Pojawienie się wiosny na Olandii wiąże się nie tylko z budzącą się z zimowego snu naturą, ale także z powrotem mieszkańców na niemal wyludnioną wyspę. Jednym z nich jest Per Mörner, który pragnie z dwójką dzieci spędzić Wielkanoc w domu przy kamieniołomie, który odziedziczył po wuju. Wszystkie plany biorą w łeb, gdy Per dostaje niepokojący telefon od swojego ojca i jedzie do jego starego studia filmowego. Gdy odnajduje go zranionego i przygniecionego statywem, słyszy syk zapalanej zapałki. Studio staje w płomieniach, jednak im udaje się uciec. Kto chciał zabić jego ojca? Per postanawia odrobinę pomóc policji i rozpoczyna własne śledztwo. Coraz mniej czasu zostało do nocy Walpurgii, a przecież wszyscy wiedzą, że właśnie wtedy złe moce działają najsilniej.
Najnowszy kryminał Theorina jest jeszcze mniej typowy od pozostałych. Już w poprzednich częściach dało się zauważyć, że autor odbiega od typowego w tym gatunku motywu nieustraszonego policjanta lub detektywa ścigającego przestępców i wplątującego się w liczne strzelaniny. Zamiast tego u Theorina mamy kilku bohaterów, którzy starają się rozwiązać zagadkę uzbrojeni tylko w inteligencję i cierpliwość. Takim właśnie detektywem-amatorem jest Gerlof Davidsson – emeryt znany z poprzednich części olandzkiej serii. Zarówno w Zmierzchu jak i Nocnej zamieci akcja toczy się wokół zbrodni i ludzkiego cierpienia. W Smudze krwi autor poszedł w jedną z tych dwóch stron – w stronę człowieka, jego rozterek i głęboko zakorzenionych w umyśle traum. Chociaż bez przestępstwa by się oczywiście nie obyło, to jednak w najnowszej powieści Theorina przeważa tematyka dotycząca wszelakich rozdarć w ludzkich umysłach. Autor skupia się jednak przede wszystkim na przeszłości, na tym jak wpłynęła ona na dorosłe życie bohaterów.
W tej mieszance powieści kryminalnej z obyczajową a momentami nawet psychologiczną, pojawia się jeszcze jeden element, do którego ten szwedzki pisarz zmierzał wielkimi krokami widocznymi dla czytelników, którzy znają jego twórczość od samego początku. Mowa oczywiście o motywach fantastycznych, bardzo widocznych już w poprzedniej powieści Theorina. O wierze w trolle, krasnale czy elfy autor pisał już w Zmierzchu. Jednak Smuga krwi wręcz epatuje atmosferą niesamowitości, znanej tak dobrze nie tyle z bajek, co raczej dawnych podań i wierzeń, znanych najstarszym mieszkańcom Olandii. I chociaż nawet stary Gerlof dobrotliwie śmieje się z kamieniarzy, którzy winą za zgubienie narzędzi obarczali trolle, to jednak każdy z bohaterów odczuwa, że to co dzieje się wokół nich wymyka się racjonalnemu postrzeganiu świata. Autor sprawnie łączy to co znane, z tym, co wydaje się być obok, choć nie jest namacalne i zauważalne. Umiejętnie wykorzystuje pojęcie wiary i nadziei, aby wprowadzić do swej powieści motyw istnienia wydarzeń nadprzyrodzonych. I chociaż dla niektórych najnowsza powieść Theorina może być zbyt obfita w elementy fantastyczne, to uważam, że autor wcale nie stracił wybierając tę drogę. Wręcz przeciwnie – pokazał czytelnikom, że cały czas ma pomysły, nie jest wtórny, a nawet rozwija się. I jest to widoczne na pierwszy rzut oka.
