Przed rozpoczęciem szczególnej lektury, jaką jest Walka kotów, o jej autorze, Eduardo Mendozie wiedziałam tyle, by z pewnością nie kojarzyć jego sylwetki z tematem, który podjął na kartach powieści, w ocenie ogółu najwybitniejszej zresztą w dorobku tego pisarza. Hiszpania znajdująca się na skraju przepaści, Hiszpania dwudziestolecia dzielącego obie wojny światowe była krajem licznych podziałów, okrucieństwa, stałego napięcia, widma wojny domowej, które zalegało w powietrzu. Gdzie w tym tragicznym obrazie miejsce dla ironicznego stylu, dystansu i lekkiego języka Mendozy, pomyślałam. Chwyciłam za opasłą księgę z tym większym zainteresowaniem, niecierpliwiąc się w obliczu bliskości czegoś nowego i oryginalnego.

Nie zawiodłam się, mimo iż sposób podjęcia charakterystyki tak czarnych kart historii hiszpańskiego narodu odbiegał od wcześniejszych czytanych przeze mnie opisów. Tego się spodziewałam, nie mogąc jednak całkowicie przewidzieć, w jakich kwestiach dokładnie poróżni się Mendoza z kolegami po fachu. Inne książki traktujące o niepokojach na każdym niemalże gruncie Hiszpanii, zarówno polityki, społeczeństwa i religii, w latach trzydziestych XX wieku, napawały mnie niewyobrażalnym smutkiem, autorzy skupiali się na tym, aby każde ich słowo oddawało tragedię rozłamu, cierpienie i wszechobecne okrucieństwo, poczucie niebezpieczeństwa mogącego nadejść z każdej strony i w każdej dowolnej chwili.

Walka kotów jest inna, niż jej poprzedniczki, nie tylko dlatego, że w jej ramach pierwsze skrzypce nie są w sposób oczywisty przypisane żadnemu z wątków. Niepokoje hiszpańskie poprzedzające wybuch wojny domowej są integralną częścią całości, jednak nie wysuwają się na pierwszy plan, raz dominują, żeby za chwilę ustąpić miejsca miłosnym uniesieniom bohaterów. Równie ważną rolę, co rzeczywista sytuacja Hiszpanii tamtego okresu, gra w historii sztuka, obrazy wielkich twórców będące swoistymi symbolami dla opisywanych wydarzeń. Mendoza nie przejmuje się też powagą tematu, z właściwą sobie przekorą bawi czytelnika, a swoje dzieło czyni, zarówno powieścią historyczną, po trosze kryminalną, jak i romansem otulonym niezwykle subtelną, w moim odczuciu, ironią. Walka kotów jest chłodną kroniką lat okrucieństwa, naznaczoną niezbędną fikcją, przy tym powieścią zabawną, rozluźniającą i dającą czytelnikowi mandat ku zapomnieniu się w niej.

Akcja książki rozgrywa się w Madrycie, a rozpoczyna ją zapoznanie nas z postacią Anthony’ego Whitelandsa, Anglika i znawcy historii sztuki zmierzającego wprost do hiszpańskiej stolicy, w celu podjęcia się osobliwego zadania. Wielbiciel genialnego Velázqueza i absolwent prestiżowej uczelni jest ceniony w wąskim gronie ludzi z branży, lecz niespecjalnie poważany, gdy w grę wchodzi porównanie do największego rywala, jednocześnie byłego nauczyciela, Edwina Garrigawa. Anthony czuje się niespełniony w życiu zawodowym, na polu prywatnym sytuacja nie kreśli się wcale w jaśniejszych barwach. Wyjazd poza granice Anglii staje się dla mężczyzny ucieczką od wykroczenia przeciw moralności, którego dopuścił się, romansując miesiącami z zamężną Catherine, postacią opisaną przez Mendozę bardzo pobieżnie, nieistotną. Wreszcie wspomniane zlecenie przeznaczone Anthony’emu dotyczy nielegalnej transakcji. Dokładniej sprzedaży obrazu znajdującego się w kolekcji hiszpańskiego arystokraty. Pozyskane od potencjalnego nabywcy środki mają uratować rodzinę księcia de la Igualada, chcącego wywieźć swoich bliskich z Hiszpanii, w razie, gdy sytuacja w kraju zmusi go do takiego posunięcia. Żaden arystokrata bowiem nie może czuć się bezpieczny w samym centrum konfliktów, których punktem zapalnym były przecież różnice klasowe, pogłębiająca się nędza najuboższych i niewzruszone bogactwo uprzywilejowanych. Anthony, w samym sercu tych wydarzeń, ma potwierdzić autentyczność wybranych do spieniężenia dzieł.

