„Jaśniejsza od gwiazd” to niezwykle udany powrót Jane Campion. Reżyserce „Fortepianu” udało się osiągnąć w najnowszym filmie dwie, zdawałoby się wykluczające się, rzeczy – stworzyła obraz niebanalny, wizualnie pasjonujący i zmysłowy, nie idąc zarazem na łatwiznę typowej filmowej biografii „ciekawego człowieka”.
Bowiem chociaż bohaterem „Jaśniejszej od gwiazd” jest romantyczny poeta, John Keats – to treścią filmu i tym, co najbardziej skupia uwagę widza jest raczej subtelna gra uczuć, wzajemnych zauroczeń, a w jej efekcie pierwsza miłość, rozkwitająca pomiędzy Keatsem i młodą Fanny Brawne. Niby nic nowego, jednak tym, co wyróżnia film Campion spośród melodramatycznych opowiastek o miłości jest świeżość tej historii, z ekranu emanuje witalność i młodzieńcza siła, ciągnąca młodych ku sobie, wbrew konwenansom, zwyczajom epoki i jej społecznemu podłozu.
O delikatności i subtelnym uroku „Jaśniejszej od gwiazd” decyduje także mistrzowsko zrealizowana strona techniczna filmu. Autor zdjęć – Greig Fariser, tworząc wizualną warstwę filmu, dał olśniewający pokaz zmysłu operatorskiego. Wyestetyzowane kadry, to już nie tylko „ładne obrazki” – współgrają z uczuciami i nastrojami bohaterów, tworząc zmysłową poetykę całości.
Także muzyka w doskonały sposób rozgrywa sytuację, stanowiąc świetne dopełnienie dzieła. Zresztą sama Campion przyznała, że jest to film, w którym postawiła na młodość i młodzieńczą energię – zarówno aktorów, Bena Whishawa i Abbie Cornish, ale także np. dwudziestoczteroletniego kompozytora Marka Bradshawa.
Z pewnością jesienny wieczór spędzony w towarzystwie filmu Campion może okazać się zdecydowanie bardziej kolorowy, niż szarobura aura za oknem. A dla tych, u których film rozbudzi pragnienie bliższej znajomości z poezją Johna Keatsa, wydawca przygotował naprawdę wyjątkowy dodatek – w wydanym w formie książki DVD znajduje się oprócz filmu, wybór wierszy poety w przekładzie Stanisława Barańczaka.
Choć film Campion, to opowieść utkana z niezwykle zwiewnej materii, nie przeszkodziło to, by „Jaśniejszą od gwiazd” zachwycił się jeden z najbardziej ekstrawaganckich i nonszalanckich autorów współczesnego kina – Quentin Tarantino. I nie ma się czemu dziwić, w końcu rozbudzanie pragnień i bodźców bombardujących widza emocjami to tylko jedna strona medalu – znacznie trudniej napisać dobry wiersz.