Jeśli chodzi o mój portret: niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniłem ani w literaturze, ani innych dziedzinach, uważam więc, że za wcześnie, by wystawiać moją podobiznę na widok publiczny. Poza tym nie posiadam zdjęcia.

Powyższy cytat sugeruje, że autor jednej z najważniejszych pozycji w historii literatury powszechnej nie był świadom roli, jaką w niedalekiej przyszłości odegra jego opowieść o Wolandzie. Nie zwykł jednak okazywać fałszywej skromności, czego dowodem było uparte stawanie w obronie własnej twórczości nieustannie filtrowanej przez instytucje kontrolujące środowisko artystyczne. Michaił Bułhakow, niepokorne dziecię radzieckiej literatury, przez lata toczył boje z systemem o zachowanie indywidualizmu, często nadwyrężając w ten sposób własny budżet. Dziennik Mistrza i Małgorzaty, współtworzony przez trzecią żonę pisarza, Jelenę, to historia narodzin najsłynniejszej satyry na ówczesną politykę. Równolegle z opisami procesu twórczego, książka dokumentuje codzienne zmagania z niesprzyjającą rzeczywistością osaczającą Bułhakowa.

Dlaczego sięgamy po publikacje tak osobiste, jak dzienniki? Czy obcowanie z cudzymi słabościami przynosi nam ulgę? Obawiam się, że widok cudzego cierpienia wzbudza niezdrową satysfakcję znacznie częściej, niż potrafimy się do tego przyznać. Nic więc dziwnego, że pokrzepiający obraz niedoli wielkich autorytetów cieszy się niesłabnącą popularnością. Niewielki odsetek zwykłych śmiertelników odciśnie kiedykolwiek trwały ślad na kartach historii, dlatego burzenie mitów stanowi pożywkę dla mas. Wydawcy doskonale zdają sobie sprawę z potrzeb napędzających mechanizmy rynkowe, w związku z czym działy skupiające literaturę faktu są nieustannie wzbogacane napływami kolejnych opasłych tomisk zawierających najbardziej intymne zwierzenia czołowych intelektualistów (w niektórych przypadkach również jednostek reprezentujących przeciwległy biegun, niestety). Korespondencja i osobiste zapiski tworzące Dziennik Mistrza i Małgorzaty uświadamiają czytelnikowi oczywiste, choć niekoniecznie akceptowane, prawdy życiowe. Trudno wymagać od losu gotowej recepty na sukces oraz, tym bardziej, łatwo dostępnych środków do jej realizacji. Nawet będąc Michaiłem Bułhakowem.

Geniusz przerasta sobie współczesnych. Nie inaczej było w przypadku literackiego ojca Wolanda, którego usilne próby wyróżnienia się z tłumu amatorów nagminnie spotykały się ze sprzeciwem środowiska. Zanim jeszcze jego najważniejsze dzieło trafiło do druku, Bułhakow starał się zapewnić godziwy byt sobie i swoim kolejnym współmałżonkom poprzez tworzenie scenariuszy przeznaczonych do wystawienia na scenie. Gorzkie doświadczenia z tego okresu znalazły później odzwierciedlenie w nieukończonej Powieści teatralnej, opisującej zmagania pisarza z instytucją. Trudności spotykały Michaiła Afanasjewicza nie tylko na polu zawodowym. Cierpliwie ponawiane prośby o wydanie zezwolenia na przekroczenie rosyjskiej granicy niezmiennie spotykały się z odmową. Bułhakow na własnej skórze doświadczył absurdów totalitaryzmu. Rodzimi krytycy, jak jeden mąż, wystawiali niepochlebne opinie na temat jego twórczości, skutecznie zniechęcając w ten sposób potencjalnych zleceniodawców. Wyjazd z ojczyzny miał być dla pisarza okazją do nabrania wiatru w żagle i odnalezienia inspiracji niezbędnej do dalszego rozwoju artystycznego. Niestety, lek na deprymujące działanie otoczenia okazał się właściwie niedostępny. Co ciekawe, prześmiewca rosyjskiego ustroju politycznego zwracał się z prośbą o wizę do samego Józefa Stalina. Czy przywódca potężnego narodu wykazał się wystarczająco dużą wrażliwością, by ułatwić proces twórczy uciemiężonemu artyście? Odpowiedzi należy szukać korespondencji i prywatnych zapiskach składających się na Dziennik Mistrza i Małgorzaty.

Na pewnym etapie mojej czytelniczej kariery powinnam była zaprzestać oceniania książek ze względu na formę, w jaką ubrało ją wydawnictwo. Uparcie czerpię jednak satysfakcję z posiadania publikacji cechujących się czysto estetycznymi walorami, dlatego też przyznaję kilka solidnych punktów za cieszącą oczy oprawę graficzną Dziennika Mistrza i Małgorzaty. Biorąc pod uwagę gabaryty książki, prawdziwą zbrodnią byłoby wykorzystanie czcionki utrudniającej lekturę. Wydawnictwo Muza zadbało o to, by przyswajanie treści zawartej na blisko siedmiuset stronach nie wiązało się z czynem iście męczeńskim. Tekst wzbogacono fotografiami głównych bohaterów oraz osób w rozmaity sposób związanymi z perypetiami opisywanymi w dzienniku. Ponadto zastosowano ciekawy zabieg znacznie ułatwiający życie dociekliwych czytelników. Przypisy autorstwa Wiktora Łosiewa, który jest również odpowiedzialny za wstęp i skompletowanie treści Dziennika Mistrza i Małgorzaty, znalazły się na końcu książki, a odsyłające do nich symbole graficzne umieszczono na marginesach stron. Czuję się zobowiązana zaznaczyć, że już same komentarze do tekstu reprezentują naprawdę wysoki poziom i świadczą o kompetencjach Łosiewa.

Michaił Bułhakow, znany przede wszystkim jako niepokorny autor Mistrza i Małgorzaty, w Dzienniku jawi się jako postać o nieco bardziej konformistycznym usposobieniu. Poznajemy go nie tylko jako artystę niekiedy uginającego się pod wpływem społecznego ucisku, ale również męża szukającego wsparcia w towarzyszce swojego życia. Publikacja, jako zapis realiów panujących w Rosji w pierwszej połowie dwudziestego wieku, znajdzie odbiorców wśród miłośników i miłośniczek historii, nie wspominając nawet o zainteresowanych prywatnymi losami jednostek otoczonych swego rodzaju kultem. A trzeba przyznać, że Bułhakow jest obecnie pisarzem gloryfikowanym i stawianym na równi z gigantami literatury pokroju Tomasza Manna. Sama należąc do wielbicieli dorobku, jaki pozostawił po sobie Michaił Afanasjewicz, z nieskrywaną ciekawością zagłębiałam się w treść Dziennika Mistrza i Małgorzaty. I ze wstydem przyznam, że potknięcia wielkiego umysłu napełniły mnie nadzieją, że nie wszystko jeszcze stracone.

 O Bułhakowie przeczytasz TUTAJ.

Tytuł: Dziennik Mistrza i Małgorzaty
Autorzy: Michaił Bułhakow i Jelena Sergiejewna Bułhakow
Wydawca: Muza
Tłumaczenie: Margarita Bartosik
ISBN: 978-83-7758-265-7
Wymiary: 155 x 235 mm
Oprawa: twarda
Liczba stron: 688
Data wydania: styczeń 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *