Urodził się w przemysłowej Łodzi XIX wieku. Pracował przy sprzedaży pomarańczy i bakalii, później jako pomocnik aptekarza. Następną była praca z najlepszym łódzkim perukarzem. Po czterech latach dostał się do zespołu słynnego berlińskiego Antona – stylisty fryzur i wizażysty. Z Niemiec los poprowadził go do Rosji. W Moskwie, w wieku 14 lat został zatrudniony u kosmetologa i perukarza Teatru Bolszoj – Korpo.
I tu właściwie historia mogłaby się zakończyć… Maksymilian Faktorowicz (właściwe imię i nazwisko) dożył by spokojnej starości, jeżdżąc od miasta do miasta, będąc ulubieńcem dworu cesarskiego. Jednak los był bardziej przewrotny i przewidział dla Maxa jeszcze ciekawszy życiorys. Zanim jednak czarodziej pędzla kosmetycznego podbił Amerykę, upłynęło trochę czasu.
Rozkwit firmy Factora następował wraz z rozwojem przemysłu filmowego. Realistycznie wyglądające peruki, makijaż do filmów niemych, do pierwszych filmów dźwiękowych, wodoodporny, makijaż do ciała, i w końcu makijaż do filmów kolorowych. Obecnie markę tego wizjonera kojarzy się wyłącznie z makijażem, jednak początki działalności Factora to perukarstwo i idąca za tym dalej, sztuka fryzjerska. Od początku działalności firmy, posiadała ona dział włosów, w której produkowano peruki i treski. W 1954 roku Max Factor sprzedawał 70 000 tysięcy… tupecików rocznie. Dział zajmujący się włosami zamknięto dopiero w latach 80 XX wieku, z powodu ciągle zmieniających się potrzeb rynku.
Wszystkie produkty stworzone przez Max Factora, a później również i przez jego syna Francisa, był realizowane na zamówienie tuzów Hollywood. Dopiero później przechodziły do powszechnego użytku społeczeństwa. To właśnie on – Maksymilian Faktorowicz, stworzył określenie make – up. Język swojej drugiej ojczyzny kaleczył, jednak słowo jakie stworzył, aby mówić o swoich perełkach do makijażu, wymawiał bezbłędnie.
Dla większości osób Max Factor to tylko marka kosmetyczna, za którą nie stoi żadna postać. Tymczasem już sam tytuł frapuje ( Max Factor. Człowiek, który dał kobiecie nową twarz) Po zagłębieniu się w lekturę zdziwienie nie opuści czytelnika do ostatniej strony. Ta pozycja to nie tylko biografia ikony świata kosmetyki, to również opowieść o filmie – od raczkującej branży filmowej, po jej złote lata, do dnia dzisiejszego gdzie przysługi za symboliczny jeden dolar nie mają racji bytu. Książka ma tylko 14 rozdziałów, dzięki temu jej treść jest zwarta i nie zanudza czytelnika. Przedstawiona przez Freda E. Bastena biografia Maxa Factora jest bardzo rzetelnie napisana i nie ukierunkowuje swoich treści jedynie na sensacyjne rewelacje – epizody z życia czarodzieja kosmetycznego świata. Z tego też powodu krewni Maxa Factora zgodzili się na napisanie książki. Tę zgodę uzyskał Robert Salvatore (twórca muzeum Maxa Factora). Kiedy przedstawił rodzinie Factorów swój pomysł napisania książki o założycielu firmy, prezentując zdobyte materiały – lata młodości, przybycie do Ameryki, rodzina była zdumiona, ponieważ już tego nie pamiętała. Na chwilę przed smiercią, Robert Salvatore przekazał zebrane informacje Fredowi E. Bastenowi, który dokończył dzieła.
Historia niezwykła jak jej bohater, po prostu. Zaletą książki jest jej lekki język, autor nie dokłada niepotrzebnego patosu. Max Factor przedstawiony jest jako człowiek, nie jako nierealistyczna postać z amerykańskiego popkulturowego panteonu. Publikacja Freda E. Bastena jest okraszona zdjęciami, które urozmaicają lekturę. Zobaczymy w niej obraz człowieka szczęśliwego i spełnionego, acz nigdy nie spoczywającego na laurach. Gdy 30 sierpnia 1938 roku świat obiegła informacja o śmierci Maxa Factora, najbliżsi już wiedzieli, że umarł, spełniając swoje największe marzenie – stworzenie rodzinnej firmy.
Autor: Fred E. Basten
Tytuł: Max Factor. Człowiek, który dał kobiecie nową twarz
Wydawca: Znak literanova
Przekład: Anna Gralak
Data wydania: marzec 2013
Wymiary: 145 x 205 mm
Liczba stron: 214
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-240-2354-7
Kategoria: biografia