Jan Fabel ma niebywałego pecha. Tuż po jego powrocie z urlopu musi zająć się sprawą brutalnego morderstwa. Ofiara, były działacz lewicowy i obrońca przyrody, zostaje znaleziony w swoim domu z oskalpowaną głową. Skalp, pofarbowany na czerwono, został przytwierdzony do drzwi łazienki. Okazuje się, że morderca dobrze wie, co robi – na miejscu zbrodni nie pozostawił żadnych śladów prócz jednego długiego, rudego włosa.
Jednym z największych atutów najnowszej powieści Russella jest jej wielowątkowość. Już od samego początku możemy spodziewać się, że autor nie będzie trzymać się wyłącznie jednej linii fabularnej. Sama książka rozpoczyna się bowiem od chwili uchwycenia mordercy, by potem przeskoczyć do 324 roku naszej ery, w którym to młody człowiek został złożony w ofierze nieznanym bogom. Choć w dalszej części powieści nie uświadczymy już tak wielkich przeskoków, to autor aż do końca prowadzi z czytelnikiem grę – odchodzi od głównego wątku, by następnie powrócić do niego ze zdwojoną siłą. Sprawia to, że Zmartwychwstały nabiera realizmu, przestaje być tylko kolejnym literackim uganianiem się za złoczyńcą.
Kolejnym plusem Zmartwychwstałego jest sama fabuła. Intryga kryminalna została rozegrana inteligentnie i z klasą, choć początkowo zapowiadało się to nieco gorzej. Russell bardzo sprawnie wykorzystał motywy ideologiczne i religijne, łącząc reinkarnację, politykę i opanowanego rządzą mordu zabójcę w jedną zgraną całość. Do tego wszystkiego dochodzi fascynacja archeologią i historią. Miszmasz na miarę świetnego kryminału. Russella należy również pochwalić za wprawne i, co dziwne, w ogóle nienachalne przedstawienie historii kraju. Autor, jako znawca i pasjonat historii i kultury Niemiec, zna się na rzeczy na tyle, by przedstawić ją czytelnikowi w sposób czytelny i przyswajalny – na tyle, na ile pozwala fabuła. Kreśli więc tło historyczne, umieszczając wiele istotnych wątków w czasach powojennych i łącząc je z Fablem i mordercą. Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie czytało się sekwencje dotyczące historii i polityki Niemiec, choć nie jestem fanką ani jednego, ani drugiego.
To, co w książce Russella zgrzyta, a może nie tyle zgrzyta, co po prostu prezentuje się trochę gorzej od całej reszty, to konstrukcja postaci. Główny bohater, Jan Fabel, to postać, co by tu dużo mówić, raczej flegmatyczna. Wiecznie zamyślony, z głową w chmurach, wydaje się osobą pasującą do policji tak, jak pięść do nosa. A jednak, Fabel świetnie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Tak świetnie, jak każdy bohater prozy kryminalnej – inteligentny, ze świetnym nosem. Russell nie odszedł ani trochę od schematu (Fabel jest również rozwodnikiem), co mam mu trochę za złe. Brakowało mi w tej powieści kogoś, kto wyróżniłby się swoją nietuzinkowością, kogo mogłabym zapamiętać i do kogo mogłabym wrócić po latach. Fabel nie jest tego typu postacią i to naprawdę wielka szkoda. Z całą resztą bohaterów Zmartwychwstałego jest niestety podobnie. Postaci niby realistyczne, ale jakby brakowało im tego ostatniego rysu, który sprawia, że stają się unikalne, niepowtarzalne. I chociaż książkę czytało mi się bardzo dobrze, to miałam pewne trudności w odnalezieniu się w Hamburgu, świecie Fabla, a tym bardziej w polubieniu (lub nie) głównego bohatera. Może potrzeba mi kolejnej części jego przygód, a może po prostu pozostanie on dla mnie postacią nijaką, o której prawdopodobnie niebawem zapomnę.
Pomimo tego niedociągnięcia najnowsza powieść Craiga Russella to solidny kryminał, który przyniesie fanom tego gatunku wiele uciechy. To powieść z klasą, w której konotacje historyczno-polityczne są równie ważne jak fabuła i intryga. Godny polecenia kawałek porządnej literatury.
Autor: Craig Russell
Tytuł: Zmartwychwstały
Data wydania: 8 maja 2013
Okładka: miękka
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: W.A.B
Gatunek: kryminał, sensacja