Czekałam na ten film z duża niecierpliwością, oczarowana jednym z pierwszych zwiastunów, zapowiadających film liryczny, dowcipny i niebanalny, mówiący o sprawach ważnych w lekki, pozbawiony zadęcia sposób…

Nie zawiodłam się.

Nie waham się stwierdzić, że to najlepszy obraz i najlepsza rola w znanym mi dorobku Bena Stillera, który występuje tu w głównej roli, a jednocześnie reżyseruje całe przedsięwzięcie. Od mojej wizyty w kinie minęło już kilka dni, a ja ciągle mam w głowie ten piękny, bezpretensjonalny film.

Tytułowy bohater to skromny szef dwuosobowego zespołu działu negatywów prestiżowego czasopisma Life. Pracuje tu nieprzerwanie od 16 lat i przez tych 16 lat niezawodnie dba o to, by publikowane w piśmie zdjęcia stały na najwyższym poziomie. Kiedy go poznajemy, przekroczył już czterdziestkę, ale nadal jest samotny; skrycie podkochuje się w koleżance z pracy (Kirsten Wiig). Na nic nie narzeka, żyje niespiesznie; jego praca może wydawać się nudna, jednak Walter jest jej oddany całym sercem, mimo złośliwości mobbującego go menadżera (Adam Scott). Walter ma jeszcze jedną ważną cechę – śni na jawie. Podczas tych krótkich chwil zapomnienia przeżywa niezwykłe przygody, dokonuje wielkich rzeczy i zdobywa kobietę swojego życia…

mitty

Wkrótce czekają go dwa ważne wydarzenia, które popchną go ku całkowitej zmianie w życiu. Pierwsze to przesyłka od  światowej sławy fotografa Seana O’Connella (Sean Penn), którego kontaktem w czasopiśmie był przez te wszystkie lata właśnie Mitty. Fotograf przesyła kolejną porcję negatywów swoich zdjęć do publikacji. Pisze, że numer 25 to jego największe dzieło, zatem szefowie chcą fotografię widzieć na okładce. Niestety, okazuje się, że negatyw zaginął… Drugim wydarzeniem jest decyzja zarządu o rezygnacji z wydawania papierowej wersji pisma – najbliższy numer ma być ostatnim. Life od teraz będzie można czytać tylko online, a wszystko to, oczywiście, w imię cięcia kosztów. Dla wielu osób w redakcji oznacza to utratę pracy i niepewny los. Ten los może podzielić także Walter, jeśli nie uda mu się odnaleźć zdjęcia… Przetrząsnąwszy cały dział negatywów, Walter dochodzi do wniosku, że musi poszukać gdzie indziej…

Tak oto zaczyna się wielka przygoda, pasjonujące śledztwo, dla którego punktem wyjścia będą przysłane przez O’Connella negatywy. Walter postanawia bowiem odnaleźć fotografa, a nie jest to łatwe – skutecznie strzeże on swojej prywatności, podróżuje po całym świecie, nikomu nie zdradzając miejsca swojego pobytu. Przed Walterem niejedno wyzwanie, a podróż zaczyna się od Grenlandii…

mitty3

Film Stillera, choć jest remakiem obrazu o tym samym tytule z 1947 roku, to prawdziwy powiew świeżości. Oko cieszą piękne zdjęcia i eksperymenty formalne (w tym udane efekty specjalne), ucho z przyjemnością wsłuchuje się w muzykę (ścieżka dźwiękowa to dzieło żyjące także poza filmem). Twórcy filmu po mistrzowsku operują obrazem, znakomicie oddając za jego pomocą atmosferę miejsc i towarzyszące im emocje postaci. Warto zwrócić uwagę na to, że efektów specjalnych więcej jest w pierwszej części filmu, kiedy Walter przeżywa przygody jedynie w wyobraźni… Później, kiedy przygoda staje się realna, jest także wizualnie bardziej autentyczna, choć przyznać trzeba, że wciąż nieprawdopodobna.

Warto podkreślić wspaniałe aktorstwo – Ben Stiller pokazuje, że nie jest tylko „zwykłym komikiem”, partnerują mu wspaniali Sean Penn (drugoplanowa, ale bardzo ważna postać), Kirsten Wiig i Shirley MacLaine. Od pierwszej chwili angażuje widza również historia. Choć jest stosunkowo prosta, wszystko w niej składa się jak dopracowana układanka, która nie raz nas zaskoczy. Każdy detal ma tu swoje znaczenie; nie tylko dla fabuły, ale także w warstwie symbolicznej. Ten symbolizm jest jednym z największych atutów filmu. Nie jest skomplikowany – i dobrze – widz bez trudu odgaduje intencje reżysera, dając się prowadzić jego myśli. Spoglądanie na tę historię oczami Stillera było po prostu przyjemnością.

mitty1

Film, choć jest przede wszystkim inteligentną rozrywką, porusza przy okazji wiele ważnych tematów. Mamy tu kameralnie i autentycznie pokazane relacje międzyludzkie: więzi rodzinne, przyjacielskie i miłosne; mamy niepewny los zwalnianych pracowników w czasie kryzysu i pazernych menadżerów pozbawionych empatii i szacunku dla czyjejś pracy, mamy uśmiech posłany w stronę marzycieli, ale także sugestię, by przestać marzyć i zacząć żyć… I wiele, wiele więcej.

Za sprawą przeplecenia opowiadanej rzeczywistości fikcją marzeń głównego bohatera i dzięki wrażeniu odrealnienia tej opowieści, w filmie Stillera można doszukać się postmodernistycznych inspiracji. Zakończenie jednak jest dość konwencjonalne… choć z pewnością satysfakcjonujące. Wychodząc z kina myślałam o tym, że mogłoby być trochę bardziej skomplikowane, zaskakujące czy dwuznaczne, ale z drugiej strony takie, jakie było, zdecydowało o krzepiącym wydźwięku całości, uważam je więc za całkowicie wystarczające. W nim również zresztą ukryty jest pewien symbol…

mitty2

Film promowany jest jako komedia fantastyczno-naukowa, jednak wszystko tu jest realne – na swój sposób. Stiller opowiada wspaniałą historię, w której niemal każda scena jest odrębną perełką, tworzy bohatera, którego lubimy od pierwszej chwili, a jednocześnie dodaje nam otuchy, bawi inteligentnym humorem, przekazuje iskrę ciepła w samym środku zimy. Zdecydowanie warto wystawić się na to ciepło i dać się zaskoczyć Stillerowi, który występuje tu w roli dojrzałego twórcy. Serdecznie polecam, tym bardziej, że zupełnie serio myślę o wybraniu się do kina jeszcze raz.

Moja ocena: 9/10

{youtube}nTIRgZ7IRvo{/youtube}

Tytuł: Sekretne życie Waltera Mitty
Tytuł oryginalny: The Secret Life of Walter Mitty
Produkcja: USA
Premiera: 17 stycznia 2014 (Polska) 5 października 2013 (świat)
Reżyseria: Ben Stiller
Scenariusz: Steve Conrad
Kategoria: komedia

Kopia Multikino-wiecej niz kino