Heartsdale to małe miasteczko. Sara Linton, jako że jest pediatrką, zna sporą część jego mieszkańców. Nieobca była jej także twarz trzynastoletniej dziewczynki – Jenny, która zawsze wydawała jej się miła, aż nie zobaczyła jak dziewczyna mierzy z broni w stronę swojego kolegi Marka. Świadkami sytuacji była spora grupa ludzi, a wśród nich Jeffrey były mąż lekarki i policjant, który próbował załagodzić sytuacje, rozmawiając z Jenny. Dziewczyna nie chciała ustąpić, wiedziała co robi, powtarzała, że „chce go powstrzymać”, dlatego musi go zabić. Najpierw jego, potem siebie. Rozmowa nie przynosiła rezultatu. Jeffrey stanął przed trudną sytuacją – strzelić do dziewczyny, czy pozwolić jej zabić chłopaka. Jenny nie pozwoliła mu nad tym dłużej się zastanawiać, zaczęła odliczanie, przy którego końcu ktoś będzie musiał zginąć. Ten strzał padł w kierunku dziewczyny.
To nie koniec tragedii jak na jeden dzień. W miejskiej toalecie Sara znalazła poćwiartowane ciało noworodka, który najwyraźniej należał do Jenny i najprawdopodobniej to ona chwilę wcześniej w tak brutalny sposób pozbawiła go życia. Cała sytuacja wygląda na ciąg nieszczęśliwych wypadków: dziewczyna zachodzi w ciążę z niewiele starszym od siebie Markiem, ten zostawia ją i nie interesuje się jej dalszym losem. Ona rodzi, ale z rozpaczy i braku perspektyw zabija dziecko, a następnie postanawia zemścić się na chłopaku. Taki mógł być przebieg wydarzeń, który choć trochę pozwoliby wytłumaczyć tak desperackie postępowanie dziewczyny. Mógłby, ale nie był. Część prawdy wychodzi na jaw dopiero podczas sekcji zwłok, którą Sara Linton przeprowadzała jako jedyna koronerka w mieście. Okazało się, że ciało dziewczynki pokryte jest nacięciami, których sama musiała dokonać. Okazało się także, że Jenny – choć była aktywna seksualnie – nigdy w ciąże nie zaszła. Najgorszym jednak okazał się fakt, że dziewczynka została obrzezana.
W sprawie mnoży się wiele niewyjaśnionych wątków – dlaczego w takim razie Jenny chciała zabić Marka? Przed czym chciała go powstrzymać? Kim byli rodzice zamordowanego dziecka? Kto obrzezał Jenny? Czego Mark nie chce wyjawić? Całe mnóstwo poszlak, które musi wyjaśnić Jeffrey Tolliver, który coraz bardziej wątpi, czy postąpił właściwie, zabijając dziewczynę, a w zamian za to ratując życie chłopaka, który w całej sytuacji wydaje się niezwykle podejrzany. W sprawie pomaga mu detektywka Lena Adams, która boryka się z niewyobrażalnie trudnymi przejściami. Pośród tego jest jeszcze Sara, która wspiera byłego męża (z którym notabene na nowo próbuje sobie ułożyć życie) i jednocześnie sama ma wątpliwości co do swojej prawidłowej oceny pacjentów i pacjentek. Bo przecież Jenny zawsze była taka pogodna… Wiele smutnych pytań bez odpowiedzi.
Płytkie nacięcie to moje drugie spotkanie z twórczością Karin Slaughter. Pierwsze było takie sobie, drugie wypadło zdecydowanie lepiej. Płytkie nacięcie to już druga część cyklu Hrabstwa Grant, ale nie przeszkadza to w odbiorze w żaden sposób – książkę można czytać niezależnie od pierwszej części. W tej powieści na pewno spodobała mi się nietuzinkowa intryga, szereg różnorakich wątków, nutka niepewności i pewne panujące w niej poczucie smutku, bezsilności i rozgoryczenia. Mimo to czegoś też brakowało: pewnego domknięcia całości. Momentami książka się dłużyła, trzymała w niepewności aż na siłę. Nie podobał mi się też oklepany motyw książkowej pary policjant – lekarka/koronerka i gdzieś między tym wszystkim umiejscowienie z pozoru twardej i niedostępnej postaci detektywki Leny Adams.
Nie do przyjęcia jest też dla mnie slogan na okładce Slaughter znaczy rzeź, bo bardziej kojarzy mi się to z tandetnym horrorem, niż dobrym thrillerem, którym Płytkie nacięcie niewątpliwie jest.
Karin Slaughter w swojej książce stworzyła interesującą intrygę, o tyle smutniejszą i drastyczniejszą, że w większości dotyczy ludzi bardzo młodych. Książka godna polecenia.
Tytuł: Płytkie nacięcie
Tytuł Oryginalny: Kisscut
Autor: Karin Slaughter
Wydawca: WAB
Liczba stron: 352
ISBN: 978-83-7747-954-4
Kategoria: thriller