Georges Danton, jeden z przywódców Rewolucji Francuskiej, wygłosił niegdyś słowa, które po dziś dzień porażają swoją aktualnością i prawdziwością: Rewolucja, jak Saturn, pożera własne dzieci. Jego własne losy są tylko jednym z licznych przykładów na potwierdzenie tej sentencji – innym niech będzie polityka stalinowskiej Rosji, a zwłaszcza czasy Wielkiego Terroru, kiedy „właściwym ludziom” powierzano władzę pozwalającą decydować o życiu i śmierci milionów obywateli, otaczano wszelkimi luksusami i umożliwiano błyskawiczne kariery, by pozbywać się ich w momencie, gdy stawali się niepotrzebni lub niewygodni, przepuszczając ich przez tryby machiny terroru i zrównując katów z ofiarami. O tym, jak wyglądało życie w sowieckiej Rosji czasów Stalina, życie w samym centrum wydarzeń, które do dziś mrożą krew w żyłach, opowiada Agnessa Mironowa, żona wysokiego rangą oficera NKWD, jednocześnie beneficjentka i ofiara reżimu.

Agnessa miała bardzo burzliwe życie – po części wynikało to z jej awanturniczego, niezależnego charakteru, po części z faktu, że przyszło jej żyć w wyjątkowo niespokojnych czasach. O swoich losach zdecydowała się opowiedzieć Mirze Jakowienko; co ciekawe, autorka książki nie była ani profesjonalną pisarką, ani dziennikarką (choć nie można jej odmówić zdolności literackich), a osobą zaangażowaną w spisywanie wspomnień ofiar stalinowskich represji – szczególnie tych, które przeżyły Gułag. Żona enkawudzisty jest zatem tworem z pogranicza różnych gatunków, powstałym z połączenia biografii, pamiętnika, wywiadu i powieści; wymieszanie konwencji literatury faktu i beletrystyki wyszło jednak książce na dobre – dzięki temu historia życia Agnessy jest bardziej pełna i wielowymiarowa, a przy tym dynamiczna i interesująca, trafiająca wprost do czytelnika. O ile bohaterce nie można odmówić zdolności gawędziarskich i swobodnego, naturalnego stylu, o tyle słowa uznania należą się Jakowienko, która potrafiła skłonić swoją rozmówczynię do osobistych zwierzeń, stwarzając odpowiedni ku temu nastrój i skracając dystans charakteryzujący relację między dziennikarką a interlokutorką (wyznania Agnessy odtwarzała z pamięci, nie używała bowiem dyktafonu ani notesu), zaś jako znawczyni tematu potrafiła odróżnić szczerą relację od konfabulowania czy wręcz fantazjowania, czemu niejednokrotnie dawała wyraz w publikacji. Dzięki temu czytelnik jest w stanie jeśli nie odkryć wprost, to wyczytać między wierszami prawdę o życiu elit w stalinowskiej Rosji.
 
Życie Agnessy Mironowej przypominało taniec na wulkanie i z powodzeniem mogłoby stanowić scenariusz melodramatu – od najwcześniejszych lat było silnie splecione z sytuacją polityczną Rosji. Młodość bohaterki upłynęła w cieniu dramatycznych wydarzeń rewolucji 1917 roku i wojny domowej – mimo atmosfery niezbyt sprzyjającej sercowym uniesieniom był to najbardziej romantyczny okres jej życia, który zakończył się z chwilą zwycięstwa bolszewików i małżeństwa z czerwonym oficerem, Iwanem Aleksandrowiczem Zarnickim. Siermiężna radziecka rzeczywistość zaczęła powoli wkradać się w życie Agnessy – bardzo szybko okazało się, że kształtująca się sowiecka biurokracja i aparat nacisku wymagają zaangażowania ludzi innego pokroju niż Zarnicki, który został odsunięty od władzy i objął posadę zwyczajnego urzędnika. Uwagę Agnessy zwrócił przystojny czekista Siergiej Mironow – oddany nowej władzy karierowicz i służbista, miłość jej życia, dla którego nie wahała się porzucić męża. Oszałamiająca kariera Mironowa przypadła na okres przygotowań do masowych represji z lat 1937 – 1938 i lata Wielkiego Głodu. Dla Agnessy były to jednak najszczęśliwsze lata życia: korzystając z uprzywilejowanej pozycji żony wysokiego rangą oficera NKWD wiodła wystawne życie pozbawione wszelkich trosk – jej największym zmartwieniem był wybór toalety zdolnej przyćmić stroje żon innych prominentów, podczas gdy zwykli ludzie umierali z głodu. Strach wkradł się w życie Mironowów tuż po nastaniu Wielkiego Terroru – oprawca, który doprowadził do śmierci tysięcy ludzi, sam dostał się w tryby machiny reżimu, został aresztowany i rozstrzelany. Agnessa po raz trzeci wychodzi za mąż, ale los jej nie sprzyja – jako żona straconego oficera NKWD trafia do Gułagu, zaś po uwolnieniu zmuszona jest wieść życie zupełnie odmienne od tego, do jakiego była przyzwyczajona.
 
