Jednak spotkanie teoretyków magii z panem Norrellem nie wychodzi im na dobre; ten ostatni podstępem zdobywa tytuł jedynego maga królestwa, choć zarazem doprowadza do odrodzenia się sztuki magicznej w Anglii. W związku z tym postanawia wyruszyć do Londynu, by w poczuciu misji wspomóc rząd w wojnie z Napoleonem – oczywiście za pomocą magii. Początkowo pan Norrell traktowany jest w towarzystwie pobłażliwie, jako swego rodzaju kuriozum, jednak zdobywa rozgłos i uznanie, kiedy przywraca do życia narzeczoną sir Waltera Pole’a, co notabene ma swoje straszliwe konsekwencje.
Pan Norrell, zazdrośnie strzegący swej wiedzy i cieszący się sława maga – monopolisty, decyduje się jednak przyjąć ucznia: młodego Jonathana Strange’a – nie tyle z chęci dzielenia się wiedzą, lecz raczej dlatego, by móc go kontrolować i trzymać z daleka od największych magicznych sekretów. Mimo różnic charakterów i wybujałych ambicji obu magów, ich współpraca układa się dość poprawnie. Oziębienie ich stosunków następuje wtedy, gdy rząd postanawia wysłać Strange’a do Hiszpanii, by ten wspomógł magią wojska Wellingtona. Spektakularne zwycięstwo nad Napoleonem sprawia, że mag staje się równie szanowany jak jego mistrz, w związku z czym Strange postanawia zerwać współpracę z Norrellem i zacząć praktykować na własną rękę. Pan Norrell knuje przeciw niemu, zaś Strange, który odnajduje elfa znającego magię Faerie, przekonuje się na własnej skórze, jak niebezpieczna jest ona dla ludzi. Trafia do Wenecji, gdzie wreszcie odkrywa, kim jest tajemniczy dżentelmen o włosach jak puch ostu i znajduje sposób, by pokrzyżować mu szyki…
Jeśli myślicie, że mój zarys fabuły jest nieco zbyt obszerny, przydługi i szczegółowy, jesteście w błędzie! Jonathan Strange i pan Norrell jest bowiem powieścią wielowątkową, w której każdy, najbłahszy nawet epizod, rozrasta się w sposób nieopanowany, z niezwykłą pieczołowitością i drobiazgowością, mało tego – liczne przypisy stanowią opowieści same w sobie, rozciągające fabułę we wszelkich możliwych kierunkach. Trzeba jednak przyznać, że wrażenie chaosu jest pozorne, a wszystkie wątki – co wprost nieprawdopodobne – znajdują swoje rozwiązanie w dramatycznym finale.
Nie jest jednak łatwo podążać za fabułą, która sprawia wrażenie mrocznego labiryntu. Koncentruje się ona na relacjach między głównymi bohaterami; magowie współpracują ze sobą, ich rywalizacja z biegiem czasu się zaostrza i pogłębia, aż stają się wrogami, zaś ich działania doprowadzają do odrodzenia magii,a przy okazji – do upadku Napoleona. Ot, taki skutek uboczny. Niemniej równie intrygujące są wątki i epizody rozgrywające się na peryferiach głównego nurtu fabuły, bez wyjątku w mrocznym, posępnym klimacie, niepokojącej atmosferze i w nie zawsze jasnym kontekście, co tylko przydaje fabule niejednoznaczności i grozy. Jest ona osadzona w realiach historycznych – wszak to Anglia w początkach XIX wieku – odwołuje się do wydarzeń (np. bitwa pod Waterloo) i postaci autentycznych (Napoleon Bonaparte, król Jerzy III, książę Wellington, lord Byron) oraz znanych faktów (szaleństwo króla Jerzego), choć umieszczonych w fantastycznych kontekstach, wzbogaconych elementami nawiązującymi do angielskiego folkloru, celtyckiej mitologii – oraz tradycji powieści wiktoriańskiej.
Powieść Susanny Clarke to takie wiktoriańskie fantasy – świat realny niepostrzeżenie zamienia się w groźną, baśniową krainę, w której magia nie jest przywilejem przeznaczonym dla wybranych, lecz sztuką dostępną dla ogółu na podobnych zasadach, jak klasyczne wykształcenie. Jej drugie oblicze, znacznie bardziej niebezpieczne, reprezentują elfy zamieszkujące krainę Faerie, zaś ich magia przynosi ludziom zgubę.
Bogactwo świata przedstawionego przekłada się również na różnorodność charakterologiczną bohaterów, jakże barwnie i szczegółowo opisanych przez autorkę. Do najbardziej wyrazistych i ciekawych postaci należy z pewnością lady Pole, która za sprawą zaklęcia wiedzie podwójną egzystencję w świecie ludzi i elfów, Stephen – czarnoskóry kamerdyner sir Pole’a, Lascelles, ludzki pasożyt i intrygant Drawlight – dobrzy znajomi pana Norrella, uliczny mag – oszust Vinculus, który odgrywa w całej historii ważniejszą rolę, niż niejeden mógłby przypuszczać oraz mroczny i tajemniczy dżentelmen o włosach jak puch ostu. Fabuła powieści wiedzie czytelnika przez meandry osobowości bohaterów oraz ich zadziwiające losy, układające się w zawiłą, a jednocześnie spójną całość.
Wszystkie te zalety nie byłyby nawet w połowie tak wyraziste i niesamowite, gdyby nie styl pisarski Susanny Clarke. Cechuje go niebywała elegancja, precyzja w operowaniu słowami, posiada kunsztowny urok wiktoriańskiej prozy przywodzącej na myśl styl Charlesa Dickensa, Williama Thackeraya czy Jane Austen, łączący w sobie ironiczną trafność spostrzeżeń na temat ludzkiej natury i subtelną, choć ciętą krytykę społeczeństwa z misterną, charakterystyczną dla całej trójki manierą. Wrażenie to potęguje zwyczaj zwracania się narratora wprost do czytelnika, a także niespieszny rozwój akcji uwzględniający każdy wątek czy epizod, których w powieści jest zatrzęsienie. Nie każdemu czytelnikowi takie tempo i drobiazgowość będzie odpowiadać, co bardziej niecierpliwych pewnie znuży, jednak zapewniam, że warto śledzić fabułę z uwagą przez całe osiemset stron – nie tylko z powodu zaskakującego, mocnego zakończenia, lecz także – a może przede wszystkim – dla nadzwyczajnej przyjemności delektowania się wyrafinowanym pięknem języka przesiąkniętego duchem epoki.
Jonathan Strange i pan Norrell to powieść niebanalna, nie potrzebująca żadnych punktów odniesienia, bo stanowiąca skończone, samoistne uniwersum; klasa sama dla siebie, potwierdzająca wysoki poziom książek spod znaku Uczty wyobraźni. Gorąco polecam!
Fragment książki przeczytasz TUTAJ.
Autor: Susanna Clarke
Tytuł: Jonathan Strange i pan Norrell
Tytuł oryginału: Jonathan Strange & Mr Norrell
Wydawca: Mag
Seria: Uczta wyobraźni
Data wydania: luty 2013
Liczba stron: 805
Okładka: twarda
ISBN: 978-83-7480-277-2
Kategoria: fantastyka, literatura obca
Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/