Dziedzictwo to debiutancka powieść mojej ulubionej autorki powieści historycznych, a zarazem pierwsza część sagi rodu Laceyów – trylogii osadzonej w realiach szczególnie bliskich sercu Philippy Gregory, bo w XVIII – wiecznej Anglii.

Opowiada ona o losach dziedziców majątku Wideacre w hrabstwie Sussex, a główną bohaterką jest Beatrice, ukochana córeczka właściciela ziemskiego Harolda Laceya. Ojciec od najmłodszych lat zaszczepił jej miłość do ziemi, która z biegiem lat stała się jej obsesją, a chęć jej posiadania – jedynym życiowym celem. Kiedy Beatrice zrozumiała, że kocha posiadłość ponad wszystko w świecie, że przynależy do tego miejsca, przysięgła sobie, że uczyni wszystko, by Wideacre należało do niej. Majątek był jednak objęty prawem majoratu, w myśl którego dziedziczony mógł być tylko w linii męskiej, więc przejąć go miał brat Beatrice, Harry – wypieszczony synek mamusi, który nie miał pojęcia o zarządzaniu posiadłością, nie rozumiał i nie kochał jej tak, jak siostra. Kierowana odtąd poczuciem krzywdy i obsesyjnym pragnieniem posiadania, Beatrice nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Odsunięta przez uwielbianego ojca na dalszy plan, zleca jego zabójstwo swemu kochankowi, po czym uwodzi własnego brata i uzależnia go od siebie emocjonalnie, by poprzez niego władać Wideacre. Nawet, gdy Harry żeni się ze słodką, naiwną Celią, nie ustępuje bratowej miejsca należnego pani domu, lecz podporządkowuje ją sobie i trwa w kazirodczym związku. Nie kończy go nawet małżeństwo z doktorem Johnem MacAndrew, którego również wykorzystuje do własnych celów. Owocem występku Beatrice jest dwoje dzieci: Julia, oddana na wychowanie bratu i jego żonie oraz Richard – zaś całej prawdy o ich pochodzeniu nie zna nikt.

Przyzwyczajona do zarządzania majątkiem i manipulowania ludźmi Beatrice nie zawaha się użyć własnego syna, by w świetle prawa stać się właścicielką Wideacre. Jej obsesyjne dążenie do zapewnienia synowi fotela dziedzica znaczone jest pasmem nieszczęść i udręki. Zmienia ono Beatrice z wrażliwej, radosnej, pewnej siebie, mającej na uwadze dobro posiadłości w bezwzględną, zimną, wyrachowaną tyrankę gotową zamorzyć głodem dzierżawców Wideacre i zniszczyć każdego, kto stanie jej na drodze, byle tylko zapewnić Richardowi dziedzictwo. Beatrice jednak nie zauważa, że tym sposobem niszczy również sama siebie, przelana krew i dokonane podłości domagają się zemsty.

Philippa Gregory tym razem kompletnie mnie zaskoczyła. Stworzyła powieść, która jest jak trucizna, która odrzuca i przyciąga jednocześnie, w równym stopniu wzbudza obrzydzenie i fascynację. A wszystko za sprawą głównej bohaterki, zupełnie pozbawionej jakichkolwiek hamulców moralnych, zepsutej do szpiku kości, a mimo to w jakiś niepojęty sposób intrygującej. Wydawać by się mogło, że tak wyrazisty, tendencyjny, jednoznacznie zły charakter rodem z moralitetu okaże się nudny i niewiarygodny; nic bardziej mylnego. Autorce udało się wykreować bohaterkę podłą, wynaturzoną i okrutną, jednak dając nam możliwość obserwowania jej stopniowego upadku i moralnej degrengolady, oswaja nas z nią na tyle, że jesteśmy w stanie może nie zaakceptować, ale w jakimś sensie zrozumieć jej pragnienia i do pewnego miejsca towarzyszyć ich realizacji. Istnieje jednak nieprzekraczalna granica, wyraźnie nakreślona i widoczna dla większości ludzi, która nie jest w stanie powstrzymać Beatrice, zatracającej się w swej obsesji, poświęcającej jej życie własne oraz każdego, kto miał nieszczęście znaleźć się w orbicie jej oddziaływań. Bohaterka tłumaczy swoje zachowanie i usprawiedliwia czyny krzywdą, jaką wyrządza kobietom ustalane przez mężczyzn prawo, jednak dla czytelnika jasne jest, że to jej chorobliwa zachłanność ziemi, chęć dominacji, niepohamowana ambicja i brak jakichkolwiek ograniczeń moralnych determinują wszystkie jej czyny i doprowadzają do upadku.

