Franciszek Fiszer to niezwykła postać związana z dwudziestoleciem międzywojennym. Polski filozof, który nie napisał ani jednej książki (m. in. z tego powodu zwano go Sokratesem Warszawy) erudyta, postać ze środowiska kabaretu oraz kręgów artystyczno-literackich. Przyjaźnił się z wieloma znanymi literatami i filozofami. Został zapamiętany dzięki licznym anegdotom, powiedzeniom i żartom stworzonym przez niego i o nim. Uważa się też, że Fiszer był pierwowzorem postaci Pana Kleksa.

Tadeusz Boy-Żeleński scharakteryzował go kiedyś jako osobliwe „dzieło sztuki”, które sam skomponował ze swojej osoby. Franc – jak zwali go poufale przyjaciele – stał się bohaterem jedynej w swoim rodzaju legendy literackiej. Wśród najbliższych przyjaciół Fiszera byli Bolesław Leśmian (sądzi się, że to Fiszer stworzył jego pseudonim artystyczny), Stefan Żeromski, Władysław Reymont, Skamandryci: Antoni Słonimski i Julian Tuwim, Jan Lechoń, Zenon Przesmycki, Artur Rubinstein oraz Antoni Lange. Chociaż Fiszer sam nie wydał żadnej książki, jego osoba pojawia się w niemal każdym ze wspomnień polskich artystów okresu międzywojennego. Był jedyną osobą, która nie opublikowała żadnej pracy, a pojawiła się w Polskim Słowniku Biograficznym Stanisława Tatarkiewicza i Philosophy in Poland; Dictionary of Writers Leszka Kołakowskiego.

Był jedną z najbarwniejszych postaci, jakie spotkałem – pisał Artur Rubinstein. – Wysoki, bardzo otyły, szpakowaty blondyn, którego szlachetna broda i wąsy upodabniały do hidalga z obrazu Velázqueza, miał małe błyszczące złośliwością oczka, mocny, prosty nos i duże uszy. Kiedy go poznałem, był już po pięćdziesiątce, ale mnie wydał się człowiekiem bez wieku: Falstaff z wyglądu, o dowcipie i inteligencji Woltera, a sądząc po trybie życia – można by go określić jako przedsartrowskiego egzystencjalistę. Stentorowy, deklamatorski głos Fiszera nieodmiennie górował nad wszystkimi: przegadać nie potrafił go nikt!

Franciszek Fiszer, znany powszechnie jako Franc Fiszer urodził się 25 marca 1860 roku w majątku Ławy koło Ostrołęki w rodzinie Teresy z domu Glinczanki i Józefa Fiszerów. Ojciec pochodził z niemieckiej szlachty spolonizowanej w XVIII w. i był dalekim krewnym gen. Stanisława Fiszera, natomiast matka należała do polskiego ziemiaństwa. Niewiele wiadomo o jego dzieciństwie, poza tym, że urodził się, kiedy jego rodzice byli już po 40 roku życia i że dość wcześnie został osierocony.

Edukację odbierał w Łomży i Warszawie, a następnie studiował filozofię w Lipsku, ale studiów nie skończył. W latach 80’ XIX wieku Fiszer przeniósł się do Warszawy, gdzie stał się bywalcem najbardziej znanych wówczas warszawskich kawiarni, restauracji i kabaretów. Z czasem został znaną postacią życia towarzyskiego stolicy; był zaprzyjaźniony z większością najbardziej znanych polskich pisarzy, poetów, artystów i polityków. Znany był ze swoich egzystencjalnych monologów i anegdot. W okresie międzywojennym Fiszer stał się najbardziej znaną postacią warszawskiej śmietanki towarzyskiej, ozdobą niezliczonych balów i rautów. Odziedziczona przez niego rodzinna posiadłość, folwark Ławy, zaniedbany, wkrótce został zlicytowany za długi. Nie zmieniło jednak to stylu życia Fiszera, restauratorzy chętnie go gościli, ponieważ był chodzącą reklamą ich lokali. Najczęściej był widywany w Udziałowej, Ziemiańskiej, IPS, Oazie, Astorii, u Simona, Wróbla, czy u Bliklego.

Umarł 9 kwietnia 1937 roku. Wiadomość o jego śmierci szybko rozniosła się po intelektualnej Warszawie, jednak wielu z jego znajomych było początkowo święcie przekonanych, że nekrolog jest kolejnym dowcipem Franca. Zmarł na skutek udaru mózgu, którego doznał 6 kwietnia, do ostatnich chwil zachował świadomość. Odszedł, recytując Albatrosa Baudelaire’a. Przed śmiercią nakazał też, aby w żadnym wypadku nie wzywać księdza.

Garść cytatów:

Boga nie ma, ręczę za to swoim honorem.

Czy abrakadabryczne elukubracje immanentnej negacji transcendentują nicość samą w sobie?
(pytanie, które ułożył wraz z Janem Lechoniem do wysłania telegramem, najprawdopodobniej do Juliana)

I ja brałem udział w ruchu niepodległościowym, wprawdzie w sposób raczej bierny niż czynny. Zaproszony byłem do znajomych na kolację. Kiedy przyszedłem, okazało się, że przed chwilą policja wszystkich gości zabrała do cyrkułu. Musiałem zjeść dwadzieścia cztery zrazy.

Fisher na łożu śmierci: Miałem niesłychane kombinacje myślowe – nie mogę ich zebrać.

Metoda Fiszera na pozbycie się niektórych rozmówców-natrętów: No dobrze, proszę pana, ale czy chaotyczne kombinacje efemerycznych pryncypów są w stanie zdeterminować neutralną cywitatywę absolutu dobrego i złego, czy nie są w stanie? Bo od tego ostatecznie wszystko zależy.

fiszer-wspomnieniaNajlepsze są dania proste. Weźcie na przykład taki kawior, czy może być coś prostszego, a jakie to pyszne.

Przyjechała pusta dorożka – i wysiadł z niej Leśmian!

W 1985 roku Roman Loth w książce Na rogu świata i nieskończoności stworzył zbiór wspomnień o Franciszku Fiszerze – legendzie cyganerii i arystokracji z przełomu XIX i XX wieku, smakoszu, błyskotliwym facecjoniście, arystokracie i intelektualiście. To także doskonały przewodnik po jego Warszawie, której dziś próżno by szukać. Anegdoty, fotografie i rysunki zawarte w książce przybliżają postać Fiszera i atmosferę dawnych czasów.

*Grafika gówna – portret Franciszka Fiszera pędzla Juliusza Nagórskiego.

** Źródło cytatów: Roman Loth, Na rogu świata i nieskończoności. Wspomnienia o Franciszku Fiszerze, Warszawa 2002.

Źródła: Wikipedia.org, Roman Loth, Na rogu świata i nieskończoności.