Tak jak poddany procesowi wietrzenia kamień ostatecznie nie jest już całością, lecz tym, co skruszało, rezultatem i przykładem powolnej erozji przedmiotu na skutek uderzeń wiatru lub fal, tak samo każdy, kto uczestniczy w wojnie, kończy na podobieństwo mułu osadzonego u ujścia rzeki lub na jej dnie (…).

Te słowa, zaczerpnięte z powieści Kevina Powersa Żółte ptaki, można by uznać za jej esencję, istotę, oddają one bowiem, w wielkim skrócie oczywiście, sens i wymowę tej książki.

Kevin Powers urodził się i wychował w Richmond w Wirginii. Ukończył studia na Virginia Commonwealth University, jest również magistrem sztuk pięknych University of Texas at Austin, gdzie, jako poeta, był stypendystą fundacji Jamesa A. Michenera. W latach 2004-2005 służył jako strzelec karabinu maszynowego w armii amerykańskiej w Iraku (w Mosulu i Al Tafarze). Żółte ptaki to jego pierwsza powieść.

Gdy popatrzymy na historię literatury, przekonamy się, że tematyka wojenna podejmowana była przez pisarzy wiele razy. Czy można jeszcze stworzyć dzieło, które, opowiadając o wojnie, o przeżyciach tych, których dotknęła ona bezpośrednio, zdoła w sposób wyjątkowy poruszyć odbiorcę?

Głównym bohaterem, a zarazem narratorem powieści Żółte ptaki, jest John Bartle. Jako dwudziestojednoletni chłopak poznaje podczas szkolenia dla rekrutów armii amerykańskiej osiemnastoletniego Daniela Murphy’ego. Obaj zostają wysłani do Iraku. Przed wyjazdem Bartle na prośbę matki Murpha składa jej obietnicę, że wróci z jej synem całym i zdrowym do domu. Pluton, do którego należą obaj żołnierze, uczestniczy w krwawych potyczkach o odbicie irackiego miasta Al Tafar. Ciągłe niebezpieczeństwo i zagrożenie płynące ze strony irackich bojowników, ogromne fizyczne zmęczenie oraz psychiczne wyczerpanie i napięcie – oto ich obecne życie czy raczej egzystencja, która wywołuje w nich jedynie pragnienie tego, by przeżyć i wrócić do domu. Już wkrótce przekonują się, że otaczająca ich rzeczywistość coraz bardziej przypomina senny koszmar.

Autor odmalowuje przed oczami czytelnika pełne okrucieństwa obrazy wojny: ciągłe ostrzały, krew, porozrzucane zwłoki rozszarpywane przez psy i szczury, swąd palących się ludzkich ciał, śmierć – wszechobecna, zagrażająca, mogąca nadejść w każdej chwili bez uprzedzenia. I choć z takimi obrazami, ukazywanymi w literaturze czy filmach, można niejednokrotnie się zetknąć, nie pozostawiają one czytelnika obojętnym – poruszają i przerażają. Równie poruszające, a może nawet bardziej, są opisy oddające stan ducha, uczucia, emocje tych, którzy brali udział w działaniach wojennych: poczucie nieuchronności śmieci i jednocześnie silne pragnienie przeżycia, strach, który popychał do zabijania, a przez to zachowania własnego życia, radość wynikająca z faktu, że tym razem padło na kogoś innego: Jeśli ty zginiesz, wzrośnie prawdopodobieństwo tego, że przeżyję ja.

Jednak pozostanie przy życiu i powrót do domu wcale nie oznacza końca wojennego koszmaru. On powraca – w snach, myślach, wspomnieniach, w powtarzającym się geście ściskania rękoma nieistniejącego karabinu. On trwa – w umyśle, w sercu, w duszy. Wyraża się w wyrzutach sumienia, w uczuciu wewnętrznej pustki, w pragnieniu wiecznego snu, w niemożności pogodzenia się z tym, że ludzie w powracających z wojny żołnierzach widzą bohaterów. Nie pozwala na powrót do normalnego życia.

W powieści mamy do czynienia z ciekawą konstrukcją fabuły, budowanej na występujących naprzemiennie dwóch płaszczyznach czasowych, z których jedna ukazuje okres służby Johna Bartle’a w Iraku, a druga – wydarzenia, jakie miały miejsce po zakończeniu jego służby i powrocie do domu. Ten konstrukcyjny zabieg pozwala czytelnikowi dogłębniej wniknąć w psychikę bohatera i wczuć się w jego położenie. Ponadto dzięki takiej budowie fabuły powieść jeszcze  mocniej oddziałuje na emocje odbiorcy, wzmagając w nim napięcie i zaciekawienie, które całkowicie zaspokojone zostaje na samym końcu, gdy uzyskuje on pełny obraz wydarzeń, jakie miały miejsce w Al Tafarze.