Koleje życia Agnessy, tak burzliwe i dramatyczne, nie były jednak wyjątkowym i odosobnionym przypadkiem w stalinowskiej Rosji lat 30-tych i 40-tych XX wieku. Podobny los był udziałem tysięcy żon wrogów ludu, które znalazły się w łagrach po rozstrzelaniu ich mężów w czasach Wielkiego Terroru. Huśtawka losów radzieckiej kobiety, która wprost z wytwornego przyjęcia w krymskim sanatorium dla czekistów lub eleganckiej salonki przemierzającej ogarniętą Wielkim Głodem Rosję trafia do więziennej celi na Łubiance, w szeregi więźniów zamarzających w kazachskim stepie czy do łagru, gdzie drzwi baraków zastawione są stosami trupów, nie była – o zgrozo – niczym szczególnym, wręcz przeciwnie: stanowiła zjawisko powszechne. Jednak perspektywa i świadectwo osoby takiej, jak bohaterka opowieści – zarazem beneficjentki, jak i ofiary reżimu – jest wyjątkowo cenne. Oczywiście można się zastanawiać, na ile jej relacja jest szczera i wiarygodna (a sugeruje to podtytuł książki: Spowiedź Agnessy Mironowej) – z jednej strony bohaterka jest rozbrajająco szczera i bezpośrednia w swoich wspomnieniach, z drugiej zaś trudno uwierzyć, że jako żona kata NKWD naprawdę nie miała pojęcia lub chociaż nie domyślała się, czym mąż się zajmuje. Pomimo wszystko trudno ocenić, na ile portret, jaki przedstawia Jakowienko w swojej książce, jest prawdziwy, na ile wykreowany przez jej rozmówczynię.
 
Z całą pewnością Agnessa jest kobietą, która wzbudza skrajne emocje, osobą niezwykle złożoną i pełną sprzeczności. To bardzo barwna postać – z jednej strony wydaje się być egoistyczna, kiczowata, wyrachowana, pusta i głupiutka, z drugiej – nie można jej odmówić silnego, niezależnego charakteru, pewności siebie i umiejętności wykorzystania swego kobiecego wdzięku i władzy nad mężczyznami, życiowego sprytu i woli przetrwania. Niezwykle łatwo ją potępić – zważywszy na opisy jej szczęśliwego, dostatniego  życia u boku mordercy na tle Wielkiego Terroru; można wątpić w prawdziwość niektórych jej słów i szczerość intencji ( zwłaszcza wtedy, gdy zasłania się niewiedzą na temat wydarzeń w Rosji, chociaż wspomina o znamiennych dla stalinizmu kwestiach, jak czystki, sfingowane procesy, wielki głód, zabójstwo Kirowa, samobójstwo Ordżonikidze, udział męża w zbrodniach NKWD), niemniej jednak świadectwo losów kobiety, którą reżim wyniósł na szczyty władzy, a następnie bezlitośnie strącił w piekło Gułagu, jest cennym i ważnym spojrzeniem na totalitarną rzeczywistość stalinowskiej Rosji – zwłaszcza, że ukazaną z perspektywy zarówno ulubienicy władzy, jak i jej ofiary.
 
Tło historyczne i obyczajowe to bez wątpienia główne atuty Żony enkawudzisty. Dzięki wspomnieniom Agnessy mamy okazję poznać kulisy życia towarzyskiego czerwonych elit Rosji sowieckiej – chociaż bohaterka skupia się na opisach bankietów, strojów i wrażeniach, jakie wywierała na mężczyznach, chociaż deklaruje, że polityka nigdy jej nie obchodziła i nie miała pojęcia, czym w istocie zajmował się jej mąż, nie sposób nie zauważyć, że charakteryzowała ją niezwykła spostrzegawczość, któremu mimochodem dawała wyraz w swojej relacji. Szczególnie przejmujące są te fragmenty jej historii, w których opisuje narastający strach i poczucie zagrożenia nękające Mironowa w miesiącach poprzedzających jego aresztowanie czy też te dotyczące represji stosowanych wobec wypadających z łask dygnitarzy i ich rodzin. Historia Agnessy osadzonej w łagrze robi mniejsze wrażenie – pewnie ze względu na mnogość literatury poświęconej tematyce obozowej (po lekturach tego typu niewiele rzeczy jest w stanie naprawdę mocno mną wstrząsnąć, a i wydaje mi się, że sama bohaterka wiele faktów po prostu przemilcza).
 
Losy Agnessy są wyjątkowo barwną – i mimo drobnych zastrzeżeń – wiarygodną ilustracją czasów stalinowskiego terroru, świadectwem kobiety, której dane było zakosztować zarówno słodyczy władzy, jak i goryczy życia na samym dnie. Jednak to dzięki pracy i wkładowi Miry Jakowienko nabiera ono wielowymiarowości i wiarygodności – chociaż w dużej mierze obala wyobrażenia i mity minionej epoki (np. o tym, że żony czekistów rzekomo nie miały pojęcia o tym, czego dopuszczają się ich mężowie, a czekiści rzeczywiście wierzyli w to, że zabijają wrogów ludu), i tak należałoby na nie spojrzeć przez pryzmat dostępnych źródeł historycznych, jako ciekawe uzupełnienie sporo wnoszące do naszej wiedzy o tamtych czasach.
 
Autorka: Mira Jakowienko
Tytuł: Żona enkawudzisty. Spowiedź Agnessy Mironowej
Tytuł oryginału: Agnessa
Przekład: Dorota Bal
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Data wydania: 4 czerwca 2014
Liczba stron: 443
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-240-3010-1
Kategoria: literatura faktu
 
Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: zwiedzamwszechswiat.blogspot.com