(fragment książki)
Bez konia bowiem trudno żyć, a nawet umierać powiedział swego czasu generał dywizji Wojska Polskiego II RP Stefan Dembiński, rotmistrz kawalerii Cesarskiej i Królewskiej Armii. Te słowa oddają nieco wyidealizowany, ale jednak swego czasu realny kult konia w legendarnej już polskiej kawalerii. To właśnie kawaleryjskim wierzchowcom i ich relacji z dosiadającym je człowiekiem swoją nową książkę poświęcił Piotr Jaźwiński, autor, który upodobał sobie okres dwudziestolecia międzywojennego. W dorobku autora znajdujemy bowiem dwie inne książki dotyczące tego okresu historycznego: Koń, koniak i kobiety oraz Oficerowie i dżentelmeni.
Już na wstępie należy zaznaczyć, że głównym bohaterem książki jest bezdyskusyjnie koń, nie człowiek, a książkę skierowano w pierwszej kolejności do zainteresowanych koniarstwem, a dopiero w drugiej – wojskowością. Z lektury Oficerów i koni dowiemy się wielu ciekawostek, które z reguły zostają raczej na marginesach typowych, historycznych publikacji. Przeczytamy więc o pochodzeniu i hodowli wojskowych (i sportowych) wierzchowców, o sposobach przystosowania tych zwierząt do ekstremalnych warunków bitwy, ale także o tym, jak rozwijała się unikalna więź między koniem a człowiekiem, którą trudno do czegokolwiek porównać. Konie całkiem jak ludzie przechodziły kolejne etapy szkolenia, a z przypisanym im człowiekiem stanowiły jedność, nierozerwalny zespół. Książka ta zadziwi wszystkich tych, którzy są zdania, że w polskiej kawalerii koń był po prostu kolejnym narzędziem czy rodzajem broni. Nie był. Był za to wiernym kompanem człowieka, a czasem wręcz jedyną istotą, na którą można było liczyć.
Oficerowie i konie to także barwna opowieść o realiach epoki, słynnych koniach (Kasztanka, Brygada, Krechowiak…) i słynnych postaciach (Piłsudzki, Mościcki, Rydz-Śmigły…), wielkich bitwach, historycznych szarżach i pojedynkach. W pewnym sensie to zaskakujące, że w niepewnych czasach, wojennej zawierusze, znalazło się miejsce na głębszą więź człowieka ze zwierzęciem. A może właśnie dlatego wykształciła się ta więź? Może majestatyczne zwierzę w trudnych chwilach dawało człowiekowi wsparcie, otuchę? Zdaje się, że było tak dosłownie i w przenośni; obecność oddanego zwierzęcia nie tylko dodawała sił psychicznych, ale także nie jednego szwoleżera i nie raz wybawiła z opresji podczas bitwy.
Ludzcy bohaterowie tej książki jawią się z reguły jako postacie bardzo pozytywne – przede wszystkim z uwagi na swój stosunek do koni, który – jak sugeruje autor, odróżniał ówczesnych Polaków od przedstawicieli innych narodów (niestety, nie umiem tego zweryfikować). Polscy trenerzy koni, jak się okazuje, już 100 lat temu z powodzeniem i przekonaniem stosowali naturalne metody treningu, które można z pewną ostrożnością nazwać „humanitarnymi” (aczkolwiek trudno określić w ten sposób samą wojnę) – unikali przemocy, rezygnowali z bata na rzecz cierpliwości, łagodności i ulubionych przez konie smakołyków w roli nagród. Ze swoimi kopytnymi towarzyszami nawiązywali wręcz fizyczną więź, przytulając ich ogromne łby, głaszcząc szyje czy pieszczotliwie poklepując boki.
Książka Piotra Jaźwińskiego to pełna nostalgii opowieść utkana z ułańskich wspomnień, z których jedne wzruszają, inne śmieszą, wszystkie razem zaś, wraz z odautorskimi informacjami i komentarzem składają się na barwny, żywy obraz jednej z największych legend polskiego wojska i istotnego wycinka rodzimej historii. Choć obraz ten jest pozytywny, nie jest idealny – autor opisuje też rozmaite wewnętrzne konflikty i rywalizacje grup interesów, a w swojej opowieści dociera aż do tragicznych chwil początku II wojny światowej. Jaźwińskiemu udaje się zresztą zainteresować czytelnika nie tylko treścią, ale także stylem snucia opowieści, dzięki któremu książkę, po prostu, dobrze się czyta.
Ułani, druga po husarii legendarna formacja polskiej kawalerii i w pewnym sensie jej spadkobiercy, od lat niezmiennie cieszą się w Polsce zainteresowaniem, sympatią i podziwem jako swoisty symbol „lepszych czasów” i pewnej elegancji. Podkreśla się ich zasługi dla walki o polską niepodległość (w wojnie polsko-bolszewickiej), a także ich… powodzenie u kobiet. Czy czasy były wtedy faktycznie lepsze, jest kwestią dyskusyjną; z pewnością były jednak frapujące z dzisiejszej perspektywy – zainteresowanych historią II RP nie brakuje. Oficerowie i konie to zdecydowanie pozycja dla nich, pod warunkiem, że nie przeszkodzi im fakt stawiania konia w centralnym punkcie opowieści.
Ciekawy, elegancko wydany, zawierający wiele cytatów i odniesień do źródeł esej popularno-naukowy napisany jeszcze z oryginalnej perspektywy, bo z punktu widzenia relacji człowieka i konia, niewątpliwie przypadnie do gustu miłośnikom i miłośniczkom koniarstwa i dwudziestolecia międzywojennego. Opowieść o miłości i szacunku do zwierzęcia wzrusza, czasem zadziwia, a barwnie nakreślone tło historyczne wciąga czytelnika, nawet jeśli świat przedstawiony zdaje się wyidealizowany – nie za wiele znajdziemy tu krytyki, ciemnych stron (choć są i takie), sporo za to elementów, które łechcą narodową dumę. Takie jednak prawo eseju – autor przedstawia nam swój punkt widzenia; myślę, że – szczególnie z uwagi na oryginalność ujęcia tematu – warto go poznać.
Autor: Piotr Jaźwiński
Tytuł: Oficerowie i konie
Podtytuł: Przyjaźń na śmierć i życie. Kawalerzyści Drugiej Rzeczpospolitej o koniach – swoich towarzyszach broni
Wydawca: Erica
ISBN 978-83-62329-73-1
Wymiary: 140 x 205 mm
Liczba stron: 224
Okładka: twarda
EAN 9788362329731
Data wydania: grudzień 2012