Drugi raz w krótkim czasie przyszło mi się spotkać z mistrzem brytyjskiej fantastyki. I chociaż myślałam, że Terry Pratchett, z którym przecież „znam się” nie od dziś, niczym nie zdoła mnie już zaskoczyć, moja legendarna kobieca intuicja zawiodła! Oto więc odpowiedź w kilku słowach, co nowego przynosi nam Spryciarz z Londynu i co może zaskoczyć czytelników.

Dodger zawsze wychodzi z twarzą… Bo Dodger to nie byle kto. Nie tylko, jak sam o sobie mówi, jest nieuchwytny, ale także odważny i wyjątkowo sprytny. Gdy trzeba, uratuje damę z opresji, dokarmi biedne sieroty (wszak sam wie co to głód), a przy okazji, dosłownie spod ziemi, wyciągnie parę monet, by móc bez większych zmartwień przeżyć kolejny dzień. To wszystko dlatego, że Dodger jest chłopcem londyńskiej ulicy i to ona nauczyła go jak żyć, by przetrwać w brutalnej rzeczywistości panującej w XIX wiecznej metropolii. Pratchett, konstruując świat Dodgera, sięga po prawdziwie intertekstualny arsenał, którego wprawdzie nigdy nie brakuje w jego książkach, ale tym razem prezentuje nieco inne oblicze. Tłem opowieści o młodym spryciarzu nie jest już kierujący się własnymi prawami Dysk, lecz Londyn z krwi i kości. I chociaż miasto do złudzenia przypomina Ankh-Morkpork (okazuje się, że Ankh nie jest jedyną rzeką, którą można kroić nożem – Tamiza również posiada tę niezwykłą właściwość) realia w nim panujące tym razem nie są tylko i wyłącznie wynikiem wyobraźni twórczej autora.

Ubóstwo, głód i nierówność społeczna to tylko niektóre problemy, z którymi borykał się ówczesny Londyn. Chociaż postęp technologiczny jaki nastąpił w XIX wieku zapowiadał wiele zmian i udogodnień, życie codzienne mieszkańców miast niewiele różniło się standardem od warunków panujących w ubiegłym stuleciu. Wszystkie pojawiające się w krajobrazie miejskim innowacje, takie jak pierwsze oświetlenie ulic czy modernizowany system kanalizacji, nie były w stanie zamaskować widocznej na ulicach biedy i zacofania. Tragiczna sytuacja społeczna angielskiej stolicy, a także wielu innych stolic europejskich tamtego okresu stała się gorzką inspiracją dla pisarzy. Cześć z nich nawoływała do rewolucji, inni krytykowali stagnację władzy oraz opływającą w luksusy, nierzadko żyjącą ponad stan arystokrację. Byli też tacy, którzy woleli o panującej sytuacji zapomnieć i tworzyć wielowątkowe historie o bogatych i szczęśliwych ludziach w ich pałacach, wysyłać swoich bohaterów w egzotyczne podróże lub gotować im fascynujące przygody. Żaden z nich, czy to działacz na rzecz biednych i uciśnionych, czy marzyciel z wizją, nie zwrócił uwagi na nieodłączny element każdej mozaiki społecznej – dziecko. Blaski i cienie świata małych ludzi literaturze przedstawił dopiero tworzący w epoce wiktoriańskiej Charles Dickens. Znakomitą część swojej twórczości pisarz poświęcił dziecku. Na kartach jego powieści każda biedna, głodna i pozbawiona radości dzieciństwa sierota zostaje rzucona w brutalny, niebezpieczny i bezwzględny świat dorosłych. Oliver Twist, Samotnia czy Nickolas Nickleby, każda z tych książek przedstawia ten sam niebezpieczny świat, którego przedstawiciele wyższych klas społecznych wyparli ze świadomości, a Dickens boleśnie i brutalnie wydobył na światło dzienne. Dzięki niemu dziecko dostało szanse na wydobycie się z nizin społecznych, na zmianę swojego losu, na poruszenie serc czytelników.

Spryciarz z Londynu powstał w oparciu o te same realia, w których swoich bohaterów umieszczał Dickens, a co więcej jest bardzo wyraźnym hołdem nie tylko dla twórczości klasyka angielskiej literatury, ale także dla niego samego. Pratchett w najnowszej książce garściami czerpie z dickensowskich wzorców, nie zatracając przy tym własnego stylu. Widać również jak swobodnie bawi się dorobkiem całej brytyjskiej kultury. Już pierwsze strony powieści mogą skojarzyć się z inną, współczesną powieścią autorstwa Neila Gaimana – zaprawiony w boju czytelnik bez trudu odgadnie jej tytuł. Poza tym obok głównego bohatera w opowieści pojawia się wiele postaci, z którymi czytelnik bez wątpienia spotkał się nie raz w trakcie swoich literackich wędrówek. By nie psuć zabawy, nie zdradzę ich nazwisk, ale gwarantuję, że ich pojawienie się wzbudza podczas czytania uśmiech i ten szczególnie lubiany przeze mnie rodzaj rozkoszy wynikający z obcowania z kulturowymi cytatami. Mamy również coś, co należy już ewidentne do samego Pratchetta, a mianowicie bohatera, który, chociaż posiada bagaż doświadczeń dickensowskich sieroty, jest przesiąknięty cechami typowymi dla outsidera rodem z Dysku. Dodger jest kompilacją doskonałą znanych i lubianych postaci, które przez wiele lat wyszły spod pióra pisarza. Odważny i sprytny indywidualista, który potrafi poradzić sobie w każdej sytuacji czasem z pomocą zdrowego rozsądku, a czasem zwykłego szczęścia, to cały Dodger. Chociaż nie obcy jest mu strach i widmo porażki, wszystko, co spotka na swojej drodze, potrafi przekształcić w narzędzie pozwalające na dosięgnięcie celu. Jest w Dodgerze coś nienaturalnego, coś co rysuje go zbyt idealnym. Niebezpieczeństwo, z którym zostaje skonfrontowany wobec jego wszystkich perypetii, wydaje się tracić swoją złowieszczą aurę, jednak wszystko to ma swój urok i nie pozwala długo gniewać się za pewne oczywistości.

Przyjemność podążania wraz z bohaterem XIX wiecznymi londyńskimi kanałami (moim usprawiedliwieniem na nazwanie tych, podejrzewam wątpliwe urokliwych, biorąc pod uwagę standardy londyńskich ulic, o kanałach nie wspominając, wycieczek przyjemnymi, może być jedynie moja wielka i nieograniczona żadnymi uprzedzeniami fascynacja wszystkim, co XIX-wieczne), odkrywanie tajemnic Londynu oraz owa inność Spryciarza… względem poprzednich dokonań Pratchetta rekompensują pewien niedosyt względem fabuły lub zbyt oczywiste rozwiązana niektórych wątków. Oczywiście możemy założyć, że takie a nie inne zabiegi fabularne oraz cały styl powieści są efektem zamierzonym przez autora. Z tym optymistycznym przypuszczeniem pozostaje mi tylko polecić Wam Spryciarza z Londynu bo co by nie mówić, Pratchett zawsze wychodzi z twarzą…

Tytuł: Spryciarz z Londynu
Tytuł oryginalny: Dodger
Autor: Terry Pratchett
Wydawca: Rebis
Data wydania: kwiecień 2013
Liczba stron: 416
Oprawa: twarda z obwolutą
Gatunek: fantastyka, powieść przygodowa