ciemno-prawie-noc-2012-10-11 Zamknęłam najnowszą książkę Joanny Bator Ciemno, prawie noc, ale moje emocje po jej lekturze wciąż nie ostygły. Nadal czuję grozę, strach, przerażenie i … satysfakcję, że są wśród polskich autorek prawdziwe perełki, które piszą dobre książki i nie dają się wtłoczyć w nurt tzw. literatury kobiecej, kojarzącej się z wątpliwą jakością i nijakim poziomem.

Główną bohaterką Ciemno, prawie noc jest ambitna, zdolna i odważna Alicja Tabor, młoda dziennikarka pracująca w dużej gazecie w Warszawie, zwana przed laty przez siostrę Wielblądką i Siuśmajtkiem, a obecnie przez kolegów z redakcji Alicją Pancernikiem. Kiedy w jej mieście rodzinnym, Wałbrzychu, w styczniu spłonęło prywatne schronisko dla zwierząt i jego właścicielka, w kwietniu zginęło pierwsze dziecko, dwa miesiące później drugie, a zaraz po nim trzecie, kobieta postanawia pojechać tam, by na miejscu zebrać materiały do artykułu. Z rodziny Taborów nikt już nie żyje, a jedyną bliską jej osobą jest pan Albert Kukułka, sąsiad opiekujący się domem rodzinnym Alicji. Kobieta zatrzymuje się w nim, choć jest opustoszały, pachnie starością i przywołuje na myśl wiele refleksji dotyczących spędzonych w nim lat dziecięcych. Kiedy przechadza się po Wałbrzychu, rozmawia z rodzinami zaginionych dzieci, z całą mocą odżywają jej własne, traumatyczne wspomnienia i okazuje się, że [w]róciła, by zrozumieć, co się stało przed laty, by odnaleźć samą siebie, przeżyć tu katharsis. Poznajemy więc jej ojca (który zamiast poświęcać się rodzinie wciąż zajęty był szukaniem skarbu w okolicach Zamku Książ), dość specyficzną siostrę Ewę (która popełnia samobójstwo za młodu), a z relacji ojca i siostry budujemy sobie obraz Anny Lipiec (alias Rosemarie), matki dziennikarki, której aura tajemniczości idealnie wpisuje się w klimat książki.

Na jaw wychodzą dawne tajemnice, pojawiają się nowe wątki rodzinnej historii, zapomniani znajomi ze szkoły czy stare listy czekające na Alicję od wielu lat w bibliotece. Na rynku miasta pojawia się także Jan Kołek – wizjoner, któremu ukazała się Matka Boska Bolesna w biedaszybie. Kiedy niespodziewanie ginie on pod fontanną na rynku, pojawia się jego duchowy syn – Jerzy Łobodź, kontynuujący misję Kołka. Następują starcia wiernych z ich przeciwnikami, podczas których rzucane są obraźliwe hasła, pojawiają się transparenty, zapalane są świece i słychać nieustanne modlitwy. To wszystko wydaje nam się jakby znajome… Podziemne korytarze, podejrzany kominiarz, wiszący na drzewie martwy kot, próba włamania, ukryte w szparach pod podłogą niemieckie włosy, nocne rytuały, trupy. Autorka przedstawia także ludzi wykluczonych, dla których często nie ma miejsca w naszym narodzie: dziwaków, transseksualistów czy tajemnicze kociary i babcyjki, które troszczą się o bezpańskie koty, losy świata i jego mieszkańców, pozostając przy tym bezinteresowne i dobre jak nikt inny… To jedynie wstęp do tego, co czeka na czytelnika w książce Joanny Bator. W obliczu tylu wątków trudno jest napisać coś więcej, by nie zdradzić zbyt wiele, a jednocześnie nie zniechęcić czytelnika długością recenzji. Na tym więc poprzestanę, jeśli chodzi o treść.

Joanna Bator ponownie jawi się nam jako doskonała obserwatorka rzeczywistości, dbająca o szczegóły, świetnie opowiadająca językiem plastycznym (momentami rewelacyjnie stylizowanym). Naśladując ten występujący na forach internetowych, idealnie wychwytuje błędy językowe, prostactwo, pieniactwo, rasizm, bluźnierstwa, brak tolerancji naszych rodaków, którzy pełni nienawiści obrażają się wzajemnie, zamiast dyskutować czy wymieniać poglądy. Polscy internauci okiem Bator czują w tej mowie nienawiści satysfakcję i zdaje się, że część z nich nie potrafi żyć inaczej. Autorka nadzwyczajnie oddaje to, co czym żyje obecnie cała Polska: ekshumacje ciał, walka katolików (tu akurat na wałbrzyskim rynku) o możliwość demonstracji własnych poglądów, emigrująca polska młodzież, brak poszanowania dla historii, religii, drugiego człowieka. Całość zdaje się być realną opowieścią o złu: wykorzystywanie seksualne dzieci, pornografia, zaburzenia psychiczne, panujące w społeczeństwie stereotypy, gwałty, przemoc, krzywdy z czasów wojny mające niszczący wpływ na dzieci, problemy wychowawcze będące źródłem nieszczęść, kłamstwa, itp., to tematy wciąż obecne w omawianej powieści. W tym szaleństwie, biedzie i krzywdzie oraz braku uczuć w naszej szarej, smutnej, polskiej rzeczywistości, warto, mimo wszystko, dać drugą szansę każdemu – taki morał wynika według mnie z tej historii.

Z licznych tematów tu podejmowanych powstaje swoisty patchwork form i gatunków, w którym powieść gotycka (znajome duchy, przerażające kotojady, wszechobecna ektoplazma, Mnich Lewisa czekający na Alicję od lat w bibliotece) miesza się z horrorem (upieczona w piekarniku lalka Barbie), dramatem (zaginięcie dzieci i finał tej historii), romansem (atrakcyjny Marcin Schwartz buszujący w ogrodzie Taborów skutecznie nęcący Alicję) czy powieścią dla młodzieży (fragmenty dotyczące Ewy i jej chłopaka Dawida). Całość jest naprawdę imponująca, bo wszystko (narracja, bohaterowie, wątki, język) zdaje się być dopracowane i zasługuje bez wątpienia na pochwałę, uwagę i ciepłe przyjęcie przez czytelnika. Polecam!

Cytaty za: Joanna Bator, Ciemno, prawie noc, W.A.B. 2012.

Tytuł: Ciemno, prawie noc
Autorka: Joanna Bator
Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 2012
Liczba stron: 528
Oprawa: twarda
Wymiary: 12,3 x 19,5 cm
ISBN: 978-83-7747-827-1
Kategoria: proza polska