Wyrazistość – by nie powiedzieć: karykaturalna wyrazistość – sylwetki głównej bohaterki tylko pozornie przyćmiewa pozostałe postaci. Z początku rzeczywiście wydają się być jedynie tłem, oprawą, w której błyszczy centralna postać fabuły. Jednakże wraz z rozwojem akcji również one nabierają charakteru, stają się bardziej niejednoznaczne i wiarygodne, zaskakują głębią osobowości; Celia ze słodkiego, naiwnego i zahukanego dziewczęcia staje się świadomą swej pozycji, silną miłością macierzyńską i prawą lady Lacey, przy czym zmiana zachodzi stopniowo, a metamorfoza nie jest całkowita, co tylko przydaje postaci autentyzmu. Podobnie rzecz się ma z Harrym, perwersyjnym, słabym, ale niepozbawionym talentu dziedzicem Wideacre czy z Johnem MacAndrew dzielnie stawiającym czoła swoim demonom. Sama Beatrice mocno przypomina Scarlett O’Hara i Catherine Earnshaw z Wichrowych Wzgórz, jest jednak bardziej od nich dzika, pozbawiona ich zahamowań i wątpliwości – jestem jednak w stanie wybaczyć autorce tę inspirację, kładąc ją na karb debiutu i literackiej wprawki, która przecież w przyszłości zaowocowała znakomitymi kreacjami bohaterek chociażby cyklu tudorowskiego.

W Dziedzictwie wyczuwa się już charakterystyczny styl autorki zachwycający pięknem języka, bogactwem emocji (w rzeczy samej Gregory szafuje nimi bez opamiętania, gorączkowo przebiegając po wielekroć całą ich skalę, co oszałamia i hipnotyzuje) oraz rozmachem w kreśleniu realiów fabuły. Powieść jednak posiada coś, czego nie uświadczycie w innych książkach autorki: totalne szaleństwo, bezgraniczna, destrukcyjna obsesja przytłacza i przeraża, ale też fascynuje. Niektóre bohaterki Gregory również mają inklinacje do samozagłady, jednak zawsze ktoś lub coś je powstrzymuje przed ostatecznym krokiem: osoby postronne, okoliczności lub instynkt samozachowawczy. Beatrice pogrąża się w szaleństwie i nic nie jest w stanie temu zapobiec. W kontekście twórczości Philippy Gregory takie poprowadzenie losów bohaterki zaskakuje i szokuje. I to mocno!

Dziedzictwo to znakomita (mimo właściwych debiutowi drobnych mankamentów), tyleż wspaniała, co odrażająca opowieść o pasji przeradzającej się w obsesję, o pragnieniach, które doprowadzają do zguby, o szaleństwie znoszącym granice między dobrem a złem. Zmusza nas do zastanowienia, ile jesteśmy skłonni poświęcić, by osiągnąć wymarzony cel i jak długo jesteśmy w stanie usprawiedliwiać niegodziwość i okrucieństwo. To pełna grozy i mrocznych sekretów, okraszona wyczuwalną atmosferą wiszącej w powietrzu katastrofy historia rodu naznaczonego grzechem, moralną zgnilizną i skłonnością do autodestrukcji. Z obawą, ale i rozbudzonym apetytem przymierzam się do sięgnięcia po drugi tom sagi rodu Laceyów, nic mnie przed tym nie powstrzyma, a i Was zachęcam do tego samego.

Autor: Philippa Gregory
Tytuł: Dziedzictwo
Tytuł oryginału: Wideacre
Przekład: Hanna Milewska
Wydawca: Książnica
Data wydania: 2009
Liczba stron: 611
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-2457-809-2
Kategoria: beletrystyka historyczna

Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/