Wydawnictwo TELBIT postanowiło najwyraźniej rozpieścić czytelników ceniących opowieści z pogranicza historii i mitologii. Po trylogii Dziewiąty Legion przyszedł czas na Sagę Asgard.

Jeśli chodzi o mitologię skandynawską, ostatnio na naszym rynku wydawniczym pojawiło się kilka pozycji traktujących o losach Bogów, bohaterów i walkirii. Niedawno na ekranach kin gościł Thor, a w popularnym serialu o wampirach Czysta krew podkreślono nordyckie pochodzenie jednej z postaci. Nic zatem dziwnego, że pojawiła się kolejna pozycja z tej dziedziny.

Historia rozpoczyna się – jak przystało na opowieść osadzoną w mitologicznych ramach – tajemniczo. Przez śnieżną zawieruchę przedziera się mężczyzna. Nie wie kim jest, skąd pochodzi, nie pamięta swoich przodków, nie rozpoznaje własnej twarzy. Jest jednak potężnej postury i dzierży w dłoniach młot. Czy to możliwe by był Bogiem zesłanym na Ziemię? A może to po prostu dzielny wojownik, który otrzymał o jeden cios w głowę za dużo? Opowieść wciąga coraz bardziej, gdy mężczyzna ratuje kobietę i jej dzieci. Ona widzi w nim wybawcę i Boga Burz i Piorunów, ale czy to prawda?

W tej historii wiele jest znaków zapytania, wiele też punktów zaczepienia, dzięki którym czytelnik domyśla się poszczególnych rzeczy, nie mając jednak żadnej gwarancji co do ich prawdziwości. Autor zadbał o aurę mistycznej tajemniczości, która pojawia się wręcz na każdym kroku. Jednocześnie wszystko dzieje się dostatecznie wolno, by można było przemyśleć postępowanie tytułowego Thora. Minusem może być fakt, że postępowanie głównego bohatera daje się przewidzieć. Myślę, że powodem jest głównie to, że do prawego protagonisty mamy pewne oczekiwania.

Rozczarują się wszyscy ci, którzy spodziewają się po Thorze pędzącej powieści, w której nie można złapać tchu. To raczej ballada, powolna opowieść o życiu, śmierci, walce o wyznawców i utrzymaniu się w rozpalonym wojną świecie, który być może zaraz przeminie. Książka jest niezwykle nastrojowa, pełna różnego rodzaju wątków, które – mam nadzieje – Autor rozwinie w kolejnych tomach.  

Muszę przyznać, że sama książka wizualnie prezentuje się niesamowicie. Jest to pierwszy tom sagi – co kojarzy się (przynajmniej mi) z kilkoma, jeśli nie kilkunastoma tomami. Dlatego też spodziewałam się raczej jakichś 400 stron. Jednakże Thor liczy ich sobie 829. Pokaźne, opasłe tomisko budzi respekt, a okładka aż nęci, by zajrzeć do środka. Jednocześnie pojawia się pytanie, ile miejsca na półce zajmie cała saga? I czy kolejne tomy tytułowane będą imionami poszczególnych Bogów?

Autor: Wolfgang Hohlbein
Tytuł: Thor
Wydawnictwo: Telbit
Data wydania: maj 2011
ISBN: 978-83-62252-35-0
Liczba stron: 832
Wymiary: 145 x 205 mm
Gatunek: fantasy