Kategoria: Akcja i przygoda
„Elita zabójców” – recenzja
Oparte na faktach – kulisy tajemniczych i śmiałych akcji SAS, specjalnej jednostki brytyjskiej armii, zemsta, odwaga, brawura, męska przyjaźń i rywalizacja najlepszych agentów na świecie – a wszystko to w znakomitej obsadzie i w sugestywnych dekoracjach.
Robert De Niro, Jason Statham, Clive Oven i Dominic Purcell – od takiej obsady można wiele wymagać… Czy film spełnia obietnice, które daje?
Danny (Jason Statham) chciałby już przejść na emeryturę. Zabił już wystarczająco dużo ludzi. Teraz ma już swoje miejsce na Ziemi, remontuje zapomniany przez wszystkich wiejski dom, znalazł także dziewczynę. Jego spokój burzy otrzymana pocztą wiadomość – jego przyjaciel i mentor, Hunter (Robert de Niro) wpadł w poważne tarapaty. Jeśli Danny chce go uratować, musi raz jeszcze wrócić do gry. Czeka go wypełnienie niezwykle trudnego zadania – zlikwidowania kilku znakomicie wyszkolonych agentów SAS. Na drodze staje mu Spike (Clive Oven), doświadczony i nieugięty agent, lojalny wobec przyjaciół z SAS. Czytaj dalej
Władcy świata
Układy polityczne, które rządzą całym światem to dla nas, ludzi żyjących w XXI wieku raczej nic nowego. Media informują nas każdego dnia, co dzieje się w polityce, jednakże nie odkrywają wszystkich kart. Rzecz jasna każdy boi się o swój stołek. Jednak są źródła, które donoszą bardziej lub mniej przerażające fakty, które dotyczą każdego obywatela tego świata, bo przecież wszyscy jesteśmy zależni od gry politycznej swojego władcy. Fakty zdradzające, jak zbudowana jest polityka i jakimi prawami się rządzi.
W 1992 roku lider laburzystów, nikomu jeszcze nieznany Tony Blair, jedzie do Waszyngtonu. Słyszy tam wtedy takie słowa – „Słuchaj tego, co mówią ludzie, nie próbuj przekonywać ich do rzeczy, których nie chcą. Dużo łatwiej zmienić wartości własnej partii, niż ich oczekiwania. Jeśli chcecie, by partia pracy doszła do władzy, musicie mieć jedną z tych rzeczy: wiarygodność, planowany zamach stanu lub polityczną gwiazdę”. Wywarły one ogromny wpływ na jego dalsze życie polityczne, tym bardziej, że są oparte o strategię polityczną, którą do osiągnięcia zamierzonych celów wykorzystuje Bill Clinton.
Złotowłosa i trupy – Hanna ( recenzja )
Możecie mnie uznać za masochistę, ale uwielbiam być okłamywany przez trailery. Oczywiście nie mam tu na myśli prymitywnej metody hollywoodzkich speców od marketingu polegającej ładowaniu wszystkiego co efektowne w minutę czterdzieści z obietnicą, że w kinie będzie więcej, mimo iż to nieprawda. Takie coś uważam za zwykłe nabijanie w butelkę, chwalenie się na wyrost pewnym organem, czy bliski wiejsko-dyskotekowemu szpan.
Ninja (recenzja)
Fabuła prosta i nie pozostawiająca pola do tajemnic czy zwrotów akcji. Adkins wcielił się w Amerykanina, Caseya, który szkolił się w ninjitsu w Japonii. Jego mistrz wysyła go do Ameryki, aby chronił relikwie Yoroi Bitsu. Znajdzie się także miejsce dla rywala, który chce śmierci wszystkich i lekkiego wątku romantycznego.
Chociaż „Ninja” jest produkcją przeznaczoną tylko na rynek DVD, nie odbiega standardami od kinowych filmów. Isaac Fiorentine, twórca m.in. „Undisputed 3” udowodnił, że potrafi robić jak nikt inny widowiska dla wielbicieli sztuk walki i tutaj poniekąd powtarza sprawdzoną przez siebie regułę.
