A co z Kevinem? Czy dziecko może przyjść na świat obciążone psychopatycznymi skłonnościami, czy też jego osobowość ulega wypaczeniu na wskutek rodzicielskich zaniedbań i błędów wychowawczych, wpływu otoczenia, rówieśników oraz innych jeszcze czynników? Co popycha młodych ludzi do popełniania tak potwornych czynów, jak masowe zabójstwa?
Oto niektóre z pytań, jakie kotłują się w głowie i cisną na usta po lekturze powieści Lionel Shriver Musimy porozmawiać o Kevinie. To jedna z najbardziej wstrząsających książek, jakie czytałam, podejmująca niezwykle bolesną, trudną, a zarazem kontrowersyjną tematykę, nad którą nie sposób przejść do porządku dziennego.
Ta poruszająca powieść psychologiczna ukazuje nam koszmarną rodzinną tragedię oczami matki Kevina, Evy. Opisuje ona całą historię w listach do męża Franklina – już po aresztowaniu, skazaniu i osadzeniu szesnastoletniego syna w zakładzie karnym za zabójstwo jedenastu osób, w tym szkolnych kolegów.
Relacja Evy odsłania przed nami dramat kobiety, która musi żyć, borykając się ze świadomością, że wydała na świat syna mordercę. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, jak mogło do tego dojść, krok po kroku analizuje własne uczucia, relacje małżeńskie i rodzinne, zachowanie Kevina oraz jego stosunki z otoczeniem. Listy do męża są poruszającym zapisem jej emocji, odczuć, obaw, wątpliwości oraz refleksji – od momentu, w którym podjęła decyzję o zajściu w ciążę do wrażeń z cotygodniowych widzeń z synem w więzieniu. Niezwykle osobisty charakter wyznań Evy sprawia, że uczestniczymy w jej bólu, rozpaczy i desperackich próbach poznania własnego syna, czyli poszukaniu odpowiedzi na pytanie dlaczego.
Eva i Franklin to szczęśliwe, zamożne małżeństwo wiodące satysfakcjonujące życie. Eva, zbliżająca się do granicy płodności zaczyna zastanawiać się nad dzieckiem. Choć nie jest do końca przekonana o słuszności decyzji i uważa, że dziecko byłoby ograniczeniem jej wolności oraz przeszkodą w karierze zawodowej, zachodzi w ciążę.
Narodziny syna nie budzą w Evie upragnionego instynktu macierzyńskiego; kobieta nie potrafi nawiązać z nim emocjonalnej więzi, dziecko wywołuje w niej niechęć i niczego nie ułatwia. Kevin jest wyjątkowo trudnym, kapryśnym i złośliwym, ale piekielnie inteligentnym dzieckiem, odpornym na wszelkie zabiegi wychowawcze. Choć Eva stara się jak może, nie jest w stanie pokochać syna. W trosce o jego prawidłowy rozwój rezygnuje nawet z kariery zawodowej, by całą uwagę poświęcić jemu. Mimo to, Kevin wyrasta na złe, podstępne dziecko, bez trudu i skrupułów manipulujące otoczeniem i próbujące skłócić rodziców. Ojciec uwielbia syna i zawsze staje po jego stronie, toleruje wszelkie wybryki, nie potrafiąc dostrzec jego prawdziwego oblicza. Eva podejrzewa, do czego zdolny jest Kevin i zawsze posądza go o najgorsze, co staje się powodem małżeńskich kłótni oraz przyczyną wyrafinowanej gry psychologicznej, w jaką wciąga ją syn.
Kiedy dochodzi do pamiętnego Czwartku, obawy Evy co do Kevina potwierdzają się, ale nadal nie może ona pojąć, jak i dlaczego doszło do tragedii. Napiętnowana przez społeczeństwo jako matka mordercy, odrzucona, obarczona poczuciem winy i samotna, co tydzień odwiedza syna w zakładzie karnym, odliczając dni do jego uwolnienia…
Musimy porozmawiać o Kevinie to trudna, bolesna lektura, która nie ocenia, nie potępia, nie daje gotowych odpowiedzi, ale stawia mnóstwo niewygodnych, kłopotliwych, a nawet bulwersujących pytań. Czy małe dziecko intuicyjnie wyczuwa brak rodzicielskiej miłości, a jeśli tak, to w jaki sposób wpływa to na rozwój jego osobowości? Czy człowiek rodzi się zły czy też złym się staje? Czemu służyła psychologiczna gra, w jaką Kevin wciągnął Evę? Czy to, co zrobił, było adresowane do tej jednoosobowej widowni, czy też wyjaśnienia należy szukać gdzie indziej? Czy uczucia matki do syna dadzą się nazwać i określić?
Powieść Lionel Shriver porusza kwestię różnych aspektów macierzyńskiej miłości, a zwłaszcza tego, o którym rzadko się mówi głośno. Może nas oburzać niechęć Evy do syna, ale trzeba zdać sobie sprawę, że nie każda matka jest w stanie pokochać własne dziecko oraz uświadomić sobie ogromną społeczną presję, w myśl której kobieta ma obowiązek je kochać, inaczej zasługuje na potępienie.
Autorka podejmuje także inną wielce kontrowersyjną sprawę – czy socjopatyczne skłonności są wrodzone, czy nabyte; jeśli tak, to w jakim stopniu; czy można je wcześniej rozpoznać, zapobiegać im, czy też rozwijają się niejako samoistnie bez konkretnego wpływu czynników zewnętrznych. Czy Eva w jakimś stopniu była winna złu, jakie wyrządził jej syn? Czy mogła zawczasu przeciwdziałać, reagować na niepokojące sygnały, których nikt inny nie dostrzegał? Na ile możemy poznać własne dziecko? Czy rzeczywiście na tyle, na ile ono samo nam na to pozwoli?
Te i podobne pytania można zadawać w nieskończoność, ale żadna odpowiedź nie będzie jednoznaczna, oczywista i dostatecznie satysfakcjonująca. Wobec tego problemu, podobnie jak bohaterka, pozostajemy rozpaczliwie bezradni – między innymi dlatego książkę czyta się z rosnącym przerażeniem – bo sytuacja, w jakiej znalazła się Eva, mogła równie dobrze przytrafić się każdemu z nas, bez konkretnego powodu, pomimo naszych starań, ot tak. Świadomość tego musi budzić grozę, podobnie jak brak niepodważalnej, zdecydowanej odpowiedzi, która pozwoliłaby uporać się z wewnętrzną pustką i niepokojem wywołanymi lekturą.
Musimy porozmawiać o Kevinie to książka do bólu prawdziwa i wiarygodna, z realistycznie nakreślonymi portretami psychologicznymi bohaterów zdążającymi po równi pochyłej ku nieuchronnej katastrofie. Lektura na długo zapada w pamięć, wywołuje tysiące refleksji, od których nie sposób się uwolnić, wypala w psychice trwały ślad. Mimo to gorąco polecam, tę książkę po prostu trzeba przeczytać.
Moja ocena: 5/5
Tytuł: Musimy porozmawiać o Kevinie
Autorka: Lionel Shriver
Wydawca: Videograf II
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 448
Okładka: miękka
Gatunek: powieść psychologiczna
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu Autorki: Zwiedzamwszechswiat.blogspot.com