Oriana Fallaci to symbol odważnego dziennikarstwa, którego znakami rozpoznawczymi był ostry język i cięte pióro, bezkompromisowość, brak zahamowań i kompleksów. Jej reportaże z miejsc konfliktów wojennych jednych zachwycały, a dla innych były jedynie grafomańskimi tekstami, w których kreowała siebie na główną bohaterkę często koloryzując przedstawiane wydarzenia. Godne uwagi są bez wątpienia jej wywiady z największymi tego świata, dzięki którym porównywano ją do anioła zemsty.

Idąc za radą włoskiego pisarza i dyplomaty Curzio Malaparte (W pewnym momencie uprawiania zawodu dziennikarz musi zacząć pisać książki, by zwiększyć swój prestiż), Fallaci zaryzykowała i napisała Penelopę na wojnie, po której pojawiły się jej kolejne publikacje książkowe. Za dzieło swojego życia uważała jednakże sagę rodzinną Kapelusz cały w czereśniach, o której napisaniu marzyła będąc dzieckiem. Tworzyła ją dziesięć lat i niestety nie zdołała ukończyć, przegrywając walkę z chorobą nowotworową w 2006 roku (Kapelusz… zredagowano już po jej śmierci). Trudno się dziwić jej wyborowi – książka jest naprawdę świetna. Doskonały język autorki, bogactwo zdarzeń opisywanych z polotem głównie na tle historii ukochanych Włoch razem z wyrazistymi bohaterami, sprawiają, że jest ona barwna, niezwykle ciekawa i chce się nią delektować długo, bardzo długo, jak najdłużej…

Wszyscy ci dziadkowie, babcie, pradziadkowie, prababcie, prapradziadkowie, praprababcie, praszczury i praszczurzyce, krótko mówiąc – wszyscy ci moi rodzice stali się moimi dziećmi. Ponieważ tym razem to ja ich urodziłam, dałam, a raczej przywróciłam im życie, które wcześniej od nich dostałam – oto sekret tego, kim na prawie ośmiuset stronach Oriana Fallaci będzie zajmować naszą uwagę. Autorka napisała tę sagę, by zrozumieć, kim jest i skąd się wywodzi. Z pasją zaczęła przeszukiwać historię, a podróżując wstecz, straciła wszelkie hamulce. Swoją opowieść zaczęła w malowniczej Toskanii w 1773 roku, której obraz urzeka od pierwszych słów: Krajobraz zielonych wzgórz zamieszkanych przez rajską faunę: zające, wiewiórki, lisy, łanie, dziki, ptaki o anielskich głosach. Krajobraz harmonijnych wzniesień z łąkami, gdzie kwitły irysy, aż latem błękitniały i wyglądały jak morze, które to wspina się, to opada w gigantycznych, znieruchomiałych falach. Lub krajobraz janowców, które jesienią rozpalały krzewy na żółto, a z różem wrzosów i czerwienią jagód, wyglądały jak buchające płomienie. Początkowe opisy dotyczą prostego życia jej przodków, w zgodzie z naturą i Bogiem, w którym najważniejszym miejscem był piec i ogród. To właśnie one dawały życie, będąc podstawowym źródłem wyżywienia. Z czasem wszystko się zmieniło, ludzka egzystencja nabrała tempa dzięki innowacjom i otwierającym się perspektywom…

Przedstawiane przez Fallaci postaci przodków, to w głównej mierze bardzo odważne kobiety. Swoją siłę czerpały z miłości do mężczyzn i dzieci, a także z marnych perspektyw wynikających z uwarunkowań historycznych i wielu innych czynników, których wymienić tu nie zdołam. Warto natomiast wspomnieć znamienne słowa autorki, które dobitnie podkreślą rolę kobiet w tamtym trudnym, wojennym czasie: [N]a placach naszej ojczyzny brakuje jeszcze jednego pomnika. Pomnika nie mniej zasadnego, nie mniej sprawiedliwego od tych, które powinniśmy wznieść dla Rozczarowanego Żołnierza, towarzysza i rywala Nieznanego Żołnierza. Pomnika wszystkich kobiet (…) Nieustraszonych niewiast, które walczą na wojnach bez strzelby, uciekając pod gradem bomb z dzieckiem na ręku. Heroicznych żon, bohaterskich matek, które wygrywają bitwy, walcząc samotnie z lękiem i udręką. Męczennic, które pozostawione samym sobie, odpowiadają dobrze-dobrze.

Oriana Fallaci na bieżąco relacjonuje wiadomości o postępującym rozwoju we wszystkich dziedzinach nauki, szczególnie o nowych wynalazkach, które usprawniają życie jej przodkom: o parowcach, elektrycznym telegrafie, chloroformie, maszynie do szycia, pociągach, helikopterze na parę, omnibusie (tramwaju konnym dla dwudziestu czterech osób), telefonie (zwanym mówiącym telegrafem), itd. Opowiada nam także o eksperymentach ze światłem elektrycznym, mającym zastąpić w przyszłości lampy gazowe oraz zmianach w modzie i rolnictwie. To właśnie dzięki temu możemy wyobrazić sobie, jak wyglądało życie bohaterów Kapelusza…, zaś odwołując się do wydarzeń i osób znanych z kart drugiej wojny światowej dowodzi, iż historia lubi się powtarzać. Udaje jej się przy tym zręcznie przemycić fakty informując przykładowo, że jedna z bohaterek umiera, a tego samego dnia wybucha kolejna wojna o niepodległość. Taki sposób przedstawiania dziejów nie męczy czytelnika, choć dat i wydarzeń historycznych jest w tej sadze bardzo dużo. Autorka czerpała do niej informacje ze spisów ludności, ksiąg parafialnych, rodzinnych kronik, archiwów, a nawet z map czy rozkładów jazdy pociągów! Dużo przy tym podróżowała, rozmawiała z wieloma ludźmi i była bardzo drobiazgowa. Na potwierdzenie tych słów wspomnę jedynie o dokładnych opisach różnych dokumentów (np. akcie dzierżawy gospodarstwa), prawach (np. ustawach antyzabytkowych), dawnych obyczajach, atrakcyjnych miejscach, które przyciągały znaczące nazwiska (np. George Sand, Stendhal i Alessandro Manzoni to stali bywalcy salonu naukowo-literacki Vieussex we Florencji), itp.

Sto lat historii pełnej zawirowań, wypełnionych polityką dotykającą człowieka najboleśniej i najokrutniej jak tylko się da, naszpikowanych zwycięstwami i porażkami, w których mimo wszystko znalazło się miejsce na miłość, radość, namiętność, zazdrość, cierpienie i ból. Ogrom przebytych kilometrów: poczynając od Włoch, poprzez Hiszpanię, Polskę czy Stany Zjednoczone. Pięć pokoleń, w których na pierwszy plan wybijają się: Ildebranda (heretyczka spalona na stosie), Caterina (chłopka, która dzięki swemu mężowi z analfabetki stała się piśmienną kobietą, która sama czytała książki, a nawet organizowała posiedzenia w Toskanii, podczas których czytała wieśniakom), Montserrat (posiadająca wybitny talent do wychowywania dzieci, troszczenia się o nie, edukowania, wielbienia jak żadna inna – stawiana za wzór matki przez wszystkie pokolenia w rodzinie Oriany), Stanisław z Krakowa (polski prapradziadek Oriany, który związał się z Margeurite Ferrier; dzięki niemu nakreślona zostaje historia Polski w tamtym czasie; Oriana wspomina Młodą Polskę, wiersz W.L. Anczyca Emisariusz, Edwarda Dembowskiego i jego Towarzystwo Demokratyczne Polskie, trzeci rozbiór Polski i powstanie listopadowe), czy choćby Anastasia (kokietka, uwodząca mężczyzn bez skrupułów; spotykała się z pisarzem – Edmondo de Amicisem, a dziecko miała z prominentną osobą, którą Oriana nazywa Bezimiennym, nie chcąc zdradzić jego nazwiska; dziewczynkę, będącą babcią włoskiej dziennikarki, Anastasia oddała do przytułku, sama zaś wyjechała do Ameryki, zostając tam narzeczoną mormona i sprytnie unikając oskalpowania przez Indian). Ukazując cechy charakteru własnych przodków i umiejętności radzenia sobie z problemami, Oriana złożyła swój własny portret dzięki ich genom – kobiety silnej, niezależnej, zbuntowanej i niezwykle odważnej. Bo jak sama ciągle podkreślała, „Kapelusz cały w czereśniach” jest odtworzenie[m] historii i poznanie[m] losów wielu osób, którym zawdzięcza[ła], że doszło do jej narodzin. To swoisty hołd wdzięczności i piękna opowieść o swoim JA urzeczywistniającym się w przodkach, spisany przez kobietę świadomą tego, jakie bogactwa otrzymała od nich w spadku. Gorąco polecam, obiecując literaturę z najwyższej półki i najlepsze z możliwych wrażenia estetyczne.

O Orianie Fallaci więcej przeczytasz TUTAJ.

Cytaty za: Kapelusz cały w czereśniach, Oriana Fallaci, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012.

Tytuł: Kapelusz cały w czereśniach
Tytuł oryginału: Un capello pieno di ciliege
Autorka: Oriana Fallaci
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: wrzesień 2012
ISBN : 978-83-08-04871-9
Liczba stron: 828
Oprawa: twarda
Format: 145×205 mm
Kategoria: biografia/autobiografia/pamiętnik

Recenzja ukazała się na portalu Lubimy Czytać pod tytułem Pamięć genetyczna