Wojna to był mój podręcznik historii. Moja samotność… Zgubiłem porę dzieciństwa, wypadło z mojego życia. Jestem człowiekiem bez dzieciństwa, zamiast niego miałem wojnę.

To słowa jednego z bohaterów książki Swietłany Aleksijewicz Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy. Swietłana Aleksijewicz to białoruska pisarka i dziennikarka. W swoich książkach podejmuje niełatwe tematy, pisząc o tych aspektach historii Rosji, które są bardzo często pomijane i wypierane z oficjalnego dyskursu: o codziennym życiu po upadku komunizmu, o udziale kobiet w II wojnie światowej, o katastrofie w Czarnobylu czy też o zbrodniczej radzieckiej interwencji w Afganistanie. Jest laureatką wielu międzynarodowych nagród, m.in. Nagrody National Book Critics Circle, Pokojowej Nagrody im. Ericha Marii Remarque’a, Nagrody Szwedzkiego Pen Clubu, Lipskiej Nagrody Książkowej na rzecz Porozumienia Europejskiego, Nagrody im. Andrieja Siniawskiego oraz Nagrody Fundacji im. Friedricha Eberta. Wcześniej w Polsce ukazały się jej książki: Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, Urzeczeni śmiercią, Ołowiane żołnierzyki, Czarnobylska modlitwa, Kronika przyszłości (wydana wcześniej jako Krzyk Czarnobyla). W obecnie wydanej książce Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy autorka oddaje głos tym, którzy w czasie wojny byli jeszcze dziećmi, tym, którym wojna odebrała dzieciństwo.

Powstało tak wiele książek na temat drugiej wojny światowej, opisujących wszelkie okropności i okrucieństwa tamtego czasu. Czy możliwe jest, aby wojenne opowieści mogły jeszcze wywoływać nowe emocje, poruszać, przerażać?  W przypadku Swietłany Aleksijewicz jest to jak najbardziej możliwe. Już poprzednio czytana przeze mnie książka tej pisarki – Wojna nie ma w sobie nic z kobiety – przekonała mnie, że potrafi ona ukazać wojnę w odmienny, nieco inny niż większość autorów sposób. Dlatego koniecznie chciałam przeczytać jej najnowszą książkę, wiedząc, że mogę spodziewać się niezwyczajnej lektury. Muszę przyznać, że moje oczekiwania związane z tą książką nie zostały zawiedzione. Po raz kolejny dostałam do ręki lekturę, od której trudno było mi się oderwać.

Wspomniałam wcześniej, że autorka w swej książce oddaje głos jej bohaterom. Czyni to w sposób dosłowny – ona sama nie ujawnia się, pozostaje w cieniu swoich rozmówców. To oni są nie tylko bohaterami książki, ale i jej narratorami. Czasami ich wspomnienia są bardziej wyraźne, do tego stopnia, że przypominane są kojarzące się z tamtym czasem zapachy, kolory. Nieraz jednak są to zaledwie strzępy wspomnień. Wszystkie są jakby obrazkami z wojny, krótkimi historiami, opowiedzianymi przez dorosłych, starszych ludzi, którzy poprzez swoje wspomnienia znów stają się tamtymi dziećmi.

Mogłoby się wydawać, że przytoczone tu opowieści nie mają ze sobą wiele wspólnego – każda jest przecież inna, każda z nich stanowi odrębną, osobistą historię „wojennego dziecka”. Jednak podczas lektury książki opowieści te układają się w jeden, przerażający obraz wojny.

Masowe ewakuacje, bombardowania, doszczętnie spalone miasta i wsie, niemieckie obozy pracy, ból fizyczny, tortury, straszliwy, niewyobrażalny wręcz głód, zmuszający do jedzenia właściwie wszystkiego, co mogło choć na jakiś czas pomóc w oszukaniu przejmującego łaknienia – oto rzeczywistość, w jakiej przyszło żyć wielu dzieciom. A do tego dochodzi jeszcze to, co chyba dla nich najgorsze: utrata rodziców i innych bliskich osób, na których śmierć niejednokrotnie musiały patrzeć. Ta śmierć była zresztą wszechobecna, zaglądała w oczy nawet dzieciom. Stąd nieustannie towarzyszyły im strach i przerażenie. Ale – jak można przeczytać w książce Swietłany Aleksijewicz – dzieci te potrafiły również wykazać się wielką, niezwykłą wręcz w ich wieku odwagą – często bowiem brały czynny udział w wojnie, działając w partyzantce.

Z pewnością każdy, kto przeżył wojnę, został nieodwracalnie naznaczony jej piętnem. Jednak chyba szczególnie boleśnie piętno to odcisnęło się na żyjących w tym czasie dzieciach. We wspomnieniach rozmówców autorki książki często powtarzają się słowa, świadczące o tym, że zdają sobie oni sprawę z tego, iż wojna odebrała im dzieciństwo. Dzieciństwo skończyło się z pierwszymi strzałami – mówi jeden z nich. Widziałem rzeczy, których nie powinienem był oglądać. Żaden człowiek nie powinien ich oglądać. A ja byłem małym dzieckiem… – mówi inny.

Wspomnienia zawarte w książce Swietłany Aleksijewicz dowodzą, że wiele osób, których dzieciństwo przypadło na czas wojny, doświadczyło traumy, towarzyszącej im często już zawsze w późniejszym życiu. Uderza fakt, iż tak wiele z nich dobrze zapamiętało pierwszy dzień wojny – jako moment, który całkowicie odmienił ich życie.

Mógłby ktoś powiedzieć, że to wszystko, o czym można tu przeczytać, znane jest z wielu innych wspomnień wojennych czy książek o tematyce okupacyjnej. Jednak fakt, iż autorka pokazuje wojnę widzianą oczami dzieci, sprawia, że jej książka nabiera szczególnego charakteru.

Na mnie jej lektura wywarła ogromne wrażenie, wywołując we mnie bardzo silne emocje. Przytoczone tu historie są tak sugestywne, że podczas czytania bezwiednie przenosiłam się w wyobraźni do opisywanych miejsc i czasów. Niemal mogłam odczuć strach przed śmiercią i utratą bliskich, jaki towarzyszył wielu dzieciom. Niemalże mogłam poczuć głód, jaki stał się ich udziałem. Można powiedzieć, ż chwilami sama stawałam się jednym z tych dzieci – tak wielką siłę wyrazu mają słowa, zawarte w tych wojennych opowieściach. Będąc już po lekturze książki Swietłany Aleksijewicz, wiem jedno: żaden człowiek nie zasługuje na takie dzieciństwo, jakie zostało tu opisane.

Książka Ostatni świadkowie nie jest łatwa w czytaniu. Wspomniałam wcześniej, że trudno było mi się od niej oderwać. I rzeczywiście tak było, choć jej lektura wywoływała u mnie skrajne reakcje. Z jednej strony książka przyciągała mnie jak magnes, z drugiej zaś – sprawiała, że chwilami pragnęłam zamknąć ją i zapomnieć o tym, co przeczytałam.

Autorce udało się stworzyć znakomity reportaż. Zwraca w nim uwagę oszczędność i precyzyjność języka, który nie przytłacza nadmiarem słów, a jednak wywołuje określony efekt. Miłośnicy i miłośniczki tego gatunku literatury, zarówno ci, którzy zetknęli się już wcześniej z twórczością Swietłany Aleksijewicz, jak i ci, którzy przy tej książce uczynią to po raz pierwszy, z pewnością nie poczują się zawiedzeni.

Ostatni świadkowie to książka bardzo poruszająca, wręcz wstrząsająca. Ale właśnie dlatego trzeba ją przeczytać. To lektura obowiązkowa dla tych wszystkich, którzy uważają, że pamięć o opisanych w niej czasach i zdarzeniach nie powinna zaginąć. Jedna z wypowiadających się w książce kobiet mówi: Zrozumiałyśmy, od razu to poczułyśmy, że jesteśmy ostatnie. Z tamtej linii… Z tamtego brzegu… Jesteśmy ostatnimi świadkami. Nasz czas się kończy. Powinnyśmy mówić… Posłuchajmy zatem…

Autorka: Swietłana Aleksijewicz
Tytuł: Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy
Przekład: Jerzy Czech
Data wydania: 20 marca 2013
Wymiary: 215 mm x 133 mm
Liczba stron: 232
Oprawa: twarda
Wydawca: Czarne
ISBN: 978-83-7536-514-6
Gatunek: literatura faktu, reportaż