Żyjemy otoczeni przez, jak to ujmuje Mirosław Filiciak, „medialne artefakty” – książki, czasopisma, komputery, przeróżne nośniki pamięci, filmy, muzykę, gry… Część z nich to artefakty supernowoczesne, inne, przestarzałe, analogowe, zabytkowe, jak kasety magnetofonowe czy konsole do gier starej generacji, nieuchronnie przechodzą do przeszłości, obrastają kurzem i sentymentem. Jednak to, co nas otacza, to nie tylko nowoczesność i nostalgia, to także oczywisty, wyraźnie widoczny znak nadmiaru, przesytu wszechobecnymi mediami, jaki czujemy z każdym dniem wyraźniej.

Szeroko rozumiane media wypełniają nasze życie coraz bardziej i coraz nachalniej, a jednak mimo to autor pisze, że ich rola w tym naszym życiu jest przez nas przeceniana. Mirosław Filiciak pisze tu m.in. o jakże dobrze znanej wielu z nas z codziennej praktyki ekspansji mediów, które wciskają się w kolejne prywatne przestrzenie i które ostatecznie unieważniają granicę między czasem wolnym i czasem pracy; które budują sztuczne poczucie potrzeby bycia „na bieżąco”, sprawdzania, dowiadywania się, komunikowania (…).

Sam tytuł książki Media, wersja beta, czytelny będzie przede wszystkim dla programistek i programistów, ale także dla znacznej części odbiorców i odbiorczyń współczesnych mediów elektronicznych, w szczególności gier. autor tytuł ten wyjaśnia zresztą we wstępie, tak pisząc o sformułowaniu „wersja beta”: mianem tym określa się oprogramowanie w finalnej fazie testów, działające już względnie stabilnie, ale wciąż niebędące finalną wersją produkcyjną. W określeniu tym zawiera się odniesienie do niedoskonałości (bo przecież media tak często nas rozczarowują, nie spełniając pokładanych w nich nadziei) i wiecznego niedomknięcia relacji pomiędzy nową technologią a użytkownikiem. (…) W tym sensie media zawsze będą tylko – i aż – wersją beta, bo niczym innym być nie mogą.

Czy „stare”, dotychczasowe sposoby definiowania i analizowania mediów wciąż się sprawdzają? Książka Mirosława Filiciaka to z jednej strony próba przeanalizowania współczesnych mediów i relacji zachodzących między nimi (tego jak i dlaczego zmieniają się one na naszych oczach), jak i między nimi a ich odbiorczyniami i odbiorcami, z drugiej zaś śmiała i, jak sądzę, trafna propozycja zmiany podejścia ekspertek i ekspertów od mediów (oraz szerzej – osób uprawiających nauki humanistyczne) do obiektów ich naukowego zainteresowania. Ale po kolei.

Mirosław Filiciak przygląda się z ciekawością i uwagą temu, jak współczesne media kształtują się nawzajem, jak kształtują swoich odbiorców oraz jak są przez nich kształtowane. Ze względu na wielkość pracy, autor decyduje się skupić na filmie, grach wideo (komputerowych) i telewizji, analizowanych przez pryzmat Internetu, posiłkując się kilkoma studiami przypadku. W związku z tym pomija skąd inąd istotne zagadnienia związane z czytelnictwem książek i pracy, konstatując, że zasługują one na odrębną pracę (kto wie, może się takiej doczekamy – bardzo bym sobie tego życzyła). Jeśli wydaje się komuś, że telewizja to medium, o którym powiedziano i napisano już wszystko, Mirosław Filiciak udowodnia, że to nieprawda.

Z telewizją silnie wiąże się film, z nim z kolei – gry wideo. Tym związkom między kinem a grami wideo w całości poświęcony jest rozdział II (zatytułowany Gra w kino), który czytałam chyba z największym zainteresowaniem. Wieloaspektowe, a jednocześnie dość zwięzłe ujęcie tematu umożliwiło autorowi przekazanie wielości treści w stosunkowo niewielkiej objętości tekstu. Kino jako barometr zmian społecznych, kino eksperymentujące z formalnymi rozwiązaniami rodem z gier wideo, film jako dzieło skończone vs. dzieło otwarte, punkt wyjścia dla kolejnych dzieł i dziełek, perspektywa widza vs. gracza czyli pasywna i aktywna, związana z iluzją kontroli, filmy o filmach, filmy przekraczające swoje własne granice – to tylko część zagadnień pojawiających się w drugim rozdziale. Zanim jednak autor dochodzi do nich, w pierwszej części książki (Rozdział I zatytułowany jest Problemy badań nad mediami, czyli założenia wstępne) nie tylko określa założenia metodologiczne swojej pracy, ale też formułuje kilka postulatów skierowanych przede wszystkim do kolegów i koleżanek po fachu, z których chyba najciekawszym jest postulat… wyjścia zza biurka.

