Z pewnością uprawiałem w młodości za mało sportu, aby znosić zmienne porywy serca. (…) Z Alice chwile euforii, kiedy chciałem zabrać ją na weekend na Księżyc, nieustannie przeplatały się z momentami międzygwiezdnej agresji, kiedy to najchętniej zakopałbym ją w samym sercu Ziemi. (…) Kręciliśmy się w karuzeli tonów. I nawet przychodziło mi na myśl, że miłość przede wszystkim ogłusza.

Poznali się na przypadkowej imprezie w późnonocnych godzinach, kiedy nad sens rozmów kładzie się pobrzękiwanie szkła i wędrówka papierosów w coraz gęstszej ciemności. Jego urzekł jej drobny gest, ją jego imię. Odnaleźli się mimo przeciwieństw i byliby ze sobą na zawsze, gdyby nie niezrozumiałe paradoksy, sprawiające że najprostsze zdarzenia zmieniają się w sprzeczności nie do przebycia. Nie będzie to kolejna pozytywna historia o miłości. Foenkinos przeprowadzi wiwisekcję na żywych uczuciach, o tyle bolesną, co fascynującą.

Ta zostanie opowiedziana z perspektywy Fritza, a powracające uczucie do Alice, przeplatające się z katalogiem rozstań i spektakularnych powrotów, dopełni historię jego życia. Nasze rozstania, mimo obsesyjnie powracającego wątku niemożliwego do zrealizowania związku, to jednak przede wszystkim opowieść o dorastaniu, a dopiero później słodko gorzkie obrazki z życia pięknych, młodych i zupełnie niepotrafiących przełożyć wyobrażenia relacji dwojga na rzeczywistość. Rozgrywana przez lata, irytuje zachowaniem Fritza, uparcie powtarzającego te same błędy. Nie ma jednak nic wspólnego z cukierkowym ideałem miłości, sprzedawanym nam na każdym rogu. Foenkinos nieco wydumanym stylem mówi bowiem o życiu mocno autentycznym, składającym się ze złych decyzji i zmarnowanych szans, które tylko czasem rozświetla nagła fascynacja. Ta jednak nie jest wieczna i nie daje nikomu całkowitego spełnienia.

Wszystko to w eklektycznych dekoracjach Paryża i okolic, rozpisane na całkiem smakowite dialogi, przyprawione humorem, czasem podane w absurdalnej konwencji, przywołującej na myśl komedie Allena, który jak nikt inny potrafi ze śmiechem opowiadać o najboleśniejszych tragediach powszedniości. Fabularnie czasem nazbyt wydumane i nieprawdopodobne, mieszające kinowe klisze z infantylizmem i nadwrażliwością głównego bohatera, rzucającego co chwile pseudointelektualne hasła, miotającego się między popędem a autoanalizą. Składa się to na specyficzny styl autora, z gatunku tych, które można pokochać lub znienawidzić. Mnie nie urzekł, choć Nasze rozstania czyta się całkiem przyjemnie.

Niby romans, ale bez happy endu, niby powieść o dorastaniu, a mimo wieku i doświadczeń bohaterowie co rusz popełniają te same błędy. Sprawia to, że Nasze rozstania mimo schematycznego punktu wyjścia rozrastają się w powieść nieoczywistą, ale jednak lekką w odbiorze. Kalejdoskop uczuć i sprzecznych im zachowań odczarowany humorem, życie w pełnoprawnych przebiegach, może nie zachwycające, ale całkiem prawdziwe.

Tytuł: Nasze rozstania
Autor: Foenkinos David
Wydawca: Znak
Data premiery: 9 stycznia 2013
Tłumaczenie: Rasińska-Bóbr Agnieszka
Liczba stron: 256
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Kategoria: powieść obyczajowa