Superbohaterowie, wampiry, zombie – współczesna kultura popularna jest nimi przesycona jak nigdy dotąd. Skoro rynek literacki, filmowy i telewizyjny z ogromnym sukcesem chłonie wszystkie ponadnaturalne postacie znane z dawnych legend, przesądów i opowieści gdzie w takim razie podziały się stare, dobre duchy? Czyżby zewsząd pojawiające się monstra stanowiły konkurencję, przy której bledną nawet poczciwe zjawy? Odpowiedzią na te pytania może być najnowsza książka Huberta Haddada – historia pewnej niegrzecznej dziewczynki, która zdecydowanie wywyższyła duchy ponad wszystko to, co niezwykłe i niewyobrażalne.
Kategoria: Proza zagraniczna
„Coś, o czym chciałam ci powiedzieć”, Alice Munro – recenzja
Coś, o czym chciałam ci powiedzieć to zbiór opowiadań z 1974 roku. Jego premiera w Polsce miała miejsce w zeszłym roku, polscy czytelnicy poznali go więc dopiero po upływie 40 lat. Tom zawiera wczesne utwory pisarki, ale w jej przypadku – niezależnie od tego, czy sięgniemy po debiutancki Taniec szczęśliwych cieni (1968), któryś z późniejszych zbiorów, czy ostatnią książkę Drogie życie (2012) – nie doszukamy się w ich poziomie literackim znaczących różnic. Wszystkie składają się z misternie skonstruowanych utworów, których wymowa jest ponadczasowa i uniwersalna.
„Kanada”, Richard Ford – recenzja
Moi rodzice byli ludźmi uciekającymi przed przeszłością, którzy nie oglądali się za siebie, bo nie mieli na nią wpływu, a jednocześnie cały czas żyli nadzieją, że kiedyś rozpoczną prawdziwe życie. Tak można w skrócie scharakteryzować protagonistów Kanady, powieści amerykańskiego autora, Richarda Forda, laureata Nagrody Pulitzera i Faulkner Award for Fiction. To książka słusznych rozmiarów, na której stronach próżno szukać porywających zwrotów akcji, mrożących krew w żyłach przedsięwzięć czy siarczystego języka. To proza głęboko psychologiczna i w gruncie rzeczy strasznie smutna. To historia, w której za grzechy rodziców najwyższą cenę zapłaciły dzieci. I to właśnie z perspektywy dziecka, Della, dowiadujemy się, co wydarzyło się przed laty, jakie miało to reperkusje i dlaczego w ogóle do tego doszło. I choć szczegóły tych dramatycznych dni z każdą stroną stają się bardziej przerażające, to na końcu Kanady jawi się światełko w tunelu… Warto go poszukać.
„Ostatni bus do Coffeeville”, J. Paul Henderson – recenzja
Z powieścią Hendersona wiązałam spore nadzieje, sama nie wiedząc czemu. Może przez znaczący podtytuł (Zabawna opowieść o smutnych sprawach), a może przez samą fabułę, która miała ukazać zmaganie się z alzheimerem i chęć odejścia na własnych warunkach. Wydaje mi się jednak, że najzwyczajniej w świecie stęskniłam się za powieścią, która rozśmieszy mnie, jednocześnie chwytając za serce, a Ostatni bus do Coffeeville poniekąd to obiecuje. Jak skończyła się ta przygoda? Można się tego domyślić.
„Napój miłosny”, Eric-Emmanuel Schmitt – recenzja
Eric-Emmanuel Schmitt ma na swoim koncie sporo książek. Część z nich zyskała wielką popularność, a Oskara i Panią Różę zna niemal każdy. Ostatnio jednak twórczość francuskiego pisarza zaliczyła niewielki spadek formy. Na szczęście było to tylko chwilowe!
