W październiku, nakładem Jaguara, ukazał się Oddech nocy – debiutancka powieść Lesley Livingston. Trylogia o Kelley i Sonnym nawiązuje do klasycznych dzieł Szekspira, a motywem przewodnim pierwszego tomu jest Sen nocy letniej. O genezie powieści, pracy w teatrze i przepisach BHP dla autorów paranormali rozmawiamy z autorką za pośrednictwem e-maila.
Jaguar: Oddech nocy to twój literacki debiut. Co popchnęło cię do pisania – burzowa noc, znak z niebios, kolejna wizyta wkurzającego listonosz?
Lesley Livingston: Podstawą dla Oddechu nocy stały się moje wcześniejsze doświadczenia jako autorki i miłośniczki starych podań. Ale prawdziwym katalizatorem stała się pierwsza wizyta w Nowym Jorku, a konkretnie w Central Parku. Rozglądałam się za miejscem, w którym można byłoby osadzić historię o aktorach i faerie – i proszę – wpadłam po uszy! Central Park jest niesamowity, uderzyło mnie, jak bardzo pasuje do wymyślonej przeze mnie historii. Potem zaczęłam interesować się historią tego miejsca i okazało się, że kryje ona mnóstwo smaczków, które w naturalny sposób uzupełniają to, co wcześniej naszkicowałam. Magia, nic więcej!
Ukończyłaś studia na wydziale literatury, ale twoją specjalnością jest Szekspir i literatura arturiańska. Dlaczego nie literatura współczesna i postmodernizm?
Od czasów dzieciństwa mam ciężką obsesję na tle Króla Artura. Potem, w szkole, przeczytałam Romea i Julię i… zakochałam się bez pamięci. Jest coś w tych starych, ponadczasowych opowieściach, co przemawia do mnie szczególnie mocno. To nie tak, że nie lubię współczesnej literatury (przeczytam każdą książkę, o ile jest znośnie napisana), ale właśnie opowieści nawiązujące do historii i mitologii najbardziej mnie kuszą.
Jesteś nie tylko pisarką, ale również aktorką. Która z tych ról jest trudniejsza, bardziej wymagająca?
Cóż, obydwie stawiają przede mną ogromne wyzwania. I w gruncie rzeczy są bardzo podobne. Na przykład terminy – muszę oddać tekst książki w jakimś ściśle określonym czasie, co mnie zarówno stresuje, jak i mobilizuje. W teatrze jest tak samo: każde nowe przedstawienie, każda kolejna premiera wyzwalają znaczną dawkę adrenaliny. Nie mogę bez końca pracować nad rolą – w końcu muszę wyjść na scenę i grać… W sumie, w pisaniu najzabawniejsze jest to, że mogę opowiadać własne historie. A w graniu? Dokładnie na odwrót – mogę opowiadać cudze!
Porozmawiajmy (przez chwilę) o teatrze. Grasz od lat rozmaite role. Czujesz się lepiej jako Ofelia, czy, dajmy na to, Lady Makbet?
Miałam już okazję odgrywać lwią część żeńskich postaci z Szekspira – Ofelię, Lady Makbet, Julię, nianię Julii (nie, nie w tym samym przedstawieniu!), Portię, Desdemonę, dwie z Wiedźm z Makbeta, Beatrice z Wiele hałasu o nic… Aktorstwo w ogóle jest czymś naprawdę niesamowitym, ale gdybym miała wybierać, najlepiej bawiłam się, grając Beatrice, która jest bystra, inteligentna i na dodatek ma kilka fantastycznych komediowych partii. Wyznam jednak, że równie mocno korci mnie odgrywanie wszystkich tych bardzo tragicznych postaci. I szaleńców. Lubię popadać w szaleństwo!
Wracamy do książek. Kelley, główna bohaterka Oddechu nocy, jest aktorką. Wzorowałaś ją na kimś, kogo znasz, czy to absolutnie fikcyjna kreacja?
Kelley jest po prostu sobą! Staram się nie przydawać moim bohaterom zbyt wielu cech osób, które znam, choć, oczywiście, nie do końca mi się to udaje… Kelley ma podobne doświadczenia, jak ja – zwłaszcza w dziedzinie aktorstwa (i rozlicznych wpadek na próbach!), ale jest o wiele odważniejsza ode mnie. No i dochodzi cała ta historia z faeries, która mnie osobiście ominęła…
Zawarłaś w książce jakieś sceny z własnego życia? Teatr, który pokazujesz w Oddechu nocy jest zarówno fascynującym, jak i potwornie chaotycznym miejscem…
Ha! Bo właśnie taki jest. Każdy teatr, z którym miałam przyjemność był królestwem fascynującego chaosu. Większość doświadczeń Kelley to moje własne doświadczenia. I uwierz mi – często to, co dzieje się za kulisami jest równie ciekawe, jak to, co dzieje się na scenie!
Wracając do bohaterów… Zaludniłaś książki naprawdę ciekawymi bohaterami. Masz jakiegoś ulubionego?
Hmmm… Generalnie lubię moich bohaterów (szczególnie Kelley i Sonny’ego), ale specjalne miejsce w moim sercu ma chyba Bob… Strasznie fajnie się o nim pisze. Poza tym są jeszcze Lucky, Fennrys, Maddox, Tyff… No nie, całkiem bez sensu. Zaraz wymienię wszystkich!
Praca pisarza to praca na pełny etat? Wiesz – od dziewiątej rano do osiemnastej, przerwa na lunch…
O tak, zdecydowanie na pełny etat! Na dodatek często zdarza się, że wykorzystuję każdy możliwy moment na pisanie. Pewnie dlatego wszędzie taszczę ze sobą laptopa.
A co z planowaniem książki? Masz szkic wydarzeń od A do Z?
Taka praca. Wydawca zazwyczaj zawiera kontrakt jeszcze zanim otrzyma gotowy tekst i taka rozpiska jest dla niego podstawą. Nikt nie podpisze umowy na książkę, nie wiedząc, o czym ona będzie, prawda? Oczywiście taki szkic to tylko ramy, wciąż pozostaje wiele miejsca na jakieś nagłe wypadki. Chyba żadna moja powieść nie potoczyła się do końca tak, jak to sobie na początku wyobrażałam…
Pisarka, aktorka – zgaduję, że lawirowanie miedzy pisaniem, spotkaniami z czytelnikami, domowym ogrodem i (to bardzo ważne) kotami, nie jest łatwe?
Cóż… Powinnaś zobaczyć mój ogród w tym roku – wygląda jak przerośnięta dżungla! Koty są przeszczęśliwe dotrzymując mi towarzystwa przy pracy, a poza tym staram się nie zwariować. Muszę mieć czas zarówno na podpisywanie książek, na czytanie i na jakieś prace domowe. Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej – niekiedy, kiedy jakieś spotkanie z czytelnikami ma miejsce daleko, pracuję w pociągu albo w samochodzie. Bywa stresująco, ale nie należę do osób, które potrafią żyć tylko i wyłącznie pracą.
Wiem, że Oddech nocy ma szansę na ekranizację – wyobraź sobie, że możesz wybrać obsadę filmu…
Nie wzorowałam Kelley i Sonny’ego na żadnych znanych aktorach czy celebrytach, nikt więc nie przychodzi mi do głowy. Łatwo mogę sobie za to wyobrazić, że tę parkę zagraliby wybitnie utalentowani debiutanci! W roli Mabh zobaczyłabym chętnie Michelle Pfeiffer albo Angelinę Jolie… A kiedy myślę o Oberonie, oczyma wyobraźni widzę Jasona Issacsa albo Odeda Fehra – myślę, że byliby świetni w tej roli!
Wszyscy pytają pisarzy o ich ulubione książki… A ciebie co zaciekawiło ostatnio?
Uwielbiam Jima Butchera, autora urban fantasy w klimacie noir i jego Akta Harry’ego Dresdena! Ostatnia powieść z tej serii, Ghost Story, wyszła w tym roku i oczywiście musiałam ją kupić! A ostatnio na tapecie jest Lev Grossman.
Książki, książki… Jaki był twój ulubiony gatunek, gdy byłaś nastolatką? A może były takie książki, które doprowadzały cię do szału?
Uwielbiałam fantasy! I powieści przygodowe. I historyczne. I kryminały… Tak naprawdę, czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce. Nie ma chyba określonego gatunku książek, które wybitnie mnie wkurzają – jestem prawie wszystkożerna. Wyjątek robię dla powieści, które obracają się wyłącznie wokół bohaterów. On, ona, fabuła gdzieś daleko w tle.
Oddech nocy i twoja nowa powieść Once Every Never to romanse paranormalne. Jesteś w stanie sobie wyobrazić, że któregoś dnia napiszesz coś z zupełnie innego gatunku – na przykład krwawy thriller?
Po prostu piszę książki, które sama chciałabym przeczytać. Jak mówiłam, czytam właściwie wszystko, więc nie wykluczam żadnego scenariusza. Thriller albo powieść historyczna – czemu nie? Wątpliwości mam jedynie odnośnie horroru, podejrzewam, że pisząc powieść grozy, samą siebie wystraszyłabym na śmierć.
Być pisarzem – to brzmi dla wielu jak spełnienie snów. Ciężko było zacząć? Zdarzały się momenty, kiedy chciałaś rzucić pisanie w kąt i skoncentrować się na aktorstwie.
Bywało potwornie – zwłaszcza wtedy, gdy siedziałam przed pustym monitorem, a ten gapił się na mnie. Ale to mobilizuje. Nigdy nie chciałam się poddać. Aktorstwo jest fantastyczne, ale wiesz, kiedy piszesz, nie musisz zakładać kostiumu i nakładać makijażu za każdym razem, gdy chcesz popracować nad jakąś sceną!
Dla naszych czytelników i młodych autorów – jak napisać książkę i nie zwariować w pięciu prostych krokach.
JEDEN prosty (ha!) krok: po prostu to zrób. Jeśli naprawdę ciągnie cię do pisania, nie myśl o tym, nie gadaj – siadaj i pisz. Połowa tej pracy to redakcja tekstu, poprawki, ale pamiętaj – nie poprawisz i nie zredagujesz pustej kartki. Co jeszcze? Czytaj. Jak najwięcej i to nie tylko książek z jednego gatunku. A po pracy idź na naprawdę długi spacer!
Obecnie pracujesz nad kontynuacją Once Every Never, a co będzie później? Planujesz przejąć kontrolę nad galaktyką?
O tak… Galaktyczna dominacja brzmi kusząco! Zanim ukaże się sequel OEN, mam w planach spin-off Oddechu nocy. Roboczy tytuł trylogii to STARLING. Poza tym mam mnóstwo planów, nie tylko pisarskich. Zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie. A poza tym? Chyba utnę sobie drzemkę…
Bardzo dziękuję za rozmowę!
To ja dziękuję! Dawno już tak dobrze się nie bawiłam, odpowiadając na pytania. Pozdrawiam również wