Frankenweenie, czyli najnowsze dzieło Tima Burtona to animowana opowieść o chłopcu, który tak bardzo kochał swego psa i nie był w stanie pogodzić się z jego śmiercią, że postanowił… przywrócić go do życia!

Warto zwrócić uwagę, że jest to drugie podejście Burtona do tego pomysłu. Pierwszy film o tej samej fabule reżyser nakręcił już w 1984 roku. Co jednak znamienne – był to obraz aktorski. Główna linia dramatyczna tamtej zaledwie 30-minutowej produkcji jest zbieżna z tym, co możemy oglądać w animacji. Wiele kadrów jest ponadto skonstruowanych w ten sam sposób. Poszczególne dialogi wskazują natomiast, że już wtedy reżyser mógł mieć większe plany wobec tego projektu. Plany, które udało mu się teraz zrealizować dzięki możliwościom, jakie daje animacja.

Opowieść sfilmowana w czerni i bieli posiada intrygujący posępny, mroczny klimat, z licznymi groteskowymi i humorystycznymi motywami, dobrze znanymi fanom twórczości reżysera. Frankenweenie stanowi przy tym połączenie stylu poklatkowej animacji, tak chętnie stosowanej przez Burtona, z wsparciem techniki komputerowej.

Strona wizualna nic nie straciła na takim połączeniu. Wszystko wygląda intrygująco, przyciąga wzrok i cieszy oko. Na szczególną pochwałę zasługuje stylizacja postaci. Wygląd bohaterów jest bowiem tak nietypowy, posępny i przesadzony, że nie sposób nie uśmiechnąć się na ich widok. Każda z postaci posiada własny, niepowtarzalny charakter, który jednak doskonale wpisuje się w stylistykę burtonowskich animacji. Najciekawiej wygląda blondwłosa dziewczynka o ogromnych oczach oraz jej śnieżnobiały kot o równie przenikliwym spojrzeniu. Ten czworonóg kradnie zresztą seans wszystkim bohaterom, nawet wskrzeszonemu psu. Jest po prostu najbardziej intrygującą postacią. Jego ‘mimika’ i sposób zachowania są zwyczajnie rozbrajające.

frank55

Mocną stroną obrazu są liczne odniesienia do innych historii. Poza urokliwymi cytatami z  samej opowieści o Frankensteinie, uwagę przykuwają także inne dające się wychwycić tropy. Przedmieścia i dom Victora przypominają na przykład okolicę, w której zamieszkiwała rodzina z Edwarda Nożycorękiego. Nie mogłem się też pozbyć wrażenia, że burmistrz ma wiele wspólnego z burmistrzem Miasteczka Halloween, innej słynnej animacji Burtona. Świetna i znacząca jest także obecność Japończyka wśród rywali Victora w konkursie naukowym. Nie zdradzając szczegółów, mogę napisać, że pojawienie się tego bohatera jest w pełni celowe i uzasadnione zaskakującym nawiązaniem.

frank11

Motywy muzyczne również przywodzą na myśl oryginalne filmy o Frankensteinie, czy innych klasycznych monstrach. Na dodatek – jeden z ważniejszych fragmentów muzyki przypominał mi kompozycję z czołówki animowanej wersji Batmana. Warto również nadmienić, że przy Frankenweenie wykonano podobne posunięcie, jak przy ostatniej Alicji w krainie czarów, również produkcji Burtona – wydano dwie ścieżki dźwiękowe. Jedną z kompozycjami Danny’ego Elfmana, stworzonymi do filmu oraz drugą, z piosenkami zespołów indie-rockowych, inspirowanych dziełem. Moją uwagę na Frankenweenie Unleashed przykuł w szczególności utwór nagrany przez Imagine Dragons. Lost Cause ma w sobie coś, co nie pozwala przejść obok niego obojętnie.

frank33

Warto wspomnieć, że tym razem reżyser zrezygnował ze współpracy ze stałymi współpracownikami. Tandem Helena Bohnam Carter – Johnny Depp zastąpiono Catherine O’Harą, Martinem Shortem oraz młodym Charliem Tahanem. Dobrze się stało. Dzięki temu możemy bardziej skupić się na samych bohaterach niż na fakcie, że doskonale wiemy, kto podkłada pod nich głos. Aktorzy brzmią zresztą przekonująco, a ich kwestie niosą odpowiednią dawkę emocji.

Niestety rozczarowuje zastosowana w filmie technika 3D. Niby jest, ale de facto jej nie ma. Obraz po zdjęciu okularów jest tylko lekko rozmazany, a momentów, uzasadniających użycie technologii, jest niewiele. Szkoda, że przy czarno-białej produkcji nie zdecydowano się na prosty, dwuwymiarowy obraz. Byłby to dodatkowy hołd złożony klasykom. A tak – jest „hołd” droższym biletom.

frank44

Mimo wszystkich zalet, trudno mi wyrokować, na ile jest to opowieść skierowana do młodszych dzieci. 9-latek siedzący przede mną wydawał się momentami mocno poruszony wydarzeniami, odczuwając przestrach przed tym, co działo się na ekranie. (A momentów, budzących dreszcz emocji było sporo). Jednak po skończonym seansie powiedział do uśmiechniętej od ucha do ucha matki: Ale to nie miało sensu!. Także naprawdę nie wiem co o tym myśleć.

frank22

W moim odczuciu nowy Frankenweenie stanowi świetną rozrywkę. Jest filmem, który ogląda się z szerokim uśmiechem na twarzy, raz po raz będąc pozytywnie zaskoczonym interesującymi pomysłami reżysera i inteligentnymi nawiązaniami do klasyków. Tim Burton zrehabilitował się w moich oczach. Po nieudanych Mrocznych cieniach, zaserwował produkcję wyśmienitą. Frankenweenie zyskał moją pełną aprobatę i z chęcią wystawiam mu znak jakości.

Ocena: 8/10

{youtube}Fk3kd5j9jR4{/youtube}

Tytuł polski: Frankenweenie 3D
Tytuł oryginału: Frankenweenie
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: Tim Burton
Rok produkcji: 2012
Premiera kinowa: 7 grudnia 2012
Gatunek: animowany, horror, komedia, s-f
Kraj produkcji: USA
Czas trwania: 87 min
Przedział wiekowy: b/o