Jakiś czas temu zostałam zmuszona do przeczytania romansu. Chociaż był to mój pierwszy raz, to już przed rozpoczęciem lektury wiedziałam, że będzie ostatnim. I mimo że czytając ten bełkot, odczuwałam niemal fizyczne katusze, to sądzę iż każda kobieta powinna chociaż raz w życiu przebrnąć przez to piekło, gdyż, jak to mówi nasze mądre przysłowie: Co cię nie zabije, to cię wzmocni.

 Jednak co z tymi kobietami, które czytają tego typu literaturę dla przyjemności? Czy nie zauważają stereotypów, które z każdą następną stroną nawarstwiają się i uwydatniają niekorzystny obraz płci pięknej? Nad tym zastanawiałam się już od dawna, mimo że nie mogłam wpisać na swoją listę książek przeczytanych żadnego harlequina. Po przeczytaniu jednego z nich mogę powiedzieć, że mój obraz świata zmienił się diametralnie. Póki nie zmierzyłam się z żadnym romansidłem mogłam mniemać, że to moja wybujała wyobraźnia stworzyła model parszywej literatury uwłaczającej kobietom, jednak rzeczywistość okazała się bardzo zbliżona do moich wyobrażeń.

Książka po którą sięgnęłam to Powrót z daleka Kathryn Attalla. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, była, oczywiście, okładka. Pastelowe kolory, rozanielona kobieta i zadowolony mężczyzna, a na drugim planie jakaś sielska sceneria. Wszystko ślicznie aż do mdłości. Można więc powiedzieć, że budowanie bajkowego nastroju zaczyna się już od pierwszego kontaktu z samą książką. Rozbawiona samym faktem tej przygody zaczęłam czytać. Z czasem kpiący uśmiech przeszedł w wyraz zniesmaczenia i złości. Jak ktoś, kto pisze na poziomie niezbyt utalentowanego gimnazjalisty mógł wydać książkę? Kim trzeba być, by stworzyć tak nieskładną fabułę? – między innymi te pytania krążyły po mojej przeładowanej romansowym bełkotem głowie. O ile nie będę miała wątpliwej przyjemności zapoznać się z jakąś autorką rzeczonej literatury, to pytania te będą dla mnie wielką niewiadomą. Po odłożeniu książki na biblioteczną półkę, zaczęłam zastanawiać się nad żywotnością stereotypu w tego typu pozycjach oraz nad tym, w jaki sposób kreują one kobiece wyobrażenia o świecie.

Kobiety w dzisiejszych czasach mają wszystko – pracę, niezależność, prawa wyborcze – krótko mówiąc coś, o czym kiedyś mogły tylko pomarzyć. I wydawać by się mogło, że wyszłyśmy już z cienia męskiej części społeczeństwa, że wierzymy w siebie i nie mamy zamiaru żyć tylko dla wygody i uciechy płci przeciwnej. Niestety ciągła poczytność harlequinów wśród kobiet mówi o naszej niezależności dużo więcej, niż mogłoby się wydawać.

Potwierdzeniem moich słów może być dowolny romans, gdyż wszystkie bazują na tym samym stereotypie – małej, biednej kobietki i silnego, opiekuńczego mężczyzny. Nie twierdzę jednak, że stereotypy dotyczą tylko płci pięknej. Również mężczyźni potraktowani są w sposób szablonowy. Przystojny, wysoki, o wąskich biodrach i szerokich ramionach. Oczywiście bogaty, oczywiście ciepły i kochany, czasem z nutką zwierzęcej dzikości, aby nie było za nudno. Inteligentny, chociaż przykładów jego inteligencji nie pokazuje się w samej powieści. Przecież byłoby zbyt nudno czytać książkę, w której mężczyzna marzeń dyskutuje z seksowną kobietą o Dostojewskim. Zamiast tego wiele opisów jego cudownej willi, życia wyższych sfer i jak najwięcej scen erotycznych. Przecież taki mężczyzna musi być genialny w łóżku. Która z nas nie marzy o takim okazie? Niestety życie konfrontuje nas z zupełnie innym obrazem mężczyzny – często niezbyt umięśnionym, niezbyt bogatym, średnio inteligentnym. I cóż taka biedna kobieta ma czynić, kiedy księcia z bajki ani widu, ani słychu? Siedzieć i czekać, aż zjawi się wystarczająco przystojny i bogaty, by porównać go do pierwowzoru i rzucić mu się w ramiona. Ale nim się zjawi siedzieć i wzdychać, wychylać główkę z wieży i wyglądać, czy przypadkiem nie jedzie na białym koniu. Brzmi znajomo?

Każdy romans bazuje na bajkach, których naoglądaliśmy się w dzieciństwie. Królewna Śnieżka, Śpiąca Królewna, Mała Syrenka i tak dalej, i tak dalej. Wszystkie te bajki mówią o dziewczynie, której potrzeba miłości księcia, by wyswobodzić się z wiecznego snu, czy klątwy. I chociaż te bajki są całkowicie nieszkodliwe, to obraz budowany na ich założeniach w harlequinach jest czymś, z czym należy walczyć. Spłaszczanie roli kobiety do czekania na miłość życia jest wręcz irracjonalne.

barbieNie istnieje przecież nic, co moglibyśmy nazwać idealnym modelem kobiety, bądź mężczyzny. Sprowadzanie jednostki społecznej do określonych ról i oczekiwań względem niej jest zwykłym więzieniem w odgórnie nadanych ramach. Tę problematykę idealnie oddał Tadeusz Różewicz w swoim dramacie Białe małżeństwo. Zadaniem mężczyzny jest bieganie za pannami i zapładnianie ich, zaś kobieta winna być całe życie w ciąży.

Tak role społeczne widzi nasze społeczeństwo, z czym, na każdym kroku, przynajmniej część z nas stara się walczyć. Dlaczego więc nie sprzeciwiamy się obrazom kobiet wyczekujących rycerza, który je wybawi? Gdy myślimy o bohaterskich mężczyznach i słabych kobietkach pierwsza rzecz, jaka przychodzi nam często do głowy to: Och, jakie to romantyczne. Ona taka mała, a on taki dzielny. Później oczywiście do głosu dochodzi zazdrość. Przecież wszystkie chcemy, by mężczyzna zawojował naszym światem. Poprawka: wszystkie musimy tego chcieć. Dlaczego? Istnieje wiele odpowiedzi na to pytanie, jednak przez nie wszystkie przebija się jedna – bo tak zostało kiedyś powiedziane. W mitach, bajkach, dawnych powieściach, a teraz kontynuuje to literatura niska, taka jak harlequin. Jednak mit księżniczki i księcia przebija się w wielu innych książkach. Przecież są one pisane przez ludzi, a oni od dawna żywieni są stereotypami. Wszystko zatacza swój krąg i, cokolwiek by nie zrobić, i tak jest się na przegranej pozycji.

Chociaż romanse tworzą fałszywy obraz rzeczywistości: budują stereotypowe postaci, których nikt z nas nie uraczyłby w świecie realnym, nastawiają czytelnika na wytartą arkadię, a przy tym tragicznie kaleczą język, to jednak są one poczytne i prawdopodobnie będą zawsze. Liczę jednak na to, że z czasem znajdzie się więcej osób, które po przeczytaniu harlequina wyśmieją opisane w nim manekiny mające udawać istoty ludzkie, a z samą książką obejdą się tak, jak należy: spalą ją w oczyszczających płomieniach.

cropped-books-burning