Prawdziwa legenda (recenzja)
Akcja osadzona jest w okresie dynastii Qing, czyli tak, jak w czasach starego chińskiego kina, gdzie królowali Jackie Chan czy Gordon Liu. Ping oparł produkcję na legendzie o „królu żebraków” znanego jako Su Qi-Er, który był zamożnym i szanowanym człowiekiem, dopóki nie wydarzyła się pewna tragedia.
Fabularnie możemy podzielić „Prawdziwą legendę” na dwa segmenty, które tak jakby tworzą odrębne opowieści – pierwsza, gdy Su Qi-Er rywalizuje ze swoim przyrodnim bratem oraz druga, gdy wiedzie z synem żywot żebraka.
Szybcy i Wściekli 5 (recenzja)
Lubię filmowe kontynuacje. Lubię pomimo tego, że ich poziom jest różny, bohaterowie przechodzą dziwne metamorfozy, a kolejnym częściom zwykle brakuje świeżości oryginału. Lepsze to niż daleko posunięte zmiany konwencji czy nawet gatunku – czego przykładem seria „Nieśmiertelny”…
Bez twarzy – Face off (recenzja)
Gra o tron – David J. Peterson wymyśla nowy język na potrzeby serialu
Kiedy producenci wykonawczy David Benioff i D.B. Weiss zaczęli rozważać stworzenie języka Dothraków, wojowniczych plemion koczowniczych, na potrzeby nowego serialu HBO GRA O TRON, zwrócili się o pomoc do Language Creation Society (LCS), które poprosiło swoich ekspertów o propozycje, a następnie wybrało najlepsze z nich. David J. Peterson, językoznawca i ekspert LCS, któremu zlecono opracowanie nowego języka, opisuje to wyzwanie jako „okazję, która zdarza się raz w życiu.”
“W sadze ‘Pieśń lodu i ognia’ Dothraków znamy z relacji osób nie będących członkami ich społeczności, głównie mieszkańców królestwa Westeros” – podkreśla Peterson. “Jak w każdej kulturze, ich kultura ma wiele niuansów nie dostrzeganych lub niezrozumiałych dla obcych. Mówi się, że język jest naszym oknem na świat. Pracując nad językiem Dothraków, miałem możliwość przedstawić ich sposób postrzegania świata – stworzyć spójną całość, która wiernie odzwierciedla wszystkie aspekty ich życia i jest jednocześnie wierna literackiemu pierwowzorowi.”
Jak wspomina Petersom, pracując nad nowym językiem – “Przede wszystkim czytałem powieści z cyklu. Na samym początku, Jim Henry, mój kolega z LCS, opracował wraz ze mną listę wszystkich słów, zwrotów i nazw używanych przez Dothraków w książce. Potem, przeanalizowaliśmy ich język w kontekście narracji. Pewne słowa i zwroty zostały dosłownie przetłumaczone w powieści, a znaczenie innych jest im nadawane w tłumaczeniu. Ponowne przeczytanie tekstu pozwoliło mi na rozbudowanie stworzonego przez Martina języka i wypełnienie istniejących luk. W książkach znajdziemy niewiele słów z języka Dothraków ale wszystkie dostępne przykłady niosą w sobie wiele informacji o kulturze plemienia. Każdy rozdział poświęcony Daenerys podsuwał mi nowe pomysły na rozbudowywanie leksykonu.”
Kod Nieśmiertelności – o filmie
O PRODUKCJI
Zawiły fabularnie, świetnie poprowadzony, innowacyjny pod kątem wizualnym – wszystkie określenia pasują jak ulał do „Source Code”. Film w reżyserii Duncana Jonesa zabiera widzów w podróż, której celem jest przekroczenie jednej z ostatnich granic znanych ludzkości, koncepcji, która przez stulecia fascynowała zarówno naukowców, jak i pisarzy – motywu podróży w czasie.