Na uwagę i uznanie zasługuje sposób prowadzenia narracji przez autora, a przede wszystkim niezwykłe bogactwo stylu, charakteryzującego się precyzją i dbałością o najmniejsze nawet szczegóły. W języku zaobserwować można nieczęsto spotykane zderzenie liryzmu i poetyckości z prostotą, bezpośredniością i brutalnością oraz wyrazisty kontrast między ukazanym w powieści pięknem przyrody a potwornością i okrucieństwem wojny; między kruchością życia a nieuchronnością śmierci. Ciekawym pomysłem, który już na samym początku, na pierwszych stronach powieści, zwraca uwagę czytelnika, było upersonifikowanie wojny, metaforyczne przedstawienie jej jako bezlitosnej, pozbawionej wszelkich uczuć postaci, której celem jest zabijanie, bez względu na to, kim są i jakie cele mają ludzie, których chce dopaść. W mistrzowski sposób autor sportretował też głównego bohatera, bardzo sugestywnie i przekonująco oddając jego stan ducha, pozwalając czytelnikowi poczuć to, co czuł John Bartle.

Znakomicie współgrające ze sobą treść i forma, fragmenty utworów stanowiące motto książki, pochodzący od słów jednego z nich tytuł oraz niezwykła, przykuwająca uwagę okładka, od której trudno oderwać wzrok – to wszystko składa się na doskonałą w moim odczuciu całość, na powieść, która wywiera na odbiorcy niezapomniane wrażenie. Pokazuje ona w wyrazisty sposób, jakie piętno wojna odciska na psychice człowieka, jaki wpływ wywiera na niego, jaką cenę płacą ci, których wojna dotyka bezpośrednio. Obnaża jej bezsens, zło, jakie niesie ze sobą, a także beznadziejność egzystencji tych, którzy zostali wyrwani ze spokojnego życia, rzuceni w wir wojennej zawieruchy i odarci przy tym z wszelkich marzeń i złudzeń. Z jednej strony podkreśla ich anonimowość (każdy żołnierz jest na wojnie niczym więcej jak tylko mundurem, jednym z wielu w całym morzu mundurów), a drugiej strony zaś – zwraca uwagę na żołnierza jako jednostkę, przywracając mu jego człowieczeństwo. W bolesny sposób dowodzi, że dla tych, którzy walczyli na wojnie, którzy oglądali śmierć, sami zabijali, pragnąc przeżyć, nie ma już później powrotu do normalnego życia – co wyrażają przytoczone przeze mnie na początku słowa. Kamień poddany procesowi erozji nie jest już tym samym kamieniem, lecz tym, co skruszało. Człowiek, który oglądał wojnę z bliska, który w niej uczestniczył, był w samym jej centrum, nie jest już tym samym człowiekiem, lecz istotą, której dusza rozsypała się na miliony kawałków.

Choć powieść Żółte ptaki nie reprezentuje literatury faktu (jest fikcją literacką), trzeba pamiętać, iż jej autor służył jako żołnierz w Iraku, więc tworząc przedstawioną tu historię, ukazując obrazy, oddając uczucia i emocje, w jakimś stopniu czerpał zapewne z własnych doświadczeń. To sprawia, że jego opowieść nabiera wiarygodności, jest tak bardzo prawdziwa i szczera – aż do bólu.

Rozpoczynając opisywanie wrażeń, jakie wywarła na mnie lektura Żółtych ptaków, postawiłam pytanie, które teraz powtórzę: Czy w ogromie powstałych do tej pory utworów o tematyce wojennej można jeszcze stworzyć oryginalne dzieło, które wyjątkowo zdoła poruszyć odbiorcę? Tak, można. Dowiódł tego właśnie Kevin Powers, pisząc powieść Żółte ptaki. To niezwykła, poruszająca, pełna ekspresji powieść, wywołująca wiele intensywnych emocji i skłaniająca do smutnych refleksji. Autor, ukazując na przykładzie bohaterów swojej książki wojenne doświadczenia amerykańskich żołnierzy, uczynił to w sposób szczery, z wielką wrażliwością, empatią i zaangażowaniem.

Uważam, że Żółte ptaki to znakomita powieść, a jej treść i sposób, w jaki została wyrażona, stawiają ją w jednym rzędzie z innymi wybitnymi dziełami literackimi o podobnej tematyce, gdzie z powodzeniem może zająć wyjątkowe miejsce. Fakt, iż książka ta jest debiutem powieściowym Kevina Powersa, świadczy o jego wielkim talencie literackim, bowiem charakteryzuje ją ogromna dojrzałość oraz świetny warsztat pisarski.

Choć Żółte ptaki to książka opowiadająca o wojnie w Iraku, jest według mnie powieścią uniwersalną, która będzie zawsze aktualna, dopóki na świecie będą toczyły się wojny, dopóki będą w nich ginęli ludzie. Sądzę, że moje przemyślenia na temat tej powieści mówią wszystko, co chciałam wyrazić, jednak podkreślę, że Żółte ptaki to książka, którą warto, a nawet trzeba przeczytać, to przykład literatury najwyższego lotu.  Polecam szczerze, z czystym sumieniem i z całego serca.

Fragment książki przeczytasz TUTAJ.

Autor: Kevin Powers
Tytuł: Żółte ptaki
Tytuł oryginalny: The Yellow Birds
Przekład: Michał Strąkow
Data wydania: 25 września 2013
Wymiary: 140×210
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Insignis
ISBN: 978-83-63044-12-4
Gatunek: beletrystyka