Idoru to druga powieść Gibsona, która ukazała się w cyklu znanym jako Trylogia San Francisco lub Trylogia Mostu. Pierwszą było Światło Wirtualne. Dziś jest to już niekwestionowana klasyka literackiego s – f (książka ukazała się po raz pierwszy w 1996 r.) i to klasyka wysokiej próby, nadal aktualna, intrygująca i znakomicie napisana.

William Gibson, który zadebiutował powieścią Neuromancer, szybko zyskał rozgłos. W swoich powieściach i opowiadaniach w intrygujący sposób łączy oryginalność wizji ze wspaniałym warsztatem literackim. Od debiutu w 1984 roku odcisnął niezatarte piętno na światowym s – f; w zasadzie trudno sobie wyobrazić, jak ten nurt wyglądałby bez jego ingerencji.

W Idoru Gibson przenosi nas do Tokio przyszłości. Oczyma młodziutkiej Chii oraz Colina Laney’a, dwojga głównych bohaterów, oglądamy zrujnowane w katastrofie sejsmicznej miasto, błyskawicznie podnoszące się z gruzów dzięki nanotechnologii; ogromne, ciemne, przytłaczające, tajemnicze, pełne klubów, które umierają tak szybko, jak powstały. Niepokojąca wizja miasta jest jednak tylko tłem dla intrygi, a ta z kolei to coś więcej niż tylko wciągająca historia.

Idoru, choć jest druga w powieściowym cyklu, stanowi autonomiczną opowieść. Z treścią książki Światło wirtualne łączy ją jedynie epizodyczne pojawienie się dwóch bohaterów, które nie ma istotnego wpływu na fabułę – stąd swobodnie można czytać te powieści niezależnie.

Gibson równolegle snuje opowieści dwóch postaci, których losy z czasem splotą się w pełną niespodzianek i frapujących szczegółów historię. Najpierw poznajemy Colina Laney’a, obdarzonego niezwykłym talentem wyszukiwania i analizowania danych umieszczonych w Sieci. Chociaż w pewnym sensie genialny, znalazł się w trudnej sytuacji zawodowej – wyjazd do Tokio jest dla niego szansą na znalezienie pracy. Z kolei czternastoletnia Chia McKenzie wyrusza w podróż z Seattle do stolicy Japonii, wydelegowana przez oddział fanek i fanów zespołu rockowego Lo/ Rez. Dano jej do wypełnienia niezwykle ważną w jej środowisku misję – ma zdobyć informacje o tym, czy plotki o planowanym ślubie Reza z idoru są prawdą. W końcu zalegalizowanie związku człowieka, idola z oprogramowaniem może budzić niepokój fanów… Idoru bowiem to kategoria pięknych, software’owych gwiazd popkultury, będących od początku do końca wytworem kreatywnych programistów i „żyjących” jedynie w wirtualnym świecie. Los Laney’a także łączy go z zespołem Lo/ Rez i także dla niego idoru Rei Toei staje się bardzo ważnym… bytem? Istotą? Człowiekiem?

„Program komputerowy” brzmi jednoznacznie nieludzko. Kiedy jednak poznajemy Rei Toei, bo tak nazywa się idoru, która jest centralnym punktem opowieści, mogą pojawić się pytania – gdzie przebiega granica człowieczeństwa? Jaka jest istota tej niezwykłej idoru, tak odmiennej od wszystkich znanych nam bytów? Początkowo abstrakcyjny, wręcz niedorzeczny pomysł poślubienia software’u z czasem staje się coraz bardziej zrozumiały.

Misja Chii tylko pozornie okazuje się prosta. Różnice międzykulturowe, które utrudniają jej kontakt z przedstawicielkami japońskiego fanklubu Lo/ Rez, to najmniejszy z problemów, z jakim przyjdzie się jej zmierzyć. To wręcz drobnostka wobec kłopotów, w jakie dziewczyna wpadnie tylko dlatego, że zgodziła się pomóc pewnej kobiecie na lotnisku… Od tego momentu nie brakuje już zaskakujących zwrotów akcji, rosyjskiej mafii, tokijskiego półświadka, ekscentrycznych hackerów, inteligentnych maszyn, intryg pewnej korporacji, której podstawową i niezwykle potężną bronią jest odpowiednio opakowana informacja…

Akcja powieści jest znakomicie poprowadzona. Kolejne wydarzenia stopniowo wplatają się w opowieść i niekiedy dopiero z czasem nabierają znaczenia. Równolegle prowadzone wokół dwojga bohaterów wątki rozwijają się, miejscami komplikują i gmatwają, by na koniec stworzyć spójną, wielowymiarową i frapującą całość. Autor potrafi zaskoczyć i zaintrygować czytelnika, jednocześnie zachowując przyjazną dynamikę fabuły – akcja rozwija się płynnie i we właściwym tempie. Co więcej – toczy się jednocześnie w świecie rzeczywistym jak i w sugestywnie, plastycznie opisanej cyberprzestrzeni – aż do zatarcia się granic między tymi światami.

Warto zwrócić uwagę także na typową dla Gibsona zdolność kreowania psychologicznie złożonych, wielowymiarowych, różnorodnych postaci (także tych z drugiego planu) oraz wnikliwego opisu ich relacji. Jest to zdecydowanie widoczne także w skali makro, czyli w sposobie kreowania świata społecznego i przedstawienia jego kultury, zasad, którymi się rządzi. Pojawiają się tu też ciekawe „smaczki” jak Sekta Nowej Logiki, której doktryna głosi, że koniec świata nastąpi, kiedy łączna masa ludzkiej tkanki nerwowej przekroczy pewną wielkość…

Lektura Idoru dla bardziej rozbudzonych intelektualnie czytelniczek i czytelników może stać się pretekstem do zastanowienia się nad związkami między człowiekiem, informacją a rzeczywistością oraz nad tym, gdzie przebiega i gdzie w przyszłości może przebiegać granica między światem rzeczywistym a cyberprzestrzenią; między człowiekiem a sztuczną inteligencją.

Mimo piętnastu lat, jakie upłynęły od pierwszego wydania książki, wizja Gibsona nadal jest fascynująca, a stawiane przez niego pytania – wciąż aktualne. W połączeniu z doskonałym stylem autora, znakomicie zbudowanym klimatem i interesującą historią, otrzymujemy wartościową książkę i dobrą rozrywkę w jednym.

Światło Wirtualne, William Gibson – recenzja

Tytuł: Idoru
Autor: William Gibson
Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
Rok wydania: 2010
Tytuł oryginału: Idoru
Liczba stron: 256
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Gatunek: fantastyka, s-f

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *