Zanim jednak przejdę do recenzji, pragnę przestrzec czytelników przed czynem, który może zepsuć im całą przyjemność z czytania. Nierzadko zdarza się bowiem, że wydawnictwa uchylają rąbka tajemnicy, niszcząc czytelnikowi całą zabawę. Tak jest i w tym przypadku. Dlatego: nie czytajcie opisu książki na stronie wydawnictwa, nie czytajcie informacji na obwolucie. Gwarantuję, nie będziecie żałować.
Fabrizio Collini zabił. To wiemy już od samego początku powieści. Kto? nie jest w tym przypadku odpowiednim pytaniem. Jest nim: dlaczego? Z tym pytaniem boryka się młody prawnik, Caspar Leinen, który podjął się obrony Colliniego – mężczyzny skazanego przed rozpoczęciem procesu. Nie uciekł przecież z miejsca zbrodni, nie starał się tuszować zmęczenia po zabiciu i okaleczeniu swojej ofiary. Po co więc pisać o nim książkę?
Trudno jest mówić o powieści, kiedy za wszelką cenę pragnie się uniknąć zdradzenia czytelnikowi, jakiej problematyki dotyczy. Należy jednak wspomnieć o tym, co najważniejsze, a co na pewno zachęci Was do przeczytania nowego utworu Ferdinanda von Schiracha. Warto zacząć od samej formy. Jak już wspomniałam, Sprawę Colliniego trudno jest nazwać powieścią. To raczej opowiadanie, które zostało rozbudowane do 150 stron. Jednak jestem w stanie zrozumieć, dlaczego autor postanowił wydać je jako osobny utwór, nie zaś umieścić w zbiorze, który mógłby być dużo bardziej pokaźny. Istniało bowiem ryzyko, że Sprawa Colliniego zaginęłaby wśród innych opowiadań autora, nie wywołując takiego wrażenia, jakie powinna wywołać. Choć niewielkie gabaryty stanowią pewnego rodzaju mankament powieści, która pozostawia niedosyt, domaga się dokładniejszego zagłębienia w sprawę, to jestem w stanie wybaczyć to autorowi, który doskonale zapełnił karty swojego utworu, nie przemycając pustych słówek, bezsensownej akcji czy gierek z czytelnikiem. Sprawa Colliniego od początku do końca intryguje, choć napisana jest w sposób bardzo prosty. Autor prowadzi czytelnika od punktu A do punktu B, nie starając się go zwodzić. Pozwala nam pojąć tok rozumowania głównego bohatera, jego sposób prowadzenia sprawy, lęki a także skomplikowane sprawy osobiste, które, jak się okazuje, mają ogromny wpływ na wydarzenia powieści. Wszystko to jest jednak pozbawione tanich tricków i usilnego wywoływania napięcia w czytelniku. Sprawa Colliniego to powieść w każdym calu zgrabna i przemyślana.
Choć Sprawa Colliniego jest utworem króciutkim, von Schirach bardzo dobrze nakreślił postać głównego bohatera, Caspara, razem z jego namiętnościami i marzeniami oraz przeszłością, która w ogromnym stopniu zaważa na procesie, w którym uczestniczy. Drugą ciekawą postacią jest adwokat z przeciwnej strony barykady – Richard Mattinger. Obaj są bystrzy i inteligentni, obaj mają ogromną wolę walki. Dlatego właśnie bitwa, która rozgrywa się pomiędzy nimi jest tak pasjonująca. Pomimo że mężczyźni nie są do siebie wrogo nastawieni (co było dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem, gdyż zwykle autorzy czynią antagonistów głównych bohaterów nieznośnymi bubkami), każdy z nich zdaje sobie sprawę z tego, że istnieją tylko dwa możliwe wyjścia – wygrać albo przegrać. I choć sprawa zdaje się być przesądzona, każdy z nich jest w stanie wiele zaryzykować, by udowodnić swoje racje.
Sprawa Colliniego to krótka acz zajmująca powieść. Autor postarał się zawrzeć w niej ważne pytania dotyczące zbrodni: czy cokolwiek jest w stanie usprawiedliwić mordercę? jak mierzyć okrucieństwo? Można pokusić się o stwierdzenie, że odpowiedź na wszystkie pytania autora zawarte zostały w cytacie z Ernesta Hemingwaya, które von Schirach zamieścił na pierwszej karcie Sprawy Colliniego: Wszyscy jesteśmy stworzeni do tego, co robimy. Ale czy się z tym zgadzamy? To już zupełnie inny problem.
Autor: Ferdinand von Schirach
Tytuł: Sprawa Colliniego
Data premiery: 6 lutego 2013
Wydawca: WAB
Liczba stron: 168
Oprawa: twarda
Gatunek: kryminał, sensacja