Jednak dla tych, którzy w prozie Theorina zdążyli się już zakochać, nie ma więcej niespodzianek. Jest za to wszystko to, co tak w nim polubili – sprawne budowanie narracji, ciekawi bohaterowie i intryga która, mimo że zeszła na trochę dalszy plan, nadal pozostaje bez zarzutu.
Ci, którzy znają prozę tego szwedzkiego autora, na pewno ucieszą się z ponownego spotkania z Gerlofem. Jednak w powieści pojawiają się też nowe, również świetnie zbudowane postaci, które może nie wzbudzają od razu sympatii, lecz na pewno nie pozostają nam obojętne. Tak jest właśnie z jednym z bohaterów, Perem Mörnerem. Per to zwykły facet w średnim wieku, który po rozwodzie musi dzielić się ze swoją żoną ukochanymi dziećmi. Nie jest bogaty, nie ma ciekawej pracy i raczej unika kontaktów z ludźmi. Jednak im dłużej czytamy, tym bardziej otwiera się dla nas ta dość skryta postać. Rozumiemy jego postępowanie i bez pytania podążamy za nim, by rozwiązać zagadkę podpalenia. Drugą postacią, która absorbuje znaczną część fabuły, jest Vendela – wstydliwa i niedowartościowana kobieta, żyjąca dawnymi opowieściami ojca o elfach. Wbrew wielu różnicom Per i Vendela są do siebie bardzo podobni. Właśnie tę dwójkę poznajemy głównie przez ich dzieciństwo. Chociaż Theorin bardziej skupia się na przeszłości Vendeli, to kluczem do zrozumienia obu postaci jest właśnie trauma. Zwłaszcza za postać Vendeli autorowi należą się ogromne brawa. Udało mu się bardzo przekonująco ukazać kobietę bardziej podobną do dziecka, która każdego dnia powraca do krainy ze swoich najmłodszych lat.
Jednak Smuga krwi to przede wszystkim kryminał (tak przynajmniej określana jest ta książka). Dlatego też nie mogło zabraknąć świetnej intrygi, do której Theorin zdążył już przyzwyczaić swoich czytelników. Chociaż samo śledztwo prowadzone przez Pera nie zajmuje wiele miejsca w powieści, to jednak cały czas wyraźnie odczuwamy niepokój związany z niewyjaśnioną zagadką. Autor ostrożnie wprowadza elementy kryminału, nie stara się upychać ich na siłę. Zamiast tego otrzymujemy wyważony obraz, w którym autor balansuje pomiędzy tajemnicą kryminalną, a tajemnicą człowieka. Zarówno jedno jak i drugie staje na wysokości zadania, chociaż ten szwedzki pisarz postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Jestem pewna, że zarówno tym, którzy znają prozę Theorina, jak i tym, którzy dopiero zapoznają się z tym twórcą, spodoba się to powolne budowanie napięcia i zagadka, która wcale nie jest taka łatwa do rozwikłania.
Smuga krwi to świetna powieść. Nie tylko kryminalna, ale także obyczajowa. Nie można powiedzieć, że jest ona gorsza od poprzednich, bo po prostu do nich nie przystaje. Theorin pokazał swojemu czytelnikowi, że nie stoi w miejscu, lecz cały czas rozwija swoje pisarskie umiejętności. Nie nudzi przy tym i cały czas interesuje nie tylko intrygą, ale także stworzonymi postaciami. Mistrzowsko budowana narracja sprawia, że książkę po prostu pochłania się, zamiast czytać. I chociaż niektórym nie będą odpowiadać zmiany, jakie zaszły w prozie Theorina, to jestem pewna, że Smuga krwi zyska swoich fanów. Jestem tylko ciekawa, jak będzie wyglądać jego następna powieść. Na pewno jej nie przepuszczę.
Tytuł: Smuga krwi
Tytuł oryginalny: Blodläge
Autor: Johan Theorin
Tłumaczenie: Barbara Matusiak
Liczba stron: 456
Data wydania: 29 marca 2012
Wydawnictwo: Czarne
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7536-289-3
Gatunek: kryminał