Rzut okiem na okładkę i… przede wszystkim zachwyt nad uroczym zdjęciem przepięknej kobiety. W tle transparentna twarz Adolfa Hitlera, którą zauważyłam dopiero po jakimś czasie, gdyż do tego stopnia oczarowała mnie fotografia Stephanie von Hohenlohe. Jej twórca skomponował niezwykle sugestywny obrazek – delikatna, eteryczna, a jednocześnie przepełniona erotyzmem. Femme fatale. Kim była w rzeczywistości? Jaką rolę odegrała w historii? Książka Jima Wilsona odpowiada na wiele pytań, choć po tylu latach mnoży się ich zbyt wiele, by prawdę poznać w całości.

Już pierwsze informacje o „ulubionej księżnej Hitlera” powodują zdumienie. Była nieślubną córką praskiej Żydówki, która będąc mężatką postanowiła skoczyć na chwilę w bok z żydowskim lichwiarzem. Mąż, wiedeński prawnik, uznał dziecko i wychowywał jak swoje. Przez większą część lektury nie mogłam się nadziwić – jak to możliwe, iż dziewczyna ze zwyczajnej, niezbyt zamożnej mieszczańskiej rodziny stała się najbardziej wpływową członkinią arystokracji austriackiej? Czy rzeczywiście wystarczyły kontakty, jakie nawiązała w czasach, gdy jej ojczym prowadził kancelarię prawniczą? A może była tak piękna, urocza i zachwycająca, że nie można było przejść obok niej obojętnie? Moim zdaniem zdjęcia nie preparowane przez zawodowych fotografów wcale tego nie potwierdzają. Czy to na pewno ta sama kobieta, która widnieje na okładce książki? Malutka, chudziutka, mocno umalowana, o dość pospolitych rysach i wyskubanych brwiach – w każdym razie w latach trzydziestych Stephanie nie porażała urodą.

Dość dobre warunki bytowe skończyły się wraz ze śmiercią ojczyma, ale ciąg szczęśliwych zbiegów okoliczności sprawił, że nastolatka wylądowała na salonach, gdzie błyszczała otoczona opieką księżnej von Metternich. Jej losy przypominają bajkę – biedna dziewczyna mająca za zadanie umilać czas arystokracji grą na fortepianie przyciągnęła wzrok księcia. Kopciuszek? Tylko że ta konkretna dziewczyna miała głowę na karku, która nieoczekiwany zastrzyk gotówki otrzymany od wuja z powodzeniem zainwestowała. A książę Fridrich Franz du-Hohenlohe etc. miał długów po uszy. W obliczu takich faktów o Kopciuszku wspominać nie wypada. Te „drobne” niedogodności nie zmieniały profitów – dziewczyna znikąd uzyskała tytuł, prestiż i koneksje, o jakich mało komu się śniło, młoda Żydówka z przedmieść Wiednia została księżną. I to nie byle kiedy, i nie byle gdzie – ślub odbył się w 1914 roku w katedrze westminsterskiej w Londynie. Małżeństwo przetrwało do 1920 roku, zakończyło się rozwodem – Stephanie jednak była już księżną i nic tego zmienić nie mogło.

Historia jej działalności jest naprawdę pasjonująca. Potrafiła wykorzystać okoliczności oraz swój wpływ na mężczyzn do tego, by w niedługim czasie stanąć w oku bardzo niebezpiecznego cyklonu. Wir ten powstał z połączenia takich nazwisk jak lord Rothermere, brytyjski magnat prasowy o pronazistowskich sympatiach i Adolf Hitler, kanclerz nowej Rzeszy Niemieckiej.

Na prośbę Anglika Stephanie von Hohenlohe nawiązała kontakt z adiutantem Fuhrera – kontakt niezwykle bliski. Wkrótce motała już na wszystkich frontach próbując ugrać jak najwięcej dla siebie w taki sposób, by nikt się nie zorientował, że w rzeczywistości nie jest do końca lojalna wobec nikogo. Rothermere potrzebował kogoś, kto mu pomoże zorganizować w Anglii ruch nazistowski, Hitler natomiast poszukiwał dojść do brytyjskiej śmietanki towarzyskiej. Księżna była idealną kandydatką na szpiega. Podwójnego?

W 1938 roku była już wielką przyjaciółką Hitlera i jego otoczenia. Historia pełna jest ironii – Fuhrer osobiście przypiął do jej piersi złotą odznakę NSDAP. Musiała oddać Rzeszy nieocenione usługi. Jakie? Autor książki nie jest do końca pewien, może snuć tylko pewne, dość mętne, przypuszczenia. Sama agitacja pronazistowska w społeczeństwie brytyjskim nie wydaje się być wystarczającym powodem. Przed samym wybuchem II wojny światowej Żydówka stała się honorową Aryjką, jak nazwał ją Himmler. Fakt dość zastanawiający, niemal niemożliwy. Hitler przyznaje komuś odznaczenie zarezerwowane dla bardzo wąskiego grona szczególnie zasłużonych nie sprawdzając wcześniej jego pochodzenia? A może po prostu była mu do tego stopnia niezbędna, że postanowił przymknąć oko na pewne sprawy? Aż się prosi, żeby autor szedł za ciosem, grzebał, szukał, insynuował, ale on ogranicza się do podawania faktów niemal zupełnie pomijając próby ich wyjaśniania.

Jak to bywa w polityce – wiatr szybko zmienił kierunek i już na początku 1939 roku Stephanie popadła w niełaskę – może po prostu przestała być Hitlerowi potrzebna. Kanclerz odkopał pogłoski o jej żydowskim pochodzeniu i nakazał je sprawdzić. Księżna zdążyła ewakuować się na Zachód.

Książka Wilsona to w sporej mierze przekrój przez historię społeczeństwa europejskiego przed drugą wojną światową – fragmentów mówiących o samej Hohenlohe i jej działalności nie ma wcale tak wiele, nie dominują w tekście. Suche fakty, kilka domysłów i niewiele poza tym – trudno się temu dziwić, bo dzisiaj już ciężko dociekać prawdy tam, gdzie wszystko przez lata było ukrywane, zaciemniane z premedytacją. Przypuszczam, iż niemożliwością jest wręcz przebić się przez gąszcz kłamstw, jakimi operowali wszyscy, którzy z księżną byli związani, z nią samą na czele. Nie mogę jednak narzekać – większość historii, jakimi uraczył mnie autor okazała się dużo ciekawsza niż sama opowieść o kobiecie – szpiegu. Znalazłam tu doskonale opisane brytyjskie imperium prasowe pierwszej połowy XX wieku oraz zaprezentowanie postaci, które w tym światku pełniły główne role, przede wszystkim niesławnego lorda Rothermere’a. Zafascynowały mnie świetnie zilustrowane próby utworzenia stronnictwa faszystowskiego w Anglii, a także bardzo ciekawe opisy przyczyn abdykacji i losów ex-króla Edwarda VIII Windsora oraz jego żony Wallis Simpson po 1936 roku – w kontekście ich kontaktów z nazistami.

Pozycja jest napisana dobrze i wciągająco, ale w dość chaotyczny sposób, brak jej wyraźnej chronologii – chwilami ciężko pojąć, jakich czasów jesteśmy właśnie świadkami, gdyż autor przeskakuje to tu, to tam, nie racząc poinformować nas zawczasu o tym, że właśnie opuszczamy lata dwudzieste, a lądujemy w trzydziestych – i na odwrót. W jednej chwili towarzyszymy Stephanie w jej ślubie, by za chwilę czytać o tym, jak FBI wpadło na trop aferzystki i założyło jej teczkę w swoich przepastnych archiwach. Lord Rothermere zlecił jej nawiązanie kontaktu z Fuhrerem w 1933 roku, a ona zakręciła się wokół osobistego adiutanta Hitlera, którego szybko owinęła sobie wokół palca. Po jakimś czasie nie sposób było dociec dla kogo właściwie księżna pracowała – jeszcze dla brytyjskiego magnata prasowego, czy już dla kanclerza Niemiec? A może dla obu na raz? W jaki sposób udało jej się aż do tego stopnia ukryć swoje pochodzenie? Dziesiątki pytań, które mnożą się podczas lektury tylko w małym stopniu znajdują odpowiedzi.

Autor: Jim Wilson
Tytuł: Księżna nazistów. Żydówka, arystokratka, agentka Hitlera
Data wydania: 2013
ISBN978-83-7943-037-6
Liczba stron: 272
Oprawa: twarda
Wydawca: Świat Książki
Kategoria: biografie, historia

Autorka recenzji prowadzi bloga poświęconego kulturze i literaturze: Zielono w głowie