Świat na skraju upadku, Japonia i jej wierzenia, poszukiwanie symbolu i własnej tożsamości tworzy z Tancerzy burzy powieść zaskakującą. Jay Kristoff prezentuje nam książkę, która wciąga już od pierwszych stron.

Od steampunku trzymam się nieco z daleka. Połączenie fantastycznego świata oraz technologii, która tworzy świat miejscem trudnym do pokochania, jakoś do mnie nie przemawia. Jednak, gdy usłyszałam o połączeniu go z japońską mitologią, stwierdziłam, że mieszanka ta może okazać się bardzo wybuchową. Kraj Kwitnącej Wiśni od zawsze mnie pasjonował. Sztuki walki, bogata symbolika, żyjące po dziś dzień legendy – wszystko tworzy wokół Japonii aurę tajemniczości. Tancerze burzy to powieść, która tę mistyczną krainę wykorzystuje do perfekcji.

Miejscem akcji powieści Jaya Kristoffa jest świat wysp zwany Shima. Od lat pozostaje od pod władaniem despotycznego szoguna Yoritomo oraz tajemniczej Gildii, nieznoszącej sprzeciwu oraz wszelkich przejawów magii. W tym świecie, zniszczonym przez krwawy lotos – substancję narkotyczną, wyniszczającą zarówno człowieka, jak i otaczającą go przyrodę, żyje nastoletnia Yukiko. Córka nadwornego łowczego, sama również parająca się nieco niepotrzebną już profesją, wkrótce stanie w obliczu wielkiej przygody i niebezpieczeństwa. Nieposiadająca złudzeń co do otaczającej ją rzeczywistości dziewczyna stara się po prostu przetrwać. Jej codzienność to chwytanie z trudem skażonego powietrza, przepalającego gardło i płuca, troska o wiecznie pijanego ojca i o bezpieczeństwo. To także życie w ukryciu. Yukiko ma bowiem zakazany dar, potrafi „wejść” w umysł zwierząt, poznając ich pragnienia i widząc to, co akurat znajduje się przed ich oczami. Teraz jej dar może zostać odkryty. Wraz z ojcem i grupą zaprzyjaźnionych łowców, wyrusza na misję poleconą przez samego Yoritomo. Szogun, dręczony wizjami, postanawia odnaleźć legendarnego stwora – gryfa. Posiadanie zwierzęcia ma w końcu zamknąć usta wrogom i poprowadzić próżnego Yoritomo do władzy absolutnej. Tylko czy gryf naprawdę istnieje? Mocno wątpi w to zarówno Yukiko, jak i jej ojciec. Ale sprzeciwienie się rozkazom szoguna niesie szybką śmierć. Bohaterom nie pozostaje nic innego, jak wyruszenie na poszukiwanie legendarnego stwora. Podróż ta zmieni ich życie na zawsze…

Wraz z rosnącą odległością od centrum Shimy, zmienia się otaczający bohaterów krajobraz. Kiedy na ich twarzach lądują czyste, nieskażone krwawym lotosem krople deszczu, są w głębokim szoku. W końcu mogą też odetchnąć świeżym powietrzem, przynoszącym ulgę zniszczonym przez miasto płucom. Ale te zmiany to tylko wierzchołek góry lodowej. Runie cały światopogląd Yukiko. Zwiastunem czegoś innego będzie pojawienie się… gryfa. Coś, co nie miało prawa istnieć, oto ukazuje się ich oczom. Jednak gniew legendarnej istoty przyniesie ich zagładę. Na nieznanym lądzie Yukiko za sprzymierzeńców będzie miała samego gryfa oraz znienawidzonego, choć niezwykle przystojnego, członka Gildii. Jak w ekstremalnych warunkach współpracować ze sobą będą trzy wrogie ideologie? Jaki świat będzie miała okazję poznać młoda Yukiko? I jak będzie wyglądał jej powrót przed oblicze szoguna?

Świat i bohaterowie wykreowani przez Jaya Kristoffa to ogromne zaskoczenie. Połączenie grozy, zbliżającej się zagłady, zła oraz nadziei, którą niesie sama mitologia. Jeździec gryfa ma przynieść upragnioną wolność mieszkańcom Shimy, ma wynieść ich pod niebiosa, zapewnić spokój i szczęście. Jak można się domyślać, zaszczyt ten nie spotka szoguna Yoritomo. Cała uwaga skupia się więc na młodej Yukiko, mieszance zdecydowania i delikatności. To właśnie ta bohaterka przyniesie nam najwięcej emocji. Łączy ona w sobie cechy wojowniczki, perfekcyjnej zabójczyni i poszukiwaczki przygód. Ciężkie życie zmusiło ją do szybszego dojrzewania, w jej zachowaniu widać mądrość, ale przez wszystkie jej czyny przebija też rezygnacja. Yukiko świadoma jest zbliżającej się zagłady. Świat i ludzie zniszczeni przez krwawy lotos, skazani są na śmierć. Paradoksalnie, beznadziejna misja zlecona przez szoguna, da dziewczynie nadzieję na lepsze jutro. Pokaże, że poza oparami narkotycznej substancji jest inny, lepszy świat. Świat, o który trzeba jednak zawalczyć. Na szczęście Yukiko nie brakuje odwagi i chęci, by poświęcić się dla dobra ogółu.

Japońska mitologia i technika to połączenie zaskakujące. Chory świat wciąga w swoją nienormalność, ukazując wszystko to, co złe. Przeżarci nałogiem ludzie, bierność, pogodzenie z losem przerażają. Obok tej szarej rzeczywistości, żyją jednak możnowładcy z samym szogunem na czele. Yoritomo jest zaślepiony swoją władzą, pragnie chwycić marzenia, które nie mają szans realizacji. Jego krótkowzroczność w końcu dotknie jego samego. Tancerze burzy pokazuje świat, który od przepaści dzieli tylko jeden krok. Jay Kristoff użył chyba wszystkich swoich talentów, by wywrzeć na czytelnikach mocne wrażenie.

Tancerze burzy to książka, która pochlania, ciekawi i zaskakuje na każdej stronie. I choć wydawać by się mogło, że to powieść idealna, to tak nie jest. Brakuje jej czegoś nieokreślonego. Czasami ma się wrażenie, że autor stworzył mocny rys świata przedstawionego, by za chwilę pojawiło się pewne wahanie. Brakuje tu nieco konsekwencji. Przejście z bezwzględności na wrażliwość, zbija nas nieco z tropu. Nieco rozczarował mnie też sposób w jaki autor przedstawił samego gryfa. Okazał się on trochę mało… groźny, a zbyt uległy. Na szczęście opowiedziana historia broni się sama, dostarczając czytelnikowi doskonałej rozrywki.

Tytuł: Tancerze burzy
Autor: Jay Kristoff
Tytuł oryginalny:  Stormdancer
Liczba stron: 448
Data wydania: 29 maja 2013
Wydawnictwo: Uroboros
Kategoria: fantastyka