Ponowne uruchomienie strony (mimo że, jak dotąd, nie są na niej dostępne żadne opcje) wywołało lawinę spekulacji i nadziei wśród fanek i fanów serii. Szybko odnaleziono właścicieli strony – to studio Beamdog, do którego należy także Trent Oster, były członek studia BioWare…
Początkowo ponowne pojawienie się strony internetowej wiązano z plotkami o wypuszczeniu gry Baldur’s Gate na Steamie, jednak Trent Oster szybko zdementował te spekulacje, jednocześnie zdradzając, że jego nowa ekipa ma coś w zanadrzu i wkrótce ogłosi to światu.
Wśród internautów wiodą tu prym dwie teorie. Pierwsza zakłada remake HD obu Baldurów, druga zaś przewiduje powstanie nowej, trzeciej części. Trudno jednak powiedzieć, na ile są to tylko życzenia fanów, ponieważ sam Trent Oster trzyma wszystko w tajemnicy, od czasu do czasu napuszczając nas na pewne mgliste i wieloznaczne tropy…
Trop pierwszy to, oczywiście, pojawienie się samej strony. Trop drugi – w kodzie strony baldursgate.com ukryta jest informacja o Infinity Engine, silniku, na którym działały klasyki cRPG, Torment, Icewind Dale i oczywiście Baldur’s Gate.
Trop trzeci: wkrótce po odkryciu ukrytej informacji o kodzie, pojawiła się następna:
Dziecię Bhaala, jeśli pragniesz, zagłębiaj się w gobeliny i dzieła sztuki wiszące na naszych ścianach… być może znajdziesz wskazówkę. Ale cierpliwość… cierpliwość ujawni wszystko.
Czy ten komunikat daje do zrozumienia, że ukrytych informacji w kodzie strony może być więcej? Pewne jest, że nawiązuje bezpośrednio do serii, podobnie jak jeszcze jeden komunikat, umieszczony u dołu strony, nawiązujący do postaci Salune, bogini z universum Forgotten Realms – wszystkie wiadomości możecie zobaczyć sami, przeglądając kod źródłowy strony.
Kolejny trop to wpis Ostera na Twitterze:
Nowa zabawka w biurze… Co takiego tworzymy, że potrzebujemy do tego iMaca?
To może niezbyt krzepiące dla użytkowników PCtów – czyżby coś na sprzęt Apple?
Trent Oster najwyraźniej nieźle się przy tym wszystkim bawi, bo opublikował na Twitterze kolejny wpis:
Najwyraźniej posiadanie domeny daje początek morzu spekulacji.
Póki co, na tym tropy się kończą, choć przecież w każdej chwili może pojawić się coś nowego w kodzie źródłowym reaktywowanej strony lub jakiś „kontrolowany przeciek” na Twitterze… Jeśli nie, pozostaje nam być… cierpliwymi.
Kto wie, może znów przed wyruszeniem w drogę będzie należało zebrać drużynę?