Sidonie-Gabrielle Colette, jedna z najbarwniejszych postaci francuskiej bohemy, zasłynęła przede wszystkim jako autorka cyklu powieści o Klaudynie. Niedawno zapytano mnie, czy wspomniana postać jest żeńskim odpowiednikiem Mikołajka, bohatera książek przeznaczonych dla dzieci. Biorąc pod uwagę silnie zarysowany pierwiastek erotyczny, proza Colette powinna znaleźć się możliwie jak najdalej od działu z literaturą dla najmłodszych. Dlatego też na wstępie pozwolę sobie ostrzec tych, którzy do tej pory nie mieli styczności z Klaudyną: poświęcone jej powieści zdecydowanie nie nadają się na prezent dla dorastających dziewcząt.

Wydawnictwo W.A.B. wznowiło w ubiegłym roku cztery tomy serii, w skład której weszły:

  • Klaudyna w szkole
  • Klaudyna w Paryżu
  • Małżeństwo Klaudyny
  • Klaudyna odchodzi

Historię bohaterki będącej niejako symbolem twórczości Colette domyka powieść wydana właśnie po raz pierwszy w polskim tłumaczeniu – Klaudyna powraca. Powołując się na określenie zastosowane przez wydawcę, tym razem czytelnik ma do czynienia ze swoistym postscriptum do tetralogii, które zamyka nie tylko ważny etap pisarskiej kariery Colette, ale również pewien rozdział jej życia prywatnego. Aby nie zdradzać zakończenia, a jednocześnie wzbudzić zainteresowanie, pozwolę sobie zaznaczyć, że niewątpliwy wpływ na warstwę fabularną miało rozstanie z mężem, któremu pierwotnie przypisywano autorstwo czterech części cyklu. Literacki debiut Colette to zatem praca w roli autora-widmo, sukcesywnie wzbogacającego dorobek swojego współmałżonka. W momencie, kiedy pisarka zachłysnęła się wolnością, zdecydowała się przenieść osobiste doświadczenia na karty powieści. Stopień, w jakim pokryły się losy Colette i Klaudyny odsłoni się przed czytelnikiem po lekturze świeżo opublikowanej książki.

Wydawca zdecydował się przytoczyć cytat Julii Kristevy dotyczący twórczości Colette, której udało się znaleźć odpowiedni język do wyrażenia przenikających się uczuć, pragnień, niepokojów. Język ten wykracza poza sytuację kobiety końca wieku. Wraz z sąsiadującym z nim fragmentem wypowiedzi Patrycji Pustkowiak mówiącym, iż pisarka przetarła szlaki kobiecej prozie psychologiczno-erotycznej tworzą one obraz autorki zarówno utalentowanej, jak i gotowej wykorzystać sprawne pióro do przekształcenia niewysłowionych emocji na język literatury. Dorobek Colette wzbudzał w czasach jej współczesnych nie lada kontrowersje. Szokujący aspekt powieści francuskiej pisarki zdążył się już nieco zdezaktualizować, dlatego czytelnika sięgającego po nie w dwudziestym pierwszym wieku dziwić może powszechnie komentowany, lecz w rzeczywistości umiarkowany erotyzm zawarty w cyklu o Klaudynie. Mimo przemian, jakie zaszły w społecznej mentalności, Klaudyna powraca zawiera w sobie cytaty, które w dalszym ciągu zasługują na miano pikantnych. W dobie kultury popularnej, w dużej mierze składającej się z elementów epatujących wulgarnym seksem, pisarstwo Colette stało się zaledwie subtelną erotyką. Za przykład niech posłuży następujący fragment: Doprowadziłam do tego, że lubi się kochać tak, jak ja lubię. Dzięki mnie stał się czysty. Tak, czysty, a dlaczego nie? Nie dodaje już do tego, co nazywał naszymi „grami”, libertyńskich luster, książek… belgijskich, stworzonych do szeptu słów, wykrzykiwanych głośno, w całym ich bezwstydzie… W zestawieniu z Pięćdziesięcioma twarzami Grey’a kontrowersyjność francuskiej literatki może wydawać się mocno przesadzona. Należy jednak pamiętać, że powieść Klaudyna powraca ujrzała światło dzienne w roku 1907, na długo przed seksualną rewolucją, której apogeum miało miejsce w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Colette, dzięki swojej pisarskiej karierze, zapracowała sobie na status wyzwolonej skandalistki w okresie, kiedy kobiety pozostawały jeszcze spętane jarzmem gorsetów. Tak dosłownie, jak i w przenośni.

Streszczenie fabuły powieści Klaudyna powraca może dziwić, biorąc pod uwagę powyższe rozważania nad jej rzekomo erotycznym zabarwieniem. Czytelnik oczekujący narastającego napięcia wieńczonego co jakiś czas nagłym zwrotem akcji, powinien omijać tę książkę szerokim łukiem. Nie twierdzę jednak, że proza Colette nuży, ciągnąc w nieskończoność pozbawiony dynamizmu wątek. Co zatem sprawia, że niedokończoną powieść z trudem odkłada się na później? Twórczość kontrowersyjnej (niegdyś) pisarki cechuje wyjątkowa wrażliwość na wewnętrzny aspekt życia ludzkiego. Klaudyna powraca jest podróżą przez najmroczniejsze zakątki psychiki postaci pojawiających się na jej kartach. Colette zbudowała fabułę za pomocą zaledwie czterech postaci, przy czym aktywność jednej z nich ogranicza się do pełnienia roli autora przytaczanych listów. Tytułowa Klaudyna, pozbawiona towarzystwa męża przebywającego w sanatorium, decyduje się na tymczasową przeprowadzkę do posiadłości Annie. Kobiety, aby uciec od monotonii dnia codziennego, snują opowieści o minionych romansach, przełamując tym samym barierę wstydu. Kolejne strony odsłaniają przed czytelnikiem skrzętnie skrywane oblicze jednej z bohaterek. Sielankę, przeplataną intymnymi wyznaniami, przerywa niespodziewana wizyta pasierba Klaudyny, uosobienia chaosu. Relacje pomiędzy Annie i Klaudyną ulegają drastycznej zmianie pod wpływem obecności Marcela, który najwyraźniej zadomowił się w wiejskiej posiadłości. Im dalej w las, tym ciemniej, powiadają. Im bliżej końca powieści, tym trudniejsze staje się współobcowanie trójki bohaterów zmagających się z pokusami i demonami przeszłości. Jak zakończy się przeprawa przez tor psychologicznych przeszkód zamykająca cykl poświęcony Klaudynie? Wystarczy sięgnąć po świeżo wydaną w Polsce powieść.

Skromny rozmiar książki nie świadczy o ubogiej zawartości, a wprost przeciwnie – na niespełna dwustu stronach Colette zamieściła opowieść tak intensywną, że trudno o bardziej skondensowany ładunek emocjonalny. Autorka dawkuje jednak doznania w sposób, który nie przytłacza czytelnika ilością wrażeń. Klaudyna powraca jest dziełem doświadczonej pisarki, której warsztat plasuje ją w czołówce klasyków i klasyczek pióra. Colette, choć wpisuje się w nurt literatury kobiecej, w żadnym wypadku nie zasługuje na degradację do poziomu tak zwanego babskiego pisania. Fakt, że odbiorca poznaje historię z perspektywy Klaudyny, nie powinien odstraszać przedstawicieli przeciwnej płci. Kto wie, może lektura pozwoli uniknąć kolejnych konfliktów powstałych na gruncie wzajemnego niezrozumienia. Sądzę, że hymn pochwalny, jakim okazała się ta recenzja, mówi sam za siebie, w związku z czym nie muszę już rozwodzić się nad tym, jak bardzo polecam książkę Klaudyna powraca (zarówno kobietom, jak i mężczyznom). Gwarantuję, że czas jej poświęcony nie okaże się zmarnowany.

Autor: Sidonie-Gabrielle Colette
Tytuł: Klaudyna powraca
Wydawca: W.A.B.
Premiera: marzec 2013
Tytuł oryginału: La retraite sentimentale
Przekład: Hanna Igalson-Tygielska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 13,5×20,2 cm
ISBN 978-83-7747-799-1