Z Gottlandem Mariusza Szczygła spotkałam się w dość banalny sposób – jego fragmenty były moją lekturą obowiązkową na uczelni. Nie mam pojęcia, które fragmenty, bo książka wciągnęła mnie tak, że natychmiast przeczytałam ją od deski do deski; ale nie o Gottlandzie chcę teraz pisać. Ważniejsze jest to, że po doświadczeniach z nim nie miałam najmniejszych wątpliwości, czy warto sięgnąć po kolejny zbiór reportaży Szczygła o Czechach – Zrób sobie raj.
Republika Czeska rajem się raczej nie wydaje – mały kraj (zamieszkany przez „małych ludzi”, jak by powiedzieli sami Czesi), pozbawiony dostępu do morza. W dodatku dziwny kraj – z pewnością z punktu widzenia Polaka. A jednak, jak zauważa w swojej najnowszej książce Szczygieł, to właśnie czeski hymn zamiast nawoływać do walki, skupia się na pięknie ziemi. Tu nie „jeszcze nie zginęła”, tutaj właśnie zemský ráj.
Raj dziwny, bo bez Boga. Czesi szczycą się tym, że mieszkają w najbardziej zlaicyzowanym kraju świata. To w Czechach znany biskup chwali się, że chrzci aż pięcioro dzieci rocznie, a w ramach stypy zabiera się urnę z prochami bliskich do pizzerii… jeśli w ogóle ktokolwiek się nią zainteresuje. Krótko po premierze tego zbioru reportaży spotkałam się z oskarżeniem, że tym razem Szczygieł mocno przekolorował. Napisał, iż Czesi nie wiedzą jakich słów powinni użyć, aby się przeżegnać – odzew czechofilów był natychmiastowy.
Czytaj dalej →