W Walce kotów, podobnie, jak i w Hiszpanii tamtego okresu, nic nie jest takim, jakim się wydaje i jak zostaje przedstawione. Rzeczywiste zamiary księcia są zgoła odmienne od tych, którymi mami się historyka sztuki. Anglik jednak, mając być zaledwie pionkiem w skomplikowanej grze, angażuje się w rozwój wypadków bardziej, niż wypada osobie postronnej, przebywającej w dodatku na obczyźnie, niezorientowanej w ideologiach zalewających część Półwyspu Iberyjskiego i w następstwach ich wyznawania. Powodem emocjonalnego związku Anthony’ego z sytuacją polityczną Hiszpanii i piętrzącymi się intrygami jest jeden z obrazów księcia de la Igualada. W piwnicy okazałego pałacyku, oparte o ścianę zimnego lochu, stoi oprawione płótno, które przed wiekami wyszło prawdopodobnie spod pędzla samego Velázqueza. Fakt istnienia dzieła daje Anthony’emu Whitelandsowi nadzieję na lepsze jutro, na całkowity zwrot w jego chylącej się ku końcowi karierze. Nieznany dotąd obraz hiszpańskiego malarza ma dostarczać informacji o wątkach z jego życia, owianych do niedawna gęstą mgłą tajemnicy, których ujawnienie wywołałoby prawdziwą burzę w świecie sztuki. Odkrycie to, chęć ujawnienia go, kieruje odtąd działaniami Anglika i sprawia, iż ląduje on w samym centrum wielkiej polityki. Polityki, która przesądza o przyszłych losach Hiszpanii i całej Europy.

W tym momencie na czoło świata przedstawionego wychodzi właśnie społeczno – polityczna charakterystyka ojczyzny Eduarda Mendozy. Realizmu przydaje jej wprowadzenie na karty powieści postaci autentycznych, generała Francisco Franco czy prezydenta Manuela Azañego. Wykluczając elementy fikcyjne, które zresztą dopełniają charakterystyki, obraz Hiszpanii wykreowany przez hiszpańskiego pisarza wydaje się oddawać rzeczywistą codzienność tamtego okresu. Madryt naszpikowany agentami każdej ze stron barykady, będący dogorywającym sercem konfliktów, występuje w roli całej Hiszpanii. Podzielony, niebezpieczny i kipiący wściekłością staje się sceną dla aktorów faszystowskich, tych popierających republikę, a także porywczych młodzieniaszków stanowiących rdzeń falangistów. Ci ostatni, jako całość i wraz z poszczególnymi swymi członkami, są istotnym elementem Walki kotów. Mendoza na łamach powieści charakteryzuje ten ruch, interpretuje jego, zazwyczaj tragiczne w skutkach, działania. Wódz naczelny falangistów jest jednym z głównych bohaterów powieści, postacią niezwykle barwną, pełną sprzeczności i niejasną, przedstawianą w różnorakim świetle przez otoczenie, i rywalem Anthony’ego w walce o intrygującą córkę księcia de la Igualada. Nawet to ostatnie, romans, czy też wyjątkowy trójkąt, skomplikowane relacje między kobietą i dwoma mężczyznami wpisują się w intrygę znacznie poważniejszą, ściśle polityczną, jednak rozwijającą się w taki, a nie inny sposób, z powodu targających bohaterami namiętności i nieodłącznej sztuki, nacechowanego symbolicznie malarstwa.

Podawanie dokładnego rozwoju akcji, chociaż z pewnością rozjaśniające pewne kwestie, byłoby zupełnie bezsensowne dla potencjalnego czytelnika najnowszego dzieła Mendozy. Walka kotów napisana jest bowiem językiem prostym, acz niepozbawionym ozdobników, bogatych porównań i kunsztownych określeń. Mimo wszystko  może ona sprawiać pewne trudności osobie, której wiedza na temat genezy hiszpańskiej wojny domowej ogranicza się do ogólników. Problem jest niezwykle złożony, co zresztą świetnie widać w powieści Eduardo Mendozy i czyni z niej łakomy kąsek dla pasjonatów Hiszpanii czy konfliktów zbrojnych dwudziestego stulecia. Nie oznacza to oczywiście, jakoby książka miała nie przemówić do laików w kwestiach hiszpańskich. Walkę kotów skonstruował Mendoza mistrzowsko, czyniąc swoją historię niesamowicie porywającą, naznaczoną bliską prawdzie charakterystyką roku 1936, romansem, wielką polityką, spiskiem i złożoną kreacją głównego bohatera, historyka sztuki Anthony’ego Whitelandsa, a także bohaterów mniej ważnych.

Psychika czołowej postaci, jego wewnętrzne rozterki i podejmowane działania fascynują od samego początku, mają racje bytu, czy to z powodu uczucia do tajemniczej arystokratki czy przez wzgląd na obraz mający być przepustką do lepszego życia zawodowego i uznania, nie tyle w środowisku, co na całym świecie. Istotną rolę w powieści odgrywa także sam, nieżyjący przecież od lat, Velázquez i spekulacje na temat jego prywatnego światka, motywacji twórczej, talentu i moralności.

Wszystko to, wybrane przez autora tło historyczne, sztuka, jako motyw przewodni, spajający utwór i wzbogacający go porównaniami do scen rozgrywanych na obrazach, a także konstrukcja spisku związanego bezpośrednio z powyższym, sprawiają, iż Walka kotów to powieść rozbudowana oraz wybitna pod każdym względem. Godna wyróżnienia prestiżową nagrodą Premio Planeta de Novela, którą z pełną słusznością przyznano Mendozie.

Autor: Eduardo Mendoza
Tytuł: Walka kotów
Tytuł oryginalny: Rina de gatos. Madrid 1936
Przekład: Marzena Chrobak
Data wydania: październik 2012
Liczba stron: 424
Wydawca: Znak literanova
ISBN:  978-83-240-2275-5
Kategoria: powieść

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *