Chyba każdy z nas wie, czym jest „urok małych miejscowości”. Wścibscy i znający cię jak własną kieszeń sąsiedzi, sklepowa, która pamięta, jaką pastą myjesz zęby i co jesz w poniedziałek rano, czy w końcu listonosz wręczający ci przesyłki u fryzjera, bo „Tak jakoś tędy przejeżdżałem i zobaczyłem pani samochód…”. No, może trochę przesadzam, ale prawdą jest, że ludzie z małych miasteczek czy wsi są jak jedna, wielka rodzina i biada temu, kto będąc mieszkańcem takiej miejscowości, do tej rodziny należeć nie chce. Czy taka sceneria nadaje się na tło kryminału? W swojej książce Śmierć za cukiernią Joanne Fluke udowadnia, że jak najbardziej.

Gdy Hanna Swensen otwierała swoją cukiernię o jakże uroczej nazwie Ciasteczkowa Dolina, spodziewała się, że to będzie kolejny zwyczajny dzień jej pracy. Niestety, od samego rana los zdaje się być przeciwko niej – Ron, dostawca towaru z miejscowej mleczarni, spóźnia się, być może po raz pierwszy, odkąd zaczął pracować. Zaniepokojona Hanna postanawia odnaleźć zaopatrzeniowca. Jej poszukiwania nie trwają długo – kobieta znajduje na tyłach swojej cukierni ciężarówkę mleczarni, a w niej zastrzelonego mężczyznę. Zabójstwo okazuje się bardzo czystą robotą, miejscowa policja nie znajduje praktycznie żadnych śladów. Dręczona tą sprawą właścicielka Ciasteczkowej Doliny postanawia wesprzeć miejscowe władze i nieoficjalnie włączyć się w śledztwo…

Fabuła Śmierci za cukiernią wciąga już od pierwszych stron. Choć tempo akcji nie należy do najszybszych, to świetnie poprowadzony wątek kryminalny ciągle zaskakuje, a uzupełniające go obrazy z życia mieszkańców Lake Eden dodają książce humoru. Owszem, brak tu typowego dla kryminału mrocznego klimatu. Zamiast niepokoju czytelnik w trakcie lektury odczuwa coś innego, równie dobrego – ogromną ciekawość, która sprawia, że ze szczerym żalem odrywamy się od czytania.

Główna bohaterka z wyglądu przypomina bardziej stereotypową bibliotekarkę niż właścicielkę popularnej i świetnie prosperującej cukierni. Niemal trzydziestoletnia „stara panna”, posiadaczka kota i zmierzwionej rudej czupryny, kobieta, która nie ma pojęcia o tym, do czego służy eyeliner i nie znosi szpilek – tak właśnie prezentuje się Hanna Swensen. Nie dajcie się jednak zwieźć pozorom – panna Swensen to nie jakaś tam szara myszka, tylko piekielnie inteligentna indywidualistka, która jak mało kto zna się na ludzkiej naturze. I choć daleko jej do miana Sherlocka w spódnicy, to z pewnością zrobi wrażenie na wielu czytelnikach.

Pozostali bohaterowie w pewnym stopniu wpisują się w stereotypową opinię o mieszkańcach małych miejscowości. Nie sposób jest nie polubić dyktującej trendy w Lake Eden Claire, odrobinę nieporadnego, ale bardzo ambitnego policjanta Billa czy w końcu nadopiekuńczej matki głównej bohaterki – Dolores, której ilość zajęć uprawianych w ramach hobby grubo przekracza normę.

Warsztat literacki Joanne Fluke cechują lekkość i swoboda. Może niekiedy opisy są faktycznie za długie i zawierają zupełnie nieistotne dla czytelnika fakty i szczegóły, jednak w ogólnym rozrachunku książkę czyta się bardzo dobrze. Błyskotliwe, nierzadko zabawne dialogi wprawiają w naprawdę świetny nastrój.

Oprócz Śmierci.. w książce znajdziemy również inny tekst zatytułowany Zagadka świątecznych słodkości, list głównej bohaterki skierowany do autorki i sporo przepysznych przepisów. Zagadka… nie jest już tak bardzo emocjonująca, za to lepiej prezentuje społeczność Lake Eden i oddaje atmosferę tej urokliwej miejscowości. Niemniej w zestawieniu z pierwszym tekstem wypada po prostu słabiej. List Hanny do Joanne to bardzo sympatyczny gest w stronę czytelników, natomiast przepisy… Cóż, tej książki po prostu nie da się czytać, będąc na diecie. Z jej kart bije autentyczna miłość do tych małych dzieł sztuki, jakimi są ciasteczka Hanny, i naprawdę trudno jest się oprzeć wypróbowaniu przepisu na Wiktoriańskie Imbirowe Łakotki czy Metafizyczne Angielskie Toffi wg Ibby.

Podsumowując, Śmierć za cukiernią to świetna książka, choć można zaryzykować stwierdzenie, że skierowana bardziej do czytelniczek niż czytelników. Pozbawiona charakterystycznej dla kryminału ciężkiej, niepokojącej atmosfery, zdecydowanie nadrabia błyskotliwym humorem i doskonale poprowadzoną intrygą.

Tytuł: Śmierć za cukiernią
Autor: Joanne Fluke
Wydawca: Bellona
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-11-12283-3
Tłumaczenie: Maria Jaszczurowska
Wymiary: 145×205 mm
Liczba stron: 479
Oprawa: miękka
Gatunek: kryminał