, widząc go u Gaimana, a Loki i Thor nigdy nam się nie znudzą, szczególnie Loki, ten z uśmiechem Toma Hiddlestona. Ares, Anansi, Archanioł Rafael – znamy ich nie tylko ze szkolnych podręczników, ale i z filmów, seriali, książek i komiksów.

A kto mi powie, kim jest Dażdbóg, Weles, Kostroma lub Czarnobóg? A przecież to nasza słowiańska mitologia. Znamy doskonale słynne na cały świat wampiry i Babę Jagę i dobrze wiemy, że to zasługa wierzeń naszych przodków. A zatem warto pochwalić się także resztą, bo wierzcie mi, jest czym.

Juraj Červenák słowacki pisarz, który, jak twierdzi we wstępie do Władcy wilków, zaczął myśleć o napisaniu słowiańskiego fantasy już w latach 90tych, tuż po przeczytaniu książek Sapkowskiego. Książka, o której wam tu opowiem, nie jest jedyną w dorobku słowackiego autora – Červenák stworzył kilka cykli osadzonych w słowiańskim świecie bogów i magii. Niestety w Polsce dotychczas ukazała się pierwsza część cyklu Bohatyr – Żelazny kostur, oraz główny bohater tej recenzji – Władca wilków, powieść otwierająca cykl Czarnoksiężnik.

Rogan, zwany Czarnym, słynny i bezlitosny pogromca Awarów, nie przyłącza się do żadnego wodza, do żadnej grupy, czy wojska, działa na własną rękę. Wędrując samotnie ma określony konkretny cel – tropi Krwawe Psy – najbardziej okrutne i bezlitosne awarskie plemię. Na swojej drodze spotyka równie słynną wiedźmę Mirenę, a prócz tego, że słynną, to także piękną, zdolną i ironiczną. Ich drogi krzyżują się i łączą, biegnąc tuż obok siebie, ale nie dajcie się zwieść, choć ta powieść zbudowana jest na powszechnie wszystkim znanym schemacie, to w drobnostkach Červenák zaskakuje.
A potem pojawia się Władca wilków i wtedy czytelnikowi (i nie tylko) otwierają się oczy.

Ta książka to opowieść o zemście, wspomnieniach tak bolesnych, że trudno je znieść, powieść o bogach i… o czymś jeszcze, czego zabrakło. Władca wilków zaczyna się świetnie – nastrojowo, zagadkowo, nieco przerażająco. Tajemniczy Rogan, złośliwa Mirena i bogowie, a wszystko to osadzone w pradawnych słowiańskich lasach, gdzie żyją upiory i wampiry. Niestety od połowy książka coraz bardziej zaczyna tonąć we krwi, a postacie nie kuszą, by głębiej zaglądać w ich dusze, tak jakby autor bardziej skupił się na zbudowaniu samego gatunku słowiańskiej fantasy, niż na swoich bohaterach.

Akcja książki zdecydowanie nie stoi w miejscu, jest gwałtowna i okrutna, więc jeżeli nie jesteście w stanie znieść widoku krwi i latających członków w swojej wyobraźni, tę pozycję odradzam. Ale jeżeli macie ochotę na sięgnięcie do korzeni, dowiedzenie się, kim jest Czarnobóg, usłyszenie innego wykrzyknika niż o, boże!, lub, po prostu, chcecie świetnie się bawić, słuchając złośliwości Mireny, a drugie dno książki nie jest dla was śmiertelnie ważne, to koniecznie otwórzcie Władcę wilków, nie pożałujecie. Sięgnijcie także po Żelazny kostur, a później uzbrójcie się w cierpliwość, lub kołaczcie do mailowych i facebookowych drzwi wydawnictwa Erica, by przyśpieszyli pracę nad kolejnymi częściami obu cykli.

Tutuł: Władca wilków
Autor: Juraj Červenák
Tytuł oryginału: Vládce vlků
Tłumaczenie: Agata Janiszewska
Cykl wydawniczy: Czarnoksiężnik tom 1
Wydawca: Insytut Wydawniczy Erica
ISBN: 978-83-62329-40-3
Liczba stron: 376
Kategoria: fantastyka, fantasy

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *