Nie żałujcie sobie jadła, przyjaciele. Nadchodzi zima.

Tymi słowami na okładce książki George R.R. Martin zachęca do celebrowania i przygotowywania jedzenia, dodając: jedzenie to jedna z największych przyjemności życia, a przyjemności sobie nie odmawiam. Czytanie to z kolei druga czynność, która sprawia, że żywot na tym padole staje się znośny. Jeśli zaś ktoś potrafi połączyć czytanie z jedzeniem…

Uczta lodu i ognia łączy właśnie te dwa zamiłowania – do dobrej kuchni i do literatury, jednak aby korzystać z książki i zawartego w niej bogactwa przepisów, nie trzeba wcale być miłośnikiem czy miłośniczką kultowej sagi. Choć znajomość książek Martina niewątpliwie pozwala lepiej wczuć się w klimat tej niezwykłej kucharskiej pozycji i docenić wysiłek jej autorek, to nie jest niezbędna i wcale nie trzeba lubić fantastyki, by cieszyć swe podniebienie wyszukanymi smakami, które często mają wręcz średniowieczne „życiorysy”. Autorkami książki są dwie kulinarne blogerki, które na swoim blogu odtwarzały przepisy z serialu Gra o tron lub proponowały własne wariacje na temat pokazanych w nim dań. Ich pasja i wysiłki zostały dostrzeżone, co poskutkowało wydaniem książki obdarzonej błogosławieństwem samego Martina (jest on zresztą również autorem wstępu).

Napiszę to wprost, by rozwiać wszelkie wątpliwości: Uczta lodu i ognia NIE jest żadnym odcinaniem kuponów od sławy książek Martina czy ich serialowej adaptacji. Jest to publikacja oparta na świetnym pomyśle, przemyślana i zaskakująco praktyczna, a przy tym pełna smaczków – nie tylko kulinarnych. Autorki wykonały tu godną uznania pracę, a ich książka będzie miała wartość jeszcze długo po tym, jak moda na serial czy samą sagę przeminie. Już wyjaśniam, dlaczego.

Jak wspomniałam, książkę otwiera wstęp autorstwa samego Martina, który pisze: Przysuńcie się bliżej. Jeszcze odrobinę. Muszę wyznać coś wstydliwego i nie chciałbym, żeby wszyscy mnie słyszeli. Jeszcze troszeczkę… o, tak. Nachylcie się, to wyszepczę Wam do ucha smutną prawdę. Co jest dalej, tego Wam nie napiszę – widzicie, że Martin by tego sobie zapewne nie życzył; myślę jednakże, że mogę zdradzić, że ma to ścisły związek z gotowaniem… Wstęp ten z przyjemnością i zainteresowaniem przeczytają fanki i fani samego Martina, który daje się tu poznać od dość zaskakującej strony. Krótszy, bo jednostronicowy, jest wstęp samych autorek, które wyjaśniają w nim, jak w ogóle doszło do powstania książki.

uczta -PasztetNa tym jednakże wprowadzenie czytelnika w treść Uczty… się nie kończy, bo oto już na kolejnych stronach możemy przeczytać z zainteresowaniem króciutki rozdział Zaopatrzenie średniowiecznej kuchni. Jest on nie tylko po prostu interesujący, ale ma też znaczenie praktyczne. Warto zauważyć w tym miejscu, że wyjątkowość tej publikacji polega na tym, że niektóre z prezentowanych w niej potraw nie tylko są historyczne, ale też – za sprawą kreatywności autorek – dostosowane do współczesności. Rozdział Zaopatrzenie średniowiecznej kuchni mówi przede wszystkim o historycznych składnikach i przyprawach kucharskich dziś już bardzo trudnych do zdobycia i o tym, jakimi współczesnymi produktami i specyfikami możemy je zastąpić. Kolejny rozdział to Podstawy, zawierające informacje o tym, jak przygotować sosy czy ciasta stanowiące „bazę” dla wielu innych potraw (znajdziemy tu m.in. średniowieczny sos z czarnego pieprzu, elżbietański sos maślany, zasmażkę czy średniowieczne ciasto we wersji słodkiej i wytrawnej). Wreszcie docieramy do rozdziału zatytułowanego Charakterystyka kuchni różnych regionów, w którym przeczytamy o tym, co wyróżnia i charakteryzuje potrawy związane z takimi opisanymi w Sadze lodu i ognia krainami jak Północ, Dorzecze, Żelazne Wyspy czy krainy Za Wąskim Morzem. Teraz jesteśmy już gotowi do zgłębiania kucharskich receptur…

Przepisy zajmują zdecydowaną większość książki. Są też w przemyślany sposób ułożone – z myślą o prawdziwych fankach i fanach Pieśni lodu i ognia uszeregowano je zgodnie z krainami ich pochodzenia, a są to kolejno: Mur, Północ (w tym Winterfell), Południe, Królewska Przystań, Dorne i Za Wąskim Morzem. Każdy przepis okraszony jest związanym z nim cytatem z którejś z książek Martina, np. przy Śniadaniu na Murze czytamy: Z nastaniem świtu jon wszedł do kuchni, jak zawsze. Trzypalcy Hobb nie odezwał się ani słowem i dał mu śniadanie dla Starego Niedźwiedzia. Tego dnia składały się na nie trzy brązowe jaja ugotowane na twardo, smażony chleb z szynką i suszone śliwki. Z kolei Ciasteczkom cytrynowym towarzyszą słowa: Później podano nerkówkę, pasztet z gołębia i pieczone jabłka pachnące cynamonem, a także cytrynowe ciasteczka posypane cukrem, lecz Sansa czuła się już tak najedzona, że zdołała zjeść tylko dwa ciasteczka, chociaż bardzo je lubiła.

Propozycje autorek są bardzo zróżnicowane: znajdziemy tu potrawy proste i nieco bardziej skomplikowane, swojskie i wykwintne, a także różnorodne. I choć ich główny podział wynika z „geograficznego” klucza, praktyczny spis potraw z podziałem na ich typy, który znajdujemy na końcu książki, z łatwością pozwoli nam wyszukać konkretne desery, przystawki, dania główne, zupy, śniadania, napoje czy też tradycyjnie wypiekane pieczywo. Wymieńmy kilka, by podziałać na Waszą wyobraźnię i podniebienie: Słodkie bułeczki z rodzynkami, orzeszkami piniowymi i jabłkami, Chrupiący biały chleb, Bezowe łabędzie, Miodowe paluszki z Tyrosh, Dornijski wąż w sosie piekielnym (!), Mięso żubra pieczone z porem (to przykład dania, w którym przydatne są zaproponowane przez autorki zamienniki), Pstrąg w panierce z migdałów, Wino słodzone miodem, Pasta z ciecierzycy, Sałatka Sansy, Śniadanie w Winterfell, Pasztet z gołębi w cieście, Baranina z cebulą w piwie. Złe wieści mam tylko dla wegan i weganek – niestety zdecydowana większość przepisów zawiera mięso i inne produkty pochodzenia zwierzęcego.

uczta-ciasteczkaCałość dopełnia rozdział Stylowe ucztowanie zawierający praktyczne porady dotyczące tego, jak współcześnie… zorganizować ucztę oraz praktyczne propozycje menu, czyli starannie dobrane zestawy potraw komponujące się w posiłek, który można nazwać ucztą – porady szczególnie przydatne dla początkujących.

Wszystkie przepisy napisane są klarownie i zrozumiale, a większość z nich nie powinna sprawiać dużych trudności osobom nawet średnio zorientowanym w sztuce gotowania. Sądzę, że każdy, a szczególnie każdy fan czy fanka Pieśni lodu i ognia znajdzie tu coś dla siebie, a w miarę rozwoju swych kulinarnych umiejętności może stopniowo podnosić sobie poprzeczkę, wypróbowując coraz bardziej złożone potrawy. Wreszcie na koniec napiszę, że jest to książka przepięknie wydana, taka, która zdobi półkę, a w kuchni służyć będzie przez lata. Twarda, solidna oprawa, gruby, wysokiej jakości papier, wspaniałe dopracowanie edytorskie, przyjemne dla oka kolory i czytelne, klimatyczne, duże zdjęcia potraw cieszą oko.

Ucztę lodu i ognia polecam więc szczególnie wszystkim miłośnikom i miłośniczkom historii oraz fankom i fanom twórczości G.R.R. Martina, serialu Gra o tron i szeroko pojętej fantasy, którzy jednocześnie cenią dobrą kuchnię i lubią gotować, bądź też chcą się gotowania nauczyć. Ta wyjątkowa książka kucharska oferuje klimatyczne, czasem wręcz historyczne przepisy, dzięki którym stworzyć można wyborny, niebanalny posiłek i wprowadzić szczyptę magii do swojej codzienności. Z książki tej jednak korzystać może każdy – zamiłowanie do fantastyki nie jest tu wcale wymagane, bo przepisy są jak najbardziej autentyczne.

O autorkach:

Chelsea Monroe-Cassel – dorastała w wiejskiej części stanu Nowy Jork, krainie krów i małych farm. Jednak jej prawdziwy romans z kuchnią rozpoczął się podczas roku spędzonego w Turcji, kraju, który wzbudził w niej miłość zarówno do jedzenia, jak i historii, co zaowocowało stopniem naukowym z historii starożytnej. Od zawsze artystka i fanka fantasy, Chelsea kocha także języki obce, poszukiwanie skarbów i wszystko, co ma w sobie miód. Wraz  z Sariann prowadzi bloga kulinarnego Karczma na rozdrożu, z którego powstała  książka Uczta lodu i ognia.

Sariann Lehrer – uczyła się sztuki kucharskiej u boku mamy i babć. Spędziwszy dzieciństwo na farmie w Nowej Anglii, wyjechała na studia do Vermont. Pracowała tam na farmie mlecznej, a także stała się zwolenniczką małych gospodarstw i ruchu propagującego lokalne jedzenie. Entuzjastka historii brytyjskiej kultury, czerpie wiele frajdy z odkrywania na nowo tradycyjnych dań i wzniecania miłości do tych, które zostały zapomniane. Wraz z Chelsea prowadzi bloga kulinarnego Karczma na rozdrożu, z którego powstała  książka Uczta lodu i ognia.

{youtube}n88Wbf-10EE{/youtube}

Autorki: Chelsea Monroe-Cassel, Sariann Lehrer
Tytuł: Uczta lodu i ognia
Przekład: Łukasz Małecki
Oryginalny tytuł: A Feast of Ice and Fire
Data premiery: listopad 2013
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Format: 165×240 mm
Oprawa: twarda
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-08-05229-7
Kategoria: książka kucharska, fantasy

Ilustracje pochodzą z książki.