Wroniec„Temi ręcami”

„Dawno, dawno temu był sobie chłopiec o imieniu Adaś” i wyśnił Wrońca, baśń dla dużo starszych dzieci, które żyły w PRL-u, ale i dla nieco młodszych, które ledwie tamtą Polskę pamiętają, a nawet — śmiem twierdzić —  ich dzieci, bo koszmarek Adasia ma też przepiękną oprawę w postaci rysunków Jakuba Jabłońskiego. Dziecko zresztą widzi więcej szczegółów, niż rozgoryczony życiem czterdziestoletni tetryk, więc warto lekturę przeczytać głośno również maleństwu, a jak go jeszcze nie ma (ewentualnie dziecko dopiero jest w planach),  proszę pożyczyć jakąś dziewczynkę albo chłopca (najlepiej w wieku od 5 do 12 lat) od sąsiada.


Wroniec to opowieść o tym, jak w mało demokratycznym systemie mały chłopiec Adaś tarci rodzinę i potem stara się ją odzyskać. Bohater oczywiście jest na tyle młody, że jeszcze może być beztrosko odważny. Ale świat, w który przyjdzie mu wkroczyć, jest bezwzględny. Rządzi tam Wroniec, któremu służą mu Milipanci. Tych ostatnich można krótko scharakteryzować słowami piosenki, którą sami śpiewają: „Ona władzę tu utrwala, Wrony, kruka, generała. Pała! Pała! Pała! Pała!”. Potęga pałowania jest wielka, czego wyrazem z kolei są słowa: „W pracy — strach. Wszędzie — strach”. Nucą je przechodnie, ale domyślamy się, że zapewne tylko cichutko. Aparat terroru wspierają bowiem także liczne oddziały Momo, które mogą nadejść w każdej chwili i jak fala zmieść z ulicy każdy przejaw niezadowolenia, choćby demonstrację Pangłowców. W świecie Wrońca nic się też przed nim samym nie ukryje. Inwigilacja jest możliwa dzięki Puchaczom-Słuchaczom i Bubkom, a Członkowie służalczo wspierają reżim. Maszyna-Szarzyna zadba o to, by wszyscy byli nieszczęśliwi i… szarzy. Szare są też bloki, szare ulice.
Wroniec nie prowadzi jakiegokolwiek dialogu z ludźmi, wyłącznie demonstruje swą siłę za pomocą Gazu, Łomotów i Suk. Codzienność tego ponurego świata, jak z sennego koszmaru, to koksowniki i samochody opancerzone.
Po drugiej, tej lepszej stronie muru, stoi Pan Oporny, który odważnie rzuca Hasła; nadzieję na lepsze jutro dają też U-Lotki: unosi je wiatr i przenosi nad dachami bloków na pozostałe ulice, ale — o czym przekonuje się szybko mały bohater — w górze też „Wroniec rządzi swobodą nieba”. Pan Beton, który „temi ręcami” potrafi wbić prześladowców Adasia w ścianę, nie jest w stanie chronić go bez końca. Panowie Oporniejszy i Najoporniejszy mają świadomość grozy, jaka panuje w mieście, ale nie potrafią powiedzieć nic więcej Adasiowi, poza tym, że nie ma na to rady. Wszechobecne są marazm, strach, niewiara w sukces obalania rządów Wrońca.
O współczesnej historii chyba nie można mówić piękniej, niż w takiej surrealistycznej baśni. Lepsza taka bajka, niż silące się na obiektywizm podręczniki.
Bo z tym PRL-em to jest tak, drodzy czytelnicy, że nie można o nim zapomnieć. O Bubkach, Milipantach, ale i tych, co po prostu budowali wtedy domy, mosty, ulice. Nie powinniśmy zadowalać się bajkami opowiadanymi przez polityków i historyków na usługach jakiegokolwiek reżimu — tego wczoraj, i tego dziś.

Każdy ma o PRL-u własny sen, wielu też niepotrzebnie dzieli się nim z innymi. Ale dobrze, że Adaś to zrobił, a gdy się już zbudził wieczorem, „obejrzał w telewizji Dobranockę  i podobała mu się”, tak jak wam — mam taką cichą nadzieję — spodoba się lektura Wrońca.
„Pierwsze wolne pokolenie skażone PRL-em” —  może właśnie to dla nich przede wszystkim skierowana jest ta książka.

Adaś - Wroniec

Wszystkie cytaty znajdziecie w książce Jacek Dukaj, Wroniec, prócz ostatniego, który pochodzi z utworu: Pezet/Noon, Szósty zmysł.

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 12 Listopad 2009
ISBN: 978-83-08-04392-9
Oprawa: twarda
Format: 148×210mm
Liczba stron: 248

Autorem recenzji jest Michał Krzywicki