„Dom pająka”, Paul Bowles – recenzja
Paul Bowles to amerykański poeta, prozaik, tłumacz, utalentowany kompozytor, a także podróżnik, który w 1947 roku osiadł w Tangerze. Publikował artykuły podróżnicze, był zafascynowany muzyką marokańską, propagował wiedzę i kulturę tego kraju. W roku 1949 ukazała się jego debiutancka powieść Pod osłoną nieba. W 1955 napisał Dom pająka, utwór poświęcony miastu, które szczególnie (obok Tangeru) sobie upodobał. Powieść miała przedstawiać życie społeczności, które we współczesnym świecie wciąż funkcjonuje jak w średniowieczu. Kiedy zaczął pisać książkę, doszło do wydarzeń, których nie mógł zlekceważyć. Uzmysłowił sobie wkrótce, że nie pisze o tradycyjnym życiu w Fezie, tylko o możliwym jego rozpadzie.
„Ucząc psa czytać”, Jonathan Carroll – recenzja
Kiedy widzę nazwisko ‘Carroll’, moje serce momentalnie zaczyna bić szybciej, do oddychania potrzebuję papierowej torby, a ręce, niczym w nerwowym tiku, same rwą mi się do kieszeni w poszukiwaniu portfela. Nic więc dziwnego, że kiedy otrzymałam niewielką paczuszkę (w której mogła znajdować się tylko najnowsza mini-powieść Carrolla!), rozerwałam ją na strzępy jak wygłodniały zwierz i zaczęłam rozkoszować się tym, co właśnie przybyło do mojego domku. Strona wizualna Ucząc psa czytać to nie byle co. Przerażająca, dziwaczna okładka doskonale oddaje to, co znajduje się w środku – choć dostrzegamy to dopiero po ukończeniu lektury.
„Brud”, Irvine Welsh – recenzja
Bohater książki Brud – Bruce Robertson to podobno według krytyków najgorsza kreatura literatury od czasów Patricka Batemana bohatera książki American Psycho. Dlaczego? A dlatego, że jest to człowiek pozbawiony skrupułów, kręgosłupa moralnego. Postać, którą możemy nazwać chamem, prostakiem, kłamcą – Bruce Robertson jest po prostu obrzydliwy. Do tego jest jeszcze policjantem. Czytaj dalej
„Nauczycielka”, Judith. W. Taschler – recenzja
Nauczycielka Judith. W. Taschler jest książką pyszną. Pod każdym względem. Zaskakuje formą, zakończeniem, mnogością wątków i pięknymi kreacjami psychologicznymi bohaterów. Dawno nie czytałam książki tak przemyślanej, dopracowanej, która sprytnie łączy miłość do literatury z kondycją współczesnego człowieka oraz kwestią komunikacji międzyludzkiej. Miłość, zdrada i śmierć. Stracone szanse i (nie)wypowiedziane słowa. Misternie skonstruowana układanka przeszłości z teraźniejszością trzymająca w napięciu od pierwszego do ostatniego zdania i pochłaniająca bez reszty. Nie dajcie się zwieźć skromnej, eleganckiej okładce – ukryta w niej treść buzuje od emocji. Ta książka wciśnie Was w fotel, sprawi, że poczujecie się jakbyście oglądali świetny film i tylko jedno przypomni Wam, że nie jesteście w kinie – brak popcornu…
„Boginie z Žítkovej”, Kateřina Tučková – recenzja
Boginie z Žítkovej to książka ze wszech miar niezwykła. Jej autorką jest młoda Czeszka (ur.1980), Kateřina Tučková, która za sprawą tejże właśnie publikacji stała się najpoczytniejszą współczesną pisarką u naszych południowych sąsiadów. Nie jest to typowa czeska literatura, którą najczęściej kojarzymy z ‘hrabalovską’ aurą, humorem czy dystansem do rzeczywistości. To bardzo precyzyjnie opracowana powieść historyczno-obyczajowa, oparta na wielu źródłach i zakorzeniona w dokumentach historycznych (wśród nich dokumenty gestapowskich i komunistycznych służb bezpieczeństwa, do których sięgała autorka). To wyjątkowa literacka podróż do świata, który już nie istnieje. Obok barwnego (i jakże modnego dzisiaj) folkloru i wielowiekowej tradycji (do której współcześnie chętnie się powraca) królują tu siły nadprzyrodzone. Jest również szczypta realizmu magicznego. To wszystko stanowi jednakże tylko tło dla płci pięknej.