Malownicza okładka książki przedstawiająca w odcieniach czerwieni pięknego smoka, oraz tytuł, obiecujący nawiązanie do baśni, legend i folkloru zapowiadają całkiem ciekawą historię i mamią czytelnika do siebie. To wydawnictwu Rebis trzeba zdecydowanie przyznać: książka jest wydana przepięknie. Okładka jest niemal jak obraz, który chętnie powiesiłoby się na ścianie. Natomiast tytuł momentalnie intryguje i każe sięgnąć po książkę i przeczytać opis na odwrocie.

Czytaj dalej

Kto jest najbardziej przerażającym facetem w Ameryce? Prawdopodobnie Jack Ketchum. Tak na temat tego amerykańskiego pisarza wypowiedział się sam mistrz grozy i horroru, Stephen King. Słowa te można więc chyba uznać za wystarczającą rekomendację. Jack Ketchum urodził się w 1946 roku, w Livingstone. Obecnie mieszka w Nowym Jorku. Jest autorem kilkunastu powieści, a także kilku nowel i zbiorów opowiadań. Uważany jest za jednego z najlepszych autorów literatury grozy. Popularność zyskał także w Polsce. Do jego najbardziej znanych w naszym kraju powieści należą: Dziewczyna z sąsiedztwa, Jedyne dziecko, Straceni, Poza sezonem, Potomstwo. Obecnie, dzięki wydawnictwu Papierowy Księżyc, do rąk czytelnika trafiła kolejna powieść – Rudy. Dołączona do niej została nowela pt. Prawo do życia.

Czytaj dalej

Stwierdzić, że bracia Grossbart byli okrutnymi i samolubnymi zbójami, to obrazić nawet najwstrętniejszego rozbójnika, a nazwać ich krwiożerczymi świniami, to zniesławić nawet najpaskudniejszego wieprza. – rzadko kiedy opis głównych bohaterów jest równie trafny i choć brzmi dość zabawnie, zaręczam Wam, że to tylko pozory. Bracia Grossbart to rzeczywiście najbardziej odrażające i plugawe typy, z jakimi kiedykolwiek zetknęliście się na kartach powieści. To antybohaterowie w najbardziej dosłownym znaczeniu tego słowa, choć wymykają się wszelkim znanym bandyckim stereotypom; daleko im zarówno do sprawiedliwego banity w charakterze Robin Hooda czy Janosika, jak i typowego sadystycznego psychopaty pokroju Freddy’ego Krugera lub Michaela Myersa.

Czytaj dalej

Nie potrafię wyjaśnić, czemu ubzdurałem sobie, gdy pierwszy raz zobaczyłem okładkę powieści Czarne Anny Kańtoch, że to z pewnością będzie historia w klimatach noir. Może to przez grafikę zdobiącą tom, która natychmiast przywiodła mi na myśl tajemniczą kobietę fatalną? Albo tytuł kojarzący się – za sprawą kolorystycznego odniesienia – z opowieściami o samotnikach przemierzających betonowe dżungle wielkich miast? Nie wiem i w gruncie rzeczy nie ma to chyba większego znaczenia. Czarne okazało się bowiem powieścią zdecydowanie ciekawszą i bardziej niejednoznaczną, niż mogłem przypuszczać.

Czytaj dalej

Do Zoo City podchodziłam z dużymi oczekiwaniami. Zdecydowała o tym w zasadzie jedna rzecz – rekomendacja jednego z moich ulubionych pisarzy – Williama Gibsona. Gibson pisze, że Beukes jest bardzo dobra? W takim razie to musi być świetna książka! Ostatecznie okazało się, że kiedy zaczęłam czytać, odrywałam się od książki z trudem i niechęcią, a kiedy skończyłam, było mi bardzo żal, że to już koniec.

Czytaj dalej

Z prozą Tomasza Bochińskiego zetknęłam się ładnych parę lat temu i muszę przyznać, że spotkanie to nie zaowocowało moim większym zainteresowaniem twórczością tego autora. Mimo to do jego najnowszej książki z gatunku urban fantasy podeszłam ze sporym entuzjazmem. Coś w środku mówiło mi, że to może być strzał w dziesiątkę. Ale czy moje przeczucia okazały się słuszne?

Czytaj dalej

Pierwsza część cyklu o przygodach Richarda Burtona i Algernona Swinburne’a to doskonały przykład idealnej fantastyki rozrywkowej: Dziwna sprawa Skaczącego Jacka urzeka niepowtarzalnym klimatem, fabuła cały czas trzyma w napięciu, a celny dowcip Marka Hoddera nie pozwala oderwać się od lektury. Czy w Zdumiewającej sprawie Nakręcanego Człowieka autor przeskakuje wysoko postawioną poprzeczkę?

Czytaj dalej

Zapowiada się wyjątkowa seria przygód w fantastycznej scenerii (nie)wiktoriańskiej Anglii…

W alternatywnej wersji dziewiętnastowiecznego Londynu tajemnicza szczupła postać na szczudłach otoczona niebieskimi płomieniami atakuje nastolatki. Wszystko wskazuje na to, że napady mają motyw seksualny. Sir Richard Burton, niezrównany lingwista, naukowiec oraz mistrz fechtunku, przyjmuje od premiera propozycję rozwiązania sprawy Skaczącego Jacka oraz – co oczywiście okaże się powiązane – nawiedzających East End wilkołaków. Przy boku Burtona stanie, poszukujący prawie masochistycznie bólu, młody poeta Algernon Swinburne.

Czytaj dalej

Są książki przerażające, rozbrajające jak i nieco mroczne tajemnicze oraz wciągające, w których o co dokładnie chodzi dowiadujemy się dopiero na końcu. Tutaj mamy do czynienia z tekstem, którego akcja dzieje się w niewielkiej mieścinie. Pozornie aż prosi się o przywołanie tu Kinga. Jednakże, choć King niekwestionowanym mistrzem jest, to niektóre z jego opisów – przyznam się bez bicia – nudzą mnie śmiertelnie, szczególnie te w nowszych powieściach. W książce Marcina Mortki nie znajdzie się nudnych, zbyt szczegółowych opisów. Mamy tu także atmosferę swoistej pradawnej legendy, co nieodzownie kojarzy się z Mastertonem, jednakże i w tym wypadku styl pisarza oraz jego podejście do niektórych spraw są nieco inne. Wprowadzanie zwrotów akcji przywodzi na myśl twórczość Koontza, jednakże i tu obecne są znaczące różnice. Podsumowując: narracja Mortki przypomina tą stosowaną przez najbardziej cenionych twórców, nie tracąc jednocześnie na indywidualności.

Czytaj dalej

Recenzja ma na celu wystawić ocenę podpartą racjonalnymi argumentami. Z reguły omawiany przedmiot nie przysparza w tej kwestii żadnych problemów, zdarzają się jednak publikacje spędzające sen z powiek. Muszę przyznać, że Fionavarski gobelin należy do tej właśnie kategorii.

Zwykłam nie określać książki mianem złej tylko i włącznie dlatego, że nie trafiła ona w mój gust. Bywa, że pierwsze zetknięcie nie odkrywa przede mną pewnych istotnych cech znacznie wpływających na ogólny odbiór, dlatego zdarza mi się konfrontować własną opinię z innymi recenzentami, by uzyskać nowe spojrzenie na problematyczny obiekt. W przypadku trylogii pióra Guy’a Gavriela Kay’a nie zdołałam, niestety, dostrzec tego, co pozostałych czytelników wprowadziło w zachwyt. Aby nie być gołosłowną, spieszę z wyjaśnieniami.

Czytaj dalej