To, co Pan mówi, że żyłem długo i szczęśliwie i że wszystko mi się udawało – okropnie mnie śmieszy. To jest opinia wielu ludzi. Ale to nieprawda. Moje życie było jednym pasmem klęsk i niepowodzeń – tak mówił o sobie Czesław Miłosz. Czy rzeczywiście więcej było w jego życiu nieszczęść i porażek, czy może jednak sukcesów i zwycięstw? Jaki był ‘polski Goethe’, co lubił, czego nie tolerował, co miano mu za złe? O sekretach jednego z naszych najwybitniejszych rodzimych literatów w swoim zbiorze Obecność. Wspomnienia o Czesławie Miłoszu pisze literaturoznawczyni, krytyczka literacka i autorka kilku książek, Anna Romaniuk. To niezwykłe świadectwo przede wszystkim o nieprzeciętnym człowieku, a dopiero później o poecie, laureacie Nagrody Nobla, profesorze, jednym z najwybitniejszych poetów Ameryki XX wieku (wg Susan Sontag). Wybitne, dopracowane, ukazujące różne oblicza Miłosza za sprawą wspomnień wielu osób, które razem tworzą niezwykły kolaż „człowieka wielopiętrowego”.

 W książce Anny Romaniuk o Miłoszu rozmawiają członkowie rodziny, liczni przyjaciele, pisarze i żony pisarzy, wykładowcy uniwersyteccy, wydawcy, redaktorzy, tłumacze, reżyserzy, reporterzy, fotograficy, sekretarki, lekarze, pielęgniarki… Różne pokolenia, różne ‘doświadczenia Miłosza’. Każdy z nich daje swoje świadectwo o człowieku z krwi i kości, posiadającym zalety i wady, w latach tłustych i chudych, tworząc tym samym opowieść o jego bliskich, książkach, podróżach, o cieszeniu się życiem i rygorze pracy, o narodzinach wierszy i umieraniu… Wszystkim tym, co niesie bogate i pełne życie rozpięte na przestrzeni dziewięćdziesięciu trzech lat. Ogrom pracy, jaki w to włożyła pani Ania, sprawia, że jej dzieło przedstawia bogaty obraz poety na co dzień i od święta. Jak sama przyznaje, temat tej książki ma dwa wymiary: ‘Miłosz’ i ‘doświadczenie Miłosza’, [bo] zanotowano [w nim] głosy tych, których Miłosz zaprosił do swego ‘domu’, w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Są to ci, którzy obserwowali jego początki twórcze, którzy łagodzili poczucie osamotnienia w długich latach emigracji, którzy towarzyszyli mu i opiekowali się nim w ostatnim okresie życia.

