Fabuła powieści osadzona jest w Niemczech na początku lat 30-tych XX wieku, choć zważywszy fakt, że Republika Weimarska była wówczas jednym z ognisk światowego kryzysu, jej akcja mogłaby się toczyć gdziekolwiek. Sama fabuła w gruncie rzeczy jest dość banalna – opowiada o życiu młodej pary desperacko walczącej o przetrwanie w nieprzyjaznej, pozbawionej nadziei rzeczywistości.
Johannes i Emma Pinneberg to młode małżeństwo oczekujące narodzin dziecka. W nowe życie wkraczają pełni wiary i optymizmu, choć realia zupełnie do tego nie nastrajają: szaleje bezrobocie i inflacja, wokół szare, zmęczone, pozbawione złudzeń twarze wynędzniałych ludzi próbujących utrzymać się na powierzchni. Johannesowi nie jest łatwo utrzymać swoje miejsce pracy; choć haruje jak wół za najniższe wynagrodzenie i daje sobą pomiatać szefowi, wkrótce i tak zostaje zwolniony. Tragiczną sytuację młodej pary ratuje nieoczekiwana propozycja matki Johannesa, która oferuje im dach nad głową i obiecuje załatwić synowi pracę. Pinnebergowie rzucają więc wszystko i wyruszają do Berlina, by zacząć nowe życie…
Przez pryzmat losów Emmy i Johannesa poznajemy tragiczną sytuację niezliczonej rzeszy zwykłych, szarych ludzi w dobie recesji próbujących jakoś związać koniec z końcem na przekór skrajnie nieprzyjaznym warunkom. Jakże łatwo i nam – osiemdziesiąt lat później – identyfikować się z Pinnebergiem, odnajdując realia tak boleśnie znajome: życie to niekończąca się walka o zaspokojenie podstawowych potrzeb, godne warunki pracy, dostęp do opieki lekarskiej, kiedy każdego dnia pierwsza i ostatnia myśl dotyczy tego, że może kolejne przeliczenie domowego budżetu przyniesie pożądaną zmianę, wystarczającą choćby na pokrycie niezbędnych wydatków; kiedy decyzja o posiadaniu dziecka traktowana jest – zależnie od okoliczności – jako akt głupoty lub odwagi, a utrzymanie miejsca pracy jest równoznaczne z rezygnacją z godności osobistej, zaciskaniem zębów i harówką ponad siły; kiedy człowiek traci resztki nadziei, wykłócając się z urzędnikiem o należne mu świadczenia, opiekę lekarską, zwrot z kasy chorych czy poród w godnych warunkach; gdy modlimy się o to, by gospodarz nie zażądał czynszu z góry, z bólem serca stwierdzamy, że nie stać nas na wyprawkę dla dziecka ani na to, by sprawić żonie przyjemność kupnem wymarzonego drobiazgu.
Hans Fallada kreśli portret człowieka przerażonego ciężarem odpowiedzialności za los najbliższych, który ze wszystkich sił, chowając dumę do kieszeni, walczy o godny byt dla swej rodziny, a jego wyobraźnia nie wykracza poza najbliższy dzień wypłaty – zwyczajnie, z braku odwagi. Choć życie Pinneberga jest szare, beznadziejne, przepełnione rozpaczą i straconymi złudzeniami, ma on u swego boku żonę – kobietę prostą, nieco naiwną, ale kochającą, silną psychicznie, która nieustannie okazuje mu miłość i wsparcie, emanuje jakże potrzebnym (choć bezzasadnym) optymizmem, ciepłem i pogodą ducha, której obecność dodaje mu chęci życia i niezbędnej siły, motywuje do działania, odpędza samotność i sprawia, że ma dla kogo żyć. Miłość Emmy i Johannesa jest jedyną rzeczą, jaką mają za darmo – i potrafią to docenić. Mając siebie nawzajem, stawiają czoła nieprzychylnemu światu.
Co dalej, szary człowieku? to gorzka, przygnębiająca przypowieść wywołująca smutną refleksję: czy świat naprawdę się zmienia? Czy sytuacja zwykłego człowieka rzeczywiście uległa realnej poprawie na przestrzeni niemal wieku? Czyż nie jest tak, że w perypetiach Pinneberga niemal każdy z nas potrafi odnaleźć cząstkę siebie? Fallada przedstawia życie zwykłego człowieka w dobie kryzysu z zatrważającym realizmem, analizuje niemal każdy jego aspekt, co tylko potęguje wrażenie beznadziei i poczucie osaczenia, znalezienia się w sytuacji bez wyjścia. Jako bystry obserwator współczesnej sobie codzienności trafnie i z wyczuciem portretuje różne typy ludzkie – na przykład wdowę Scharenhoffer, którą inflacja pozbawiła majątku i wpędziła w nędzę oraz w szaleństwo czy nazistę Lauterbacha, którego frustracje znajdują ujście w czasie organizowanych przez narodowych socjalistów ulicznych bójek i protestów dających mu złudne poczucie, że jednak coś znaczy. Nie sposób nie analizować powieści w kontekście tego, co doprowadziło do upadku Republiki Weimarskiej; proza Fallady uświadamia, że nazizm nie wziął się z niczego, że wyrósł na podatnym gruncie, w bezpośrednim związku z szalejącym w Niemczech kryzysem. Podkreślam jednak, że autor w żaden sposób nie usprawiedliwia nazizmu, jego dzieło ma raczej ponadczasowy charakter i uniwersalny wydźwięk, nie odnoszący się do żadnej narodowości czy kraju w szczególności.
To kultowa, znakomita w swej prostocie powieść o troskach i problemach, z jakimi boryka się człowiek rozpaczliwie walczący o przetrwanie w skrajnie niekorzystnych warunkach, uwzględniająca wszelkie możliwe bolączki współczesnego świata; powieść ważna, poruszająca i smutna, znosząca jednak dojmujące poczucie osamotnienia we własnych, życiowych dramatach. Gorąco polecam!
Autor: Hans Fallada
Tytuł: Co dalej, szary człowieku?
Tytuł oryginału: Kleiner man – was nun?
Tłumaczenie: Dariusz Guzik
Wydawca: Sonia Draga
Data wydania: marzec 2013
Liczba stron: 355
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7508-618-8
Kategoria: proza zagraniczna
Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/