Pewnego pięknego dnia obejrzałam BARDZO DOBRY film pt. Possession (Opętanie, reż. Neil LaBute). Oczarował mnie przede wszystkim Jeremy Northam, który chyba urodził się w XIX wieku i dziwnym zrządzeniem losu został przeniesiony w nasze czasy, aby grywać role kostiumowe w najlepszych angielskich filmach (m.in. Emma, Wichrowe Wzgórza, Idealny mąż, Gosford Park). Wydawać by się mogło, że treść obrazu nie wymaga zbytniego zaangażowania umysłu – ot, sensacyjne poszukiwania listów poety, za wszelką cenę dążenie do odkrycia jego sekretnego romansu, a do tego banalna historyjka miłosna. Dla mnie jednak akcja kryła wiele innych znaczeń, pokłady tematów do przemyślenia. Spodobał mi się sposób prowadzenia narracji – przeplatające się historie wiktoriańskich poetów i XX-wiecznych badaczy literackich. Moje pojmowanie historii i literatury, pragnienie dotknięcia postaci znanych tylko z papierowych kart odnalazło w tym dziele drogę do poznania.

Czytaj dalej

To, że mam słabość do jedzenia, dobrego jedzenia, jest faktem, któremu nie sposób zaprzeczyć. Od dobrego jedzenia prostą linią wiedzie zaś droga do dobrej literatury. Wiele było takich książek, po które sięgnęłam tylko i wyłącznie dlatego, że ich motywem przewodnim bądź pobocznym było gotowanie i wszystko to, co mogłoby się z nim wiązać.

Czytaj dalej

3 sierpnia 1904 roku na łamach New York Timesa ukazała się niepozorna, choć z perspektywy czasu intrygująca, notka. Każdemu, kto może poszczycić się bogatą wyobraźnią, na pewno od razu po jej przeczytaniu stanie przed oczyma młoda, piękna kobieta, ubrana w wieczorową suknię uszytą z białego jedwabiu i pokrytą delikatną koronką. Był to strój odpowiedni raczej na ciepłe dni, gdyż dekolt i krótki rękaw nie zapewniały ochrony przed zimnem. Suknia miała mocno ściągnięty gorset i długi tren ciągnący się elegancko za enigmatyczną damą.

Czytaj dalej

Serle Kiedy bedziesz moj m Nie ma chyba nikogo, kto nie znałby dzieła Romeo i Julia W. Szekspira. Pamiętam na studiach jak mijały nam godziny na rozmowach o najsłynniejszych kochankach świata. W liceum wydawało mi się, że ich miłość to przeznaczenie, jednak z góry skazane na nieszczęście. Dopiero na studiach mnie oświeciło. przecież Romeo był zakochany w Rozaline! I to właśnie dla niej udał się na bal, na którym poznał Julię. Nie wszystko jest takie jak nam się wydaje. Spróbujmy więc wszystko prześledzić jeszcze raz. Tym razem bohaterami będą Rob, Rosie i Juliet. Dla kogo miłość będzie przeznaczeniem? A dla kogo tragedią?

Czytaj dalej

Pierwszą rzeczą, która przyciągnęła mnie do tej książki, była urocza, romantyczna okładka (szkoda tylko, że zeszpecona nic nie wnoszącymi komentarzami 'ekspertów’, których zdanie w kwestii literatury nic mnie nie obchodzi, a już na pewno nie przekonało mnie do lektury). Następnie radośnie stwierdziłam, że nie kończy się na ładnym obrazku – pozycja, mimo iż w zakamuflowanej formie, dotyczyła biografii słynnego pisarza, wielkiego Charlesa Dickensa, a to oznaczało coś, po co sięgnąć bezsprzecznie musiałam. Ostatecznie byłam zachwycona, zaciekawiona twórcą Małej Dorrit i jego charakterem, naładowana emocjami i pragnieniem pisania o tym.

Czytaj dalej

W chwili, gdy na rynku wydawniczym pojawiły się powieści sióstr Brontë, które nigdy dotąd nie były dostępne polskiemu czytelnikowi, byłam, jako wielka wielbicielka XIX-wiecznej literatury, zupełnie szczęśliwa i zachwycona. Dziś mam już za sobą lekturę każdej z nich, a moje odczucia są bardzo różne. Najmłodsza z sióstr, Anne, niezwykle mile zaskoczyła mnie uroczą Agnes Grey i wspaniałą Lokatorką Wildfell Hall, natomiast Charlotte, autorka klasycznie genialnej Jane Eyre, trochę rozczarowała rozwlekłą Shirley. Teraz kolej przyszła na jej niewielką objętościowo i z lekka biograficzną powieść pt. Profesor.

Czytaj dalej

Wreszcie udało mi się wziąć do rąk Lokatorkę Wildfell Hall, powieść Anne Brontë, autorki świetnej Agnes Grey. Oglądając jakiś czas temu serial BBC oparty na dziele Elizabeth Gaskell pt. Żony i córki, zwróciłam uwagę na wzmiankę, którą uczyniła bohaterka na temat tej właśnie książki, należącej w Anglii do klasyki, a u nas zupełnie nieznanej. Na szczęście nie minęło wiele czasu i powieść ta pojawiła się wreszcie w Polsce. Zacierałam ręce zobaczywszy jej objętość – grube tomy, które raczej na pewno okażą się znakomite, to jest to, co Tygryski lubią najbardziej… Miałam wizję wielu wieczorów spędzonych przyjemnie na wrzosowiskach i w mrocznych korytarzach starych dworów. Cóż, stało się inaczej – ani się obejrzałam i już odwracałam ostatnią stronę. Losy Helen Graham i Gilberta Markhama wciągnęły mnie bez reszty i przeniosły w czasie – wraz z lekturą Lokatorki poczułam się jakbym wracała do domu.

Czytaj dalej