Nieczęsto zdarza się, że druga część jakiejś serii wydawniczej prezentuje się lepiej od pierwszej. Tak jednak jest w przypadku Marii – opowieści o dalszych losach rodziny Kozińskich, których poznaliśmy w Czerwonym niebie nad Wołyniem. To książka napisana o wiele lepiej od poprzedniej i ciekawsza, mimo iż nie przeczytamy w niej już o wydarzeniach tak dramatycznych.

Kozińscy przebywają długą drogę. Z Wołynia wędrują aż na zachód i osiedlają się w Wierzbicy, leżącej zaledwie kilka kilometrów od granicy z Niemcami. Domy okazują się solidne i dobrze wyposażone, a ziemie urodzajne. Kozińscy są z początku skrępowani i nie czują się, jak u siebie. Ktoś przecież do niedawna wiódł tu normalne życie, pracował w polu, gotował obiad i pił herbatę z filiżanek, które teraz zastygły w bezruchu równiutko ustawione w eleganckim kredensie. Z czasem skrępowanie mija. Kozińscy powoli urządzają się, gospodarują i starają się przystosować do zupełnie nowej rzeczywistości. Okazuje się jednak, że to nie koniec ich wędrówki. Do Wierzbicy wracają Niemcy, którzy zdecydowali się przyjąć polskie obywatelstwo i odzyskać swoje majątki. Kozińscy muszą opuścić dom i wyruszyć dalej…

Marysia Zawadzka pochodzi z Wileńszczyzny. Jest córką szlachcianki i zamożnego rzemieślnika. Rodzina Zawadzkich, jak wszyscy kresowiacy, zostaje zmuszona do porzucenia całego swojego dobytku i wyemigrowania wgłąb Polski. Wyprawa na zachód okazuje się dla Marysi wyjątkowo męcząca – dziewczyna podróżuje bowiem nie tylko z rodzicami, lecz także z ciężko chorym bratem i trzema osieroconymi siostrzeńcami. Kiedy przybędą wreszcie do Kosarzyna, okaże się, że nowe życie nie przyniesie dziewczynie chwili wytchnienia. Ojciec szybko umiera, matka jest słaba, a chłopców trzeba przecież nakarmić, ubrać, posłać do szkoły. Marysia nie poddaje się. Pracuje ponad siły, wyrabia ser i śmietanę, sprzedaje jajka i grzyby, pracuje w polu, dzierga na drutach swetry z wełny, którą sama przędzie, i szyje. Radzi sobie. Każdy ją podziwia. Ona sama również czuje się w tym wszystkim szczęśliwa, choć nie ma ani chwili dla siebie. Pewnego dnia Marysia staje w obliczu ogromnego dylematu – oto o jej rękę stara się przystojny, wykształcony Władek. Chłopak ukończył szkołę oficerską i ma przed sobą przyszłość, zamierza jednak zabrać dziewczynę do miasta i tam zapewnić jej lżejszy, pozbawiony trosk byt. Czy Maria powinna zostawić gospodarstwo, chorą matkę i trzech małych siostrzeńców? Wybrać wygodne życie, z dala od trudów i zmartwień? A może powinna zostać w Kosarzynie i dalej wypełniać swoje obowiązki? Tym bardziej, że do pobliskiego domu wprowadziła się właśnie nowa rodzina – Kozińscy – i młody Zdzisław wyraźnie wykazuje zainteresowanie piękną sąsiadką…

Maria jest powieścią lepszą, sprawniej napisaną i ciekawszą niż Czerwone niebo nad Wołyniem, mimo iż wydarzenia w niej przedstawione nie są tak tragiczne i spektakularne. Nie ma tutaj dramatycznych zwrotów akcji i niechlubnych punktów na mapie historii, o które przyszło się otrzeć głównym bohaterom. Jest za to obraz polskiej powojennej rzeczywistości, niezbyt wesołej i dającej niewielkie nadzieje na przyszłość. I w tym portretowaniu codziennego życia przesiedlonych kresowiaków, którzy próbują odnaleźć się w zupełnie nowych realiach, tak odległych od tego, co znali, Iskra Kozińska radzi sobie znakomicie. Potrafi wciągnąć czytelnika w swoją opowieść, zainteresować go wydarzeniami na pozór drobnymi, szarzyzną i prostotą.

Nie ma w Marii takiego patosu, takiej egzaltacji, jak w pierwszej części sagi rodu Kozińskich. W Czerwonym niebie nad Wołyniem słodycz wyciekała z każdej strony, z każdego niemal wypisanego zdania. Rozumiem, że w podobny sposób autorka zamierzała ukazać sielską przeszłość, styl życia, który zwyczajnie umarł, swoisty świat duchów i przestrzeń na zawsze pogrzebaną i zapomnianą. Stylistyka Czerwonego nieba nie do końca mnie przekonała. Z Marią sprawa przedstawia się inaczej. Patos jest tu bardziej stonowany, egzaltacja wyciszona do granic możliwości i dzięki temu dochodzą do głosu prawdziwe emocje. Być może to dlatego, że autorka pisała o swojej matce, którą zna na wskroś, o której przeżyciach nie tylko usłyszała, ale które również zrozumiała, przepuściła przez siebie i oswoiła. A w takich sytuacjach nie trzeba pocić się nad barokową, przeładowaną przymiotnikami stylistyką, by przekazać pewne prawdy. W jednej z najbardziej dramatycznych scen, opisującej chorobę i śmierć małego Januszka, nie ma właściwie w ogóle rozbudowanego opisu, nie ma epitetów, mających na celu podkreślenie bólu cierpiącej matki. Jest zwykła relacja, proste zdania, linearna narracja, punkt po punkcie. I prawdziwe, niezafałszowane emocje. Postacie w Marii wydają się również mniej posągowe, mniej mitologiczne, mimo iż tytułowa bohaterka za swoje oddanie dla rodziny i całkowity brak egoizmu zasługuje na miano świętej.

Na koniec przyczepię się trochę do języka. W Marii znajdziemy wprawdzie mniej błędów i stylistycznych niewypałów niż w Czerwonym niebie nad Wołyniem. Pod względem językowej sprawności autorka wykonała ogromny krok do przodu. Mimo to i tutaj natrafić można na liczne pleonazmy i tautologie, jak choćby „cofać do tyłu”, „wracać z powrotem” czy „tylny zad” (konia z rzędem temu, kto mi pokaże zad przedni!), równie liczne powtórki i konstrukcje niepoprawne gramatycznie. Jest tego wszystkiego jednak mniej niż w poprzedniej książce i znika pod warstwą innych walorów, dzięki czemu całość wychodzi niewątpliwie na plus.

Maria stanowi pozycję godną polecenia dla wszystkich tych, którzy interesują się powojenną Polską, skrytą w cieniu stalinowskiego ZSRR, pogrążoną w chaosie i zaplątaną w absurdy „patryjnego” życia. Warto przeczytać choćby po to, by przypomnieć sobie, z czym musieli zmierzyć się nasi dziadkowie/rodzice w chwili, gdy sądzili, że najgorsze już za nimi. I po to, by sobie uświadomić, że rzeczywistość lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w Polsce przedstawiała się zupełnie inaczej niż to, co możemy oglądać w amerykańskim serialu Mad Men

Recenzję pierwszego tomu serii przeczytasz TUTAJ.

Autor: Barbara Iskra-Kozińska
Tytuł: Maria
Wydawnictwo: Bellona
Data wydania: 12 lipca 2013
ISBN: 9788311127173
Okładka: miękka