wola i fortunaFuentes swoją nową powieścią Wola i Fortuna najwyraźniej postanowił złapać czytelnika w pułapkę. 
Kiedy dotarłam już prawie do połowy opowieści, chciałam tę książkę odłożyć. Zaczął mnie nudzić szczegółowy opis dojrzewania głównego bohatera. W dodatku narrator zaczął mnożyć ogólniki i niedomówienia, które zdawały się być takie przewidywalne i męczące. Fabularna konstrukcja losów głównego bohatera Woli i fortuny, czyli Jozuego, nie jest bowiem zaskakująca. Ot, młody człowiek, dwudziestokilkuletni, który chce znaleźć odpowiedź na kilka pytań, przeżywa inicjację, poznaje szczegółowo kilka kobiet, nie ma ojca i chciałby coś w życiu osiągnąć. Co jest zatem ciekawego w tej opowieści, że postanowiłam ją dokończyć? To, mianowicie, że dałam się nabrać.

To, że Fuentes poddaje swojego bohatera nieustannym próbom: każe mu skonfrontować swoje ideały z opętańczą wiarą w rewolucję, każe rozmawiać mu z duchami, każe mu pisać pracę o Machiavellim i wyjaśniać mechanizmy władzy współczesnej, i w końcu, każe mu szukać odpowiedzi na pytanie kim jest, jest wyrafinowanie zwodnicze. Można łatwo wpaść w tę pułapkę, gdyby nie to, że sam Jozue przypomina ciekawskiego czytelnika i jakby na przekór, opowiadając nam historię swojego życia, próbuje raczej znaleźć odpowiedź na te same pytania, które dręczą nas, czytelników, od pierwszych stron. A mianowicie: kim jest tajemniczy Jerycho, który wie o nim wszystko, choć Jozue nie zna nawet jego nazwiska, kim jest tajemniczy mężczyzna, który dba o obu chłopców, kim jest więzień z powołania, Miguel Aparecido i dlaczego czuje się on bezpieczny tylko więzieniu, i kim w końcu jest Max Monroy, przy spotkaniach z którym nie siada nawet sam prezydent.

 Fuentes bawi się narracją, eksperymentuje, prezentując nam wydarzenia z perspektywy… głowy głównego bohatera. Nie brakuje tu także odniesień do klasyków. Wadę powieści stanowi natomiast pewna schematyczność konstrukcji fabuły i miejscami nieco przegadana narracja. Zaletą niewątpliwie jest zaskakujący finał.

Opisując metafizyczną podróż Jozuego do źródeł prawdy, Fuentes naszkicował w swojej najnowszej powieści nową panoramę Meksyku. Miasto to staje się poniekąd esencją dwudziestego pierwszego wieku, jak soczewka skupia w sobie wszystkie jego ekstrema. Oto w Meksyku wąskie uliczki stylizowane na modłę ulic Paryża bohemy początku dwudziestego wieku sąsiadują ze szklanymi wieżowcami, siedzibami wielkiego biznesu. Transcendentny Meksyk Fridy Khalo i Diego Rivery sąsiaduje z tandetnymi dzielnicami nowobogackich. U Fuentesa Miasto Meksyk stara się jakby pogodzić to, czego pragniemy, z tym, co nieuniknione i nie stracić przy tym zmysłów. Pytanie tylko, czy rzeczywiście jest to możliwe, skoro już na pierwszej stronie Jozue dosłownie traci głowę dla Meksyku.

Autor: Carlos Fuentes
Tytuł: Wola i fortuna
Tytuł oryginalny: la volundad y la fortuna
Przekład: Barbara Jaroszuk
Data wydania: 2011
Wymiary: 125 x 200 mm
Liczba stron: 512
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 978-83-7799-046-9
Gatunek: kryminał/ powieść polityczna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *