Pierwszą rzeczą, która przyciągnęła mnie do tej książki, była urocza, romantyczna okładka (szkoda tylko, że zeszpecona nic nie wnoszącymi komentarzami 'ekspertów’, których zdanie w kwestii literatury nic mnie nie obchodzi, a już na pewno nie przekonało mnie do lektury). Następnie radośnie stwierdziłam, że nie kończy się na ładnym obrazku – pozycja, mimo iż w zakamuflowanej formie, dotyczyła biografii słynnego pisarza, wielkiego Charlesa Dickensa, a to oznaczało coś, po co sięgnąć bezsprzecznie musiałam. Ostatecznie byłam zachwycona, zaciekawiona twórcą Małej Dorrit i jego charakterem, naładowana emocjami i pragnieniem pisania o tym.

Młody, obiecujący pisarz poznaje śliczną córkę swojego wydawcy. Nie mija wiele czasu i młodzi stają na ślubnym kobiercu. Alfred pisze coraz lepiej i w krótkim czasie staje się sławny. Jednak jego obsesja na punkcie pracy i zarabiania pieniędzy sprawia, że Dorothea czuje się odsunięta na drugi plan. Jej życie powoli zmienia się w piekło – Alfred okazuje się być zupełnie innym człowiekiem niż wtedy, gdy po raz pierwszy zawitał do jej domu z radosnym uśmiechem na ustach. Dziewczyna z niedowierzaniem staje w obliczu romansów męża, jego histerycznych reakcji, kłamstw i psychicznego wyniszczania.

Autorka przyznaje, że uciekła się do zabiegu zmiany biografii pisarza (a raczej historii jego małżeństwa) w opowieść o fikcyjnych postaciach, gdyż w ten sposób było jej łatwiej zapełnić kilka drobnych białych plam, których zamalowanie stało się w trakcie pisania niezbędne. Niemniej jednak nikogo nie powinno to zniechęcić do lektury  – sprawdziłam, Arnold praktycznie nie mija się z prawdą, zmienia tylko drobne, mało istotne dla głównego tematu fakty w ten sposób, by akcja była ciekawsza i bardziej spójna. A to, że  imiona i nazwiska bohaterów brzmią inaczej niż w rzeczywistości świadczy tylko o jej uczciwości. Najważniejsze jest to, że powieść wiernie i realistycznie oddaje charaktery – zagubionej i nie radzącej sobie w życiu Catherine oraz Charlesa, despotycznego tyrana o rozbuchanym ego.

Dorothea przeżywa wielką miłość do uroczego młodzieńca, poślubia go, a następnie tkwi w toksycznym związku, który ją unieszczęśliwia. Wersję wydarzeń poznajemy z jej punktu widzenia, kroczymy przez wszystkie lata jej życia, coraz bardziej współczując kobiecie tak poniżanej i nierozumianej przez człowieka, którego kochała i od którego oczekiwała jedynie miłości oraz odrobiny zainteresowania. Wszystko, czego doświadczyła bohaterka powieści, było udziałem Catherine Dickens. Podczas lektury żyłam jej życiem, nie mogłam uwierzyć, że człowiek, który zazwyczaj jawi się jako wielki społecznik, filantrop, a przede wszystkim geniusz literatury, prawie bohater narodowy Anglii, był w stanie w taki sposób traktować jakąkolwiek kobietę, a zwłaszcza tę, którą poślubił.

Wielką zaletą książki jest obraz realiów XIX wieku, życia w społeczeństwie, rodzinie, a przede wszystkim pozycji i bezsilności kobiety, która nie miała możliwości obrony, wyznania prawdy, dochodzenia sprawiedliwości. Postać bohaterki może trochę irytować, ma się ochotę na nią krzyknąć, żeby wzięła się w garść, powiedziała wreszcie co czuje i przeciwstawiła losowi zgotowanemu jej przez mężczyznę. Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że Catherine nie miała pola manewru – nikt by jej nie uwierzył, Charles doskonale przygotował sobie grunt pod wszelkie usprawiedliwienia, a przy tym opinia publiczna uznawała przecież żonę za własność męża, który mógł ją przestawiać po kątach jak tylko mu się podobało.

Jak już wspomniałam, Dziewczyna w błękitnej sukience opowiada głównie o Catherine i Charlesie, nie zagłębia się w dywagacje dotyczące słynnego już dzisiaj romansu pisarza z Nelly Ternan. Tu czytamy o nim niewiele, poznajemy zaledwie wąziutką wstążkę informacji, która znika w oddali. Dzięki temu nie skupiamy się na postaci, która jest dla Arnold mniej istotna – najważniejsze są uczucia i przeżycia żony pisarza oraz charakter jego samego, to, w jaki sposób podchodził do jej osobowości, samopoczucia, wyglądu, jaki miał pogląd na ciąże i życie rodzinne. Zachowanie Dickensa w powieści jest wręcz nieprawdopodobne – zachęciło mnie to do zagłębienia się w temat, sięgnięcia po książki, artykuły i świadectwa z epoki. Chciałam się upewnić, że autorka podkoloryzowała działania pisarza. Niestety, wszędzie znajdywałam tylko potwierdzenie każdej informacji zawartej w powieści Gaynor Arnold. Dickens naprawdę nazywał publicznie swoją żonę „osłem”, oskarżając ją o to, że zasypuje go dziećmi, które nie tylko domagają się utrzymywania, ale przede wszystkim są równie głupie jak ich matka.

Znakomita powieść, pisana lekkim stylem, zachęcająca do drążenia tematu i sięgania po kolejne książki o Jednym Jedynym, jak sam siebie nazywał, dodając – Nieomylnym. 

Autorka: Gaynor Arnold
Tytuł: Dziewczyna w błękitnej sukience
Przekład: Julia Gryszczuk-Wicijowska
Data wydania: 2012
Liczba stron: 512
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Znak
Gatunek: powieść biograficzna, społeczno-obyczajowa

Autorka recenzji prowadzi bloga poświęconego kulturze: http://zielonowglowie.blogspot.com/