Inspirując się postulatami formułowanymi przez innego medioznawcę, Nicka Couldry’ego, Mirosław Filiciak zwraca uwagę, że badacze i badaczki mediów zanadto skupiają się na swoim własnym odbiorze badanych mediów, a za mało pola oddają „zwykłym” użytkownikom i użytkowniczkom mediów. Innymi słowy, postuluje przyglądanie się mediom w perspektywie praktyk społecznych, co wydaje się być propozycją rozsądną i uzasadnioną. Kolejny postulat to taki, by media analizować jako ekosystem, dostrzegając zarówno ich techniczne, jak i społeczne aspekty. Autor wypowiada się wreszcie o tym, jaka jego zdaniem powinna być pozycja badacza czy badaczki. Te fragmenty książki z pewnością zainteresują osoby, które mediami zajmują się na polu naukowym.

Rozdział III W parku rozrywki: granice mediów poświęcony jest z jednej strony analizie powiązań biznesowych, z drugiej zaś – technologicznym eksperymentom i transmedialnym markom, które tworzy się współcześnie wokół filmów tworzonych w swoistym „parku rozrywki”, czyli w przemyśle medialnym. Autor snuje przy okazji rozważania nad kulturowym statusem filmu i jego historią, a miejscami nawiązuje do tematyki poruszanej w poprzednim rozdziale swojej pracy. Z kolei rozdział IV Telewizja „po telewizji” , jak sam tytuł wskazuje, koncentruje się już na podlegającej współcześnie głębokim przemianom jedenastej muzie. Za Johnem Hartley’em autor przytacza sześć obszarów, na których zmiany te się dokonują i pisze o zmianach: technologicznej, migracyjnej, trybu produkcji, doświadczenia oglądania, telewizji rozrywkowej i o zmianie przestrzennej, by następnie zadać pytanie o to, na ile jest to obecnie medium demokratyczne. Znajdziemy tu także nawiązanie do fenomenu popularnych seriali, które okazują się być czymś więcej niż tylko dopracowaną rozrywką, mianowicie są czymś więcej, niż telewizją, „nietelewizją”, niemal „telewizją artystyczną”; są wyrazem zmian zachodzących w tym medium. Wreszcie rozdział V, Nieautoryzowane, nieformalne… marginalne? poprowadzi nas W stronę konkluzji, ale zanim do tego dojdzie, przeanalizuje nieformalny obieg treści medialnych.

Książka napisana jest specjalistycznym, ale dość przystępnym językiem. Nie na tyle jednak, by nie była wyzwaniem dla laików i laiczek – do jej lektury niezbędne jest pewne, choćby podstawowe, przygotowanie z zakresu nauk humanistycznych czy społecznych. Czynię to zastrzeżenie jednak przede wszystkim z uwagi na zawartą w książce terminologię, bo stylowi – erudycyjnemu, potoczystemu, miejscami nawet troszkę osobistemu (autor cały czas stawia się w roli narratora i pisze w pierwszej osobie, nierzadko odwołując się do własnych doświadczeń – nie tylko tych stricte naukowych) nie mogę nic zarzucić. Książkę opatrzono bogatą bibliografią, przypisami i indeksem haseł zachęcającymi do dalszych poszukiwań. Zamyka ją kilka krótkich, ilustrowanych tekstów przypominających do złudzenia notki na blogu, a zawierających rozmaite ciekawostki dotyczące gier, filmów i mediów w szerszym ujęciu.

Media, wersja beta Mirosława Filiciaka to interesująca i bogata w treść kulturoznawcza, interdyscyplinarna praca o (spełnionych) naukowych ambicjach, a jednocześnie lektura fascynująca i na tyle przystępna, na ile to możliwe, zważywszy charakter przedsięwzięcia. Dla medioznawców i medioznawczyń czy szerzej, specjalistów i specjalistek od kultury, jeśli nie obowiązkowa, to niewątpliwie wartościowa pozycja. Jednak warto polecić ją nie tylko im, ale wszystkim osobom, które starają się bardziej wnikliwie śledzić trendy w obszarze szeroko pojętych mediów oraz analizować wzajemny wpływ mediów i ich odbiorców.

Tytuł: Media, wersja beta
Podtytuł: Film i telewizja w czasach gier komputerowych i internetu
Autor: Mirosław Filiciak
Wydawnictwo: Katedra
Oprawa: miękka
Liczba stron: 300
Data premiery: czerwiec 2013
Kategoria: naukowe i popularnonaukowe

Mirosław Filiciak – medioznawca, adiunkt w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, redaktor kwartalnika Kultura Popularna. Jego zainteresowania ogniskują się na przecięciu zjawisk kultury współczesnej i mediów cyfrowych.