Można nakreślić kilka głównych zagadnień poruszanych przez większość rozmówców. Należą do nich na pewno silne więzy rodzinne Miłosza oraz jego przywiązanie do tradycji. Andrzej Miłosz, brat poety, przyznaje, że najważniejszą postacią dla Czesława był dziadek, ojciec matki, Zygmunt Kunat, po którym odziedziczył zainteresowanie przyrodą (uwielbiał koty, piwonie i bez, zawsze podziwiał kwitnące magnolie), a także wrażliwość na nią do końca jego dni. W kontekście tradycji i historii pojawia się także mało znany fakt – w trakcie okupacji niemieckiej, kiedy to wyżej wspomniany brat Miłosza utworzył punkt przerzutowy dla uciekinierów z wileńskiego getta, Czesław organizował im kryjówki w Warszawie. 25 lipca 1989 roku obaj bracia otrzymali medal 'Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata’. Kolejny punkt styczny to polityka, często będąca powodem kłótni w towarzystwie – wielu miało Czesławowi za złe poglądy lewicowe i opinie, iż to rzekomo marksizm wyprowadził Polskę z zaścianka (Zanussi nazwał go nawet ‘czarnym bohaterem peerelowskiej propagandy’). Także z tego powodu nie przepadała za nim emigracja w Paryżu, przyjmowała go wrogo, a sam Miłosz mając stanowisko antyemigracyjne, oświadczył, że nie jest emigrantem i nigdy nie będzie… Dużo mówi się o jego cechach charakteru. Przy czym większość przyznaje, że ‘skomplikowany’ poeta był dobrym człowiekiem, choć bywał uparty, złośliwy, gwałtowny i potrafił dopiec. W stosunku do obcych trudny w kontaktach, nieufny i podejrzliwy. Elżbieta Jogała przyznaje, że był szalenie młodym duchem człowiekiem, wypełniała go niebywała energia i miał bardzo łatwy kontakt z ludźmi, jeśli tylko miał z nimi o czym rozmawiać. Musiał tylko poczuć się dobrze w czyimś towarzystwie. Wtedy pokazywał swoje prawdziwe oblicze: dużo jadł i pił (szczególnie lubił ryby, bigos, ‘serki’ z jabłek, marcepana w czekoladzie, mrożoną wódkę i nalewki), bawił towarzystwo swoim poczuciem humoru (miał potężny, rubaszny śmiech), opowiadał litewskie historyjki (umiał zainteresować dzieci swoją osobą: połykał ogień, robił straszne miny i pokazywał maluchom różne sztuczki). We wspomnieniach Wisławy Szymborskiej, wiecznie onieśmielonej jego osobą, zachowała się pewna scena z restauracji, gdy zobaczyła Czesława jedzącego kotlet schabowy z kapustą. Była tym faktem niezwykle zdziwiona, bo taki zestaw obiadowy wydał jej się strasznie trywialny jak na szlachetne podniebienie noblisty…

Nikt nie dyskutuje z faktem, że był niezwykle bystry, utalentowany i bardzo inteligentny – wybitny. Był też niesłychanie chłonny, czytał bardzo szybko i wszystko pamiętał. Choć nigdy o tym nie wspominał, Miłosz miał ogromne zasługi dla polskiej kultury, był niejako człowiekiem-instytucją. Sam o sobie mówił, że był ‘polskim poetą urodzonym na Litwie’, będąc równocześnie ‘mieszkańcem rozmaitych czasów i różnych cywilizacji’. Świetnie znał malarstwo i teatr, a [s]ztuka stanowiła dla niego sposób na zatrzymanie w miejscu ulotności ludzkiego życia, jego uwagę przyciągał zawsze pojedynczy człowiek, jego indywidualność. Mimo swej rozległej wiedzy, potwierdzanej choćby licznymi nagrodami czy pozytywną opinią rodziny i przyjaciół, ogromnie potrzebował aprobaty, jakby wciąż nie był pewny swojej wielkości, będąc przy tym bezdyskusyjnie człowiekiem estrady: Podniecało go czytanie własnych wierszy i wyczuwanie kontaktu ze słuchaczami. Chciał się podobać i mieć świadomość, że się podoba. A czytał przepięknie – głośno i naturalnie, z ogromną przyjemnością i humorem, nie miało to nic wspólnego ze szkolną recytacją. Legendarna jest już jego pracowitość i duszące poczucie obowiązku: Rutyna rannego pisania, w przekonaniu, że jeśli człowiek codziennie napisze jedną stronę, to z czasem się uzbiera. Miłosz poranny był dość zamknięty w sobie, a Miłosz wieczorny miał ochotę do rozmów, odprężał się. Pewnie nie każdy wie, że po wykładzie noblowskim pojechał czarną limuzyną z chorągiewkami królewskimi i proporcem noblowskim do McDonald’sa na kolację… Był poważny i jednocześnie dziecinny. Będąc w Disneylandzie, krzyczał okropnie na rollercoasterze, potrafił też rozmyślać nad bohaterem Ulicy Sezamkowej-Wielkim Ptakiem, a czasem palił trawkę.

Wzrok był jego głównym zmysłem. Cechowało go fascynujące połączenie intelektualnego chłodu z ogromnie sensualnym odbieraniem świata. To ironia losu, że pod koniec życia nie mógł czytać. Dopóki dawał radę, mimo wielkich kłopotów ze zdrowiem, czytał wiersze, którymi zarzucali go młodzi poeci i odpisywał im na listy. Wymiana myśli z wieloma ludźmi była dla niego ważna, a rozmowy po polsku były nieocenione, kiedy przebywał w Ameryce. Miał też dar uwagi. Prawdziwie przyjaźnił się z Witoldem Gombrowiczem. Miłosz cenił samotność, ale samotnikiem nie był. Był za to nieustannie spragniony życia. Odznaczał się ogromną potęgą ciała i duszy. Lubił patrzeć na kobiety, a kobiety adorowały go z radością. Miłosz był bardzo lubiany przez krakowian, ale szanowano jego suwerenność, nie narzucano mu się, nie przeszkadzano. Miał w Krakowie swoje ulubione miejsca. Kiedy szedł przez Rynek, kwiaciarki krakowskie obdarowywały go kwiatami. Lubił wchodzić do księgarń, bardzo chętnie przesiadywał na fotelu w EMPIK-u i czytał książki na miejscu. Żył bardzo skromnie, wydawał mało pieniędzy, pomagał rodzinie. Miał wspaniałą, opiekuńczą drugą żonę, Carol, która świetnie organizowała mu pracę i życie. Konsekwentnie szukał Pana Boga, był głęboko religijny. Pisywał do Jana Pawła II, a on mu odpisywał. W ostatnim okresie życia skierowany ku Najwyższemu, słuchał pilnie mszy i był bardzo blisko Boga. A praca aż do śmierci stanowiła sens jego życia…

Niniejszy publikacja zawiera siedemdziesiąt wspomnień o Czesławie Miłoszu, z czego trzynaście zostało przeznaczonych przez autorów specjalnie do tej książki, dziesięć autorka opracowania zredagowała na podstawie rozmów nagrywanych przez nią z rodziną i przyjaciółmi Miłosza, dwa przygotowała na podstawie materiałów rozproszonych w prasie i publikacjach książkowych, czterdzieści jeden stanowią przedruki z prasy i edycji książkowych. Na końcu książki zamieszczono kalendarium, w którym uwzględniono podstawowe fakty biografii Miłosza, uzupełnione o informacje dotyczącego jego twórczości oraz recepcji biografii i jego dzieł. Obecność. Wspomnienie o Czesławie Miłoszu to publikacja dla wszystkich – tych, co dopiero zaczynają przygodę z Miłoszem i dla tych, którzy są obeznani z jego utworami, ale nie znają autora. Autorka zaserwowała czytelnikowi ciekawe spojrzenie z wielu perspektyw. W początkowych wspomnieniach więcej jest informacji o poecie jako człowieku, w późniejszych pojawiają się także te dotyczące jego twórczości. Może się to komuś wydać zbyteczne, ale trudno przecież uciec od faktu, że Miłosz był poetą, a ludzie z nim związani to nie tylko rodzina i przyjaciele, ale i wydawcy, tłumacze, inni poeci, których refleksje muszą być związane z życiem zawodowym noblisty.

Więc kim był Miłosz? To ogromnie złożona postać. Wielki człowiek i wielki pisarz, i wielka osobowość, i wielkie serce, i wielka dobroć, i wielka zarozumiałość, i wielka pycha (Katarzyna Herbert), zwyczajny-niezwyczajny człowiek z krwi i kości, którego udało mi się lepiej poznać dzięki Annie Romaniuk. Dziękuję.

Cytaty za: Obecność. Wspomnienie o Czesławie Miłoszu, Anna Romaniuk, PWN, Warszawa 2013.

Tytuł: Obecność. Wspomnienie o Czesławie Miłoszu
Autor: Anna Romaniuk
Wydawca: PWN
Data wydania: 2013
Liczba stron: 704
Oprawa: miękka
Format: 145×205
ISBN:   9788377053249
Kategoria: proza polska, biograficzne