Kryminały bazują na ogół na trudnej do rozwikłania zagadce okraszonej mroczną, ciężką atmosferą. Sierpniowe kumaki autorstwa Violetty Sajkiewicz i Roberta Ostaszewskiego nie zaliczają się raczej do powieści kryminalnych sensu stricto. Potraktować ją można jako sensację z lekkim przymrużeniem oka, opowieść o wścibskich ekologach, a także przewodnik po nadmorskich miejscowościach z intrygą w tle. I przyznać trzeba jedno – atrakcji opisanych w tej książce, na pewno nie znajdziecie w informatorach.

Akcja powieści rozpoczyna się 29 sierpnia 2008 roku, kiedy nadkomisarz Edmund Polański wybiera się z dziećmi po wyprawkę do szkoły dla swojego pierworodnego. Odbiera jednak telefon od przełożonego, a w rozmowie pada magiczne słowo „morderstwo”. W tym momencie przenosimy się do dnia 21 sierpnia, którego wszystko się zaczęło. Poznajemy młodego studenta ze swoją trochę buntowniczą dziewczyną, policjanta na wakacjach, walczącą ekolog i wielu innych, których losy splatają się w dziwny i niespodziewany sposób.

Fabuła powieści, chociaż nie wyróżnia się zbytnio na tle innych polskich kryminałów, jest sporym atutem tej pozycji. Głównie poprzez nagromadzenie wielu wzajemnie się przenikających wątków, otrzymujemy przyjemnie opisaną historię rozpoczynającą się dość niepozornie, by zakończyć wszystko może bez spektakularnych wybuchów, ale na pewno sensownie. A to już wyczyn. Zwłaszcza przy tak dużej liczbie postaci i pociągniętych tematów. Duet pisarski na pewno nie miał łatwego zadania, aby wszystkie części tego kryminału połączyć w jedną, logiczną całość. Trzeba jednak przyznać, że udało im się to śpiewająco, bez niedociągnięć i niekonsekwencji.

Kolejnym pozytywem jest niewątpliwie sposób prowadzenia akcji, która bardzo dużo zyskuje dzięki spojrzeniu na sprawę z punktu widzenia różnych bohaterów. Sama akcja rozwija się dość powolnie. Najpierw musimy bowiem zapoznać się z postaciami, ich życiem, sposobem bycia i spojrzeniem na otaczające ich wydarzenia. Otrzymujemy dzięki temu ogląd sprawy, a także fragmenty układanki, które uda nam się dopasować dopiero pod koniec powieści. Ten sposób prowadzenia akcji ułatwia nam również rozeznanie się w miejscach i kolejnych wypadkach opisywanych w powieści. Kiedy jednak dochodzimy do punktu kulminacyjnego wszystkie zdarzenia nagle nabierają tempa, które jest wręcz niezbędne w książkach tego gatunku. I chociaż akcja zawiązuje się w prawie ślimaczym tempie, to stanowczo wychodzi to na plus Sierpniowym kumakom.

Nie jestem jednak przekonana co do komediowej strony tej powieści. Chociaż wyraźnie jest ona pisana w sposób lekki i przyjemny, co bardzo dobrze wychodzi dwójce pisarzy, tak jednak ich dowcip, przejawiający się głównie w dialogach, nie był w stanie mnie rozśmieszyć. Odniosłam wręcz wrażenie, że autorzy gimnastykują się, aby uszczęśliwić czytelnika i wywołać u niego salwy śmiechu. Nie czułam się rozbawiona, ani razu się nie uśmiechnęłam, nie mówiąc już o głośnym okazywaniu radości, jednak sama swoboda pisania duetu sprawiła, że Sierpniowe kumaki są lekturą niezobowiązującą i jak najbardziej rozrywkową – w sam raz na długie, wakacyjne dni.

Gorzej już sprawa wygląda z kreacją postaci. Tutaj nie było popisów, a wielka szkoda, bo powieść dużo na tym straciła. W przypadku głównych bohaterów chodzi przede wszystkim o niekonsekwencję. Mundek Polański jest jednym z najlepszych śledczych w kraju, a jednak nie popisuje się zbytnio swoimi umiejętnościami, nie ukazuje się wcale ze strony utalentowanego i obdarzonego intuicją genialnego detektywa. To samo tyczy się Adama Tyszki – ponoć narwanego i ponoć nie dającego się kontrolować policjanta. Owszem, jest on trochę bardziej zbuntowany od całej reszty śledczych, ale głównie ze względu na przyjacielskie stosunki z Polańskim. Poza tym ani on specjalnie nerwowy ani tym bardziej niepokorny. Wychodzi więc na to, że nasz pisarski duet postanowił, że stworzy takich a nie innych bohaterów, ale niezbyt wiedział jak zaopatrzyć ich w potrzebne do tego cechy. Cała reszta bohaterów również przedstawia się dość blado. Nie są oni ani zbyt ciekawi, ani zbyt sympatyczni, co wyraźnie działa na ich niekorzyść. Czytelnik nie jest bowiem w stanie przyzwyczaić się do owych postaci, nie kibicuje im i, tak właściwie, niewiele go obchodzą ich poczynania. Jedynym wyjątkiem jest tutaj postać panny ekolog, która jest denerwująca i całkowicie pozbawiona życia osobistego, jak przystało na kobietę, która cały czas zajęta jest naprawianiem fauny i flory naszego pięknego kraju. Trochę to jednak za mało.

Jednak mimo kilku błędów Sierpniowe kumaki to bardzo przyjemna powieść kryminalno-przewodnikowa, poświęcona nie tylko mrocznej zagadce, ale również sprawom ekologii. Jestem pewna, że wielu z Was z przyjemnością pochłonie tę lekturę podczas wakacyjnego pobytu nad morzem, lub też w ukochanym domowym zaciszu.

Tytuł: Sierpniowe kumaki
Autor: Violetta Sajkiewicz, Robert Ostaszewski
Data wydania: 13.06.2012
Wydawnictwo: WAB
Ilość stron: 320
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-7747-714-4
Gatunek: kryminał, sensacja