O tym, że Witold Gombrowicz prowadził intymny dziennik krążyły plotki, które z czasem zmieniły się w legendę. Tylko nieliczni wiedzieli na pewno. Jedną z nich była Rita Gombrowicz – żona i powierniczka, ostatnia kochanka. W roku 1966 dowiedziała się o jego istnieniu. Dwa lata później zrozumiała, jak wielką wagę Gombrowicz przywiązuje do swojego dziennika: Jeśli wybuchnie pożar – powiedział – bierz „Kronos” i umowy i uciekaj najszybciej jak możesz.

Kronos nie jest lekturą do poduszki ani sposobem na odprężenie. Właściwie trudno w jakikolwiek sposób zaklasyfikować ten ostatni wybryk Gombrowicza. Wielu recenzentów i czytelników złorzeczy i wymachuje pięściami czytając Kronos, bo zapiski te nie przedstawiają dla nich żadnych wartości literackich. Trudno jednak oczekiwać od autora, by specjalnie fabularyzował i ubarwiał swoje życie – to przecież otrzymujemy w jego znakomitym Dzienniku. Dla przeciętnego czytelnika Kronos okaże się zupełnie niezjadliwy, dla fana Gombrowicza będzie prawdopodobnie ciężkostrawny, a jedynie dla znawców tematu może być smakowitym kąskiem. Ja, choć nie nazwałabym siebie „fanką” twórczości Gombrowicza, ani tym bardziej znawczynią, jestem zadowolona z lektury Kronosu.

Zapiski Gombrowicza krążą wokół czterech tematów: finansów, literackich osiągnięć, zdrowia i erotyki. Zmagania autora z rzeczywistością opisane są w sposób lakoniczny, a i to zdaje się być eufemizmem. Często są to równoważniki zdań, zwykłe wyliczenia, które dla wielu czytelników nie będą mieć większego znaczenia. Każde wydarzenie, nie ważne czy jest to wojna Rosji z III Rzeszą, przyjmowanie zastrzyków na syfilis czy gra w szachy, sprowadzone zostaje do krótkiej, pozbawionej emocji notki. Gdyby nie cała masa przypisów (zresztą przygotowanych bardzo rzetelnie przez Ritę Gombrowicz, Jerzego Jarzębskiego i Klementynę Suchanow) z Kronosu można byłoby wynieść tyle, co nic. Oczywiście nie mając całej biografii i utworów Gombrowicza w małym palcu. Jednak nawet dla laika dziennik intymny autora Pornografii może okazać się lekturą przejmującą, a czasem nawet przerażającą.

Kronos wprowadza nas w najintymniejsze chwile życia Gombrowicza. I nie chodzi tu tylko o to, że nareszcie wiemy na pewno, iż był on biseksualistą (wbrew hipotezom tych, którzy twierdzili, że biseksualizm był jedynie pozą, próbą ukrycia homoseksualizmu), który zupełnie nie krył się ze swoimi preferencjami i ciągłym erotycznym głodem. Intymność przejawia się tu przede wszystkim w sposobie ukazywania choroby i niedoli, ciągłego lęku o przyszły rok i ciągłego stresu związanego z sukcesami (bądź nie) jego utworów. I choć sama forma Kronosu zupełnie nie służy empatycznemu nastawieniu, to trudno nie poczuć, choćby przez chwilę, tej potężnej atmosfery beznadziei, która towarzyszyła Gombrowiczowi przez wiele lat. Momenty spokoju, chwile nieszczęść, spełnienie erotyczne i lęk o finanse, a do tego wszystkiego czekanie, nie wiadomo na co – na uwolnienie? śmierć? szczęście? sukces? To wszystko jest w Kronosie wyczuwalne pomimo formy, która niejednego może zniechęcić.

Na sam koniec warto wspomnieć kilka słów o samym wyglądzie Kronosu. Wydawnictwo Literackie podjęło się trudnego zadania i wykonało je perfekcyjnie. Na samym początku zauważamy piękną okładkę, na której młody, niedojrzały jeszcze Gombrowicz kryje się za starym, naznaczonym piętnem chorób, sukcesów i porażek pisarzem. Jednak to tylko pierwszy rzut oka. Kronos zawiera także wiele zdjęć Gombrowicza z przyjaciółmi i rodziną, a także miejsc, w których spędził większość swojego życia. Prócz tego otrzymujemy również fotokopie trudnych do rozszyfrowania zapisków pisarza, drzewo genealogiczne rodziny Gombrowiczów, wykaz cytowanych dzieł, indeks osób oraz utworów Gombrowicza. Jak więc widać, Kronos prezentuje się prawdziwie po królewsku. Na uwagę zasługuje także przedmowa Rity Gombrowicz oraz posłowie prof. Jerzego Jarzębskiego. Ten wybitny znawca twórczości Gombrowicza przestawia nam nie tylko warsztatowe trudy przygotowania książki do druku, ale sygnalizuje też ważne tropy interpretatorskie.

W swojej przedmowie Rita Gombrowicz zaznacza, iż można czytać „Dziennik” bez „Kronosu”, ale nie na odwrót. Jest to niewątpliwie rada, której powinien wysłuchać każdy pragnący zmierzyć się z lekturą Kronosu. Jestem pewna, że pełne odczytanie tego dzieła przyniesie Wam dużo więcej przyjemności. A jeśli nie, no cóż, Kronos po prostu warto mieć na półce – dla samej świadomości posiadania intymnego dziennika Witolda Gombrowicza.

Autor: Witold Gombrowicz
Tytuł: Kronos
Liczba stron: 460
Data premiery: maj 2013
Wydawnictwo: Literackie
Gatunek: literatura faktu, biografia, dziennik