Historia owego uczucia ma swoje korzenie W Peru, w okresie dojrzewania Ricardo Somocurcio i jego niegrzecznej dziewczynki (sama nie wiem, jakie imię powinnam tu wpisać, by ją odpowiednio określić nie pomijając niczego – Chilijeczka Lilly, towarzyszka Arlette, madame Robert Arnoux, Mrs. Richardson, Kuriko, madame Ricardo Somocurcio czy Otilia). Pośród różnych zawirowań politycznych, w kilku miastach świata, na tle różnorodnych osób rozgrywa się szaleńcza pogoń za zimną i chciwą kobietą, która uparcie dąży do celu, konsekwentnie zdobywając to, na czym najbardziej jej zależy: odpowiedniej pozycji społecznej i pieniądzach, dzięki którym będzie mogła korzystać z uroków życia do woli. Czy to nieuchwytność zimnej Chilijeczki, wyrachowanie, umiejętność zaskoczenia głównego bohatera, namiętność czy prawdziwa miłość sprawia, że Ricardo spełnia każde jej życzenie, jest na każde jej zawołanie i swoje szczęście upatruje jedynie przy jej boku, trudno powiedzieć. Faktem jest, że Szelmostwa… są właśnie zapisem emocji, jakie narastają u Somocurcio podczas kontaktów (lub ich braku) z Lilly i dokumentem jego wielkiej miłości i gorącej rnamiętności do tej kobiety aż po jej kres.
Ta trudna relacja grzecznego chłopca i niegrzecznej dziewczynki, daje także możliwość sięgnięcia głębiej, do polityki, wszak Llosa to pisarz zaangażowany, który nie stroni od ważkich problemów. Mamy okazję obserwować skomplikowaną historię Peru na przestrzeni wielu burzliwych dla niego lat. Wszelkie informacje dotyczące rewolucji (np. olbrzymia chęć Paula, przyjaciela Ricardo, zrobienia z Peru drugiej socjalistycznej republiki Ameryki Łacińskiej, członkostwo Arlette w MIRU) nie przeszkadzają takim czytelnikom jak ja, którzy o historii tego kraju wiedzą tyle co kot napłakał, zagłębić się w lekturze i czerpać z niej całe morze satysfakcji. Co warte podkreślenia, Llosa nie ogranicza się tylko do swej ojczyzny, ale daje nam także możliwość podejrzenia, co się dzieje w Paryżu (wszak Ricardo jest wziętym tłumaczem przy UNESCO – sam pisarz ma także w swojej biografii podobny epizod, a podobieństw jest więcej – obaj marzyli o Paryżu, by ostatecznie w nim zamieszkać, obaj fascynowali się chwilowo rewolucją, mieli podobne spojrzenie na świat), ale i w Londynie (razem z hippiską Marcellą) czy Tokio. Jednym słowem dzieje się dużo, tak dużo, że od książki nie mogłam się oderwać, będąc wciągnięta w jej akcję i całkowicie nią pochłonięta. Nie zmienia to jednak faktu, że trudno opisać tę miłosną fabułę…
Jest to moje pierwsze spotkanie z Mario Vargas Llosa i z pewnością nie ostatnie. Choć Szelmostwa… są postrzegane jako jego słabsze dzieło, ja jestem pod WIELKIM wrażeniem stylu tego pisarza. Odbija się w nim doskonały zmysł obserwatorski, wielka wrażliwość skryta pod pozorem wulgarności czy pikanterii oraz błyskotliwość i inteligencja. Po przeczytaniu ostatniej strony czułam wielki żal, że to już koniec gonitwy Ricardo za uciekającym króliczkiem, który absolutnie nie jest naiwny i godny pożałowania. Bowiem bohaterowie tej powieści mają swoje wady i zalety, gorsze i lepsze dni przez co i nasza identyfikacja z nimi jest łatwiejsza. Mimo, iż czasem jest nam trudno zrozumieć ich sposób postępowania, nie można odmówić im realizmu, prawdy, jaką kryją w swoim sercu, co udowodniają na każdym kroku błądząc. Llosa ma wielki dar – swoim pięknym tekstem, komunikatywnym stylem i żywiołowymi opisami – sprawił, iż byłam wszędzie tam, gdzie Ricardo i jego Chilijeczka, czułam emocje, które im towarzyszyły i było mi z tą parą tak dobrze, że nie chciałam wracać do mojego uporządkowanego świata. Teraz z jeszcze większą odwagą sięgnę po kolejne utwory tego wybitnego Noblisty i już się cieszę, bo z pewnością dostarczą mi wielu niezapomnianych wrażeń.
Autor: Mario Vargas llosa
Tytuł: Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki
Tytuł oryginalny: Travesuras De La Nina Mala / The Bad Girl
Przekład: Marzena Chrobak
Data wydania: 2011
Wymiary: 140×205 mm
Liczba stron: 336
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Znak
ISBN: 978-83-240-1866-6
Gatunek: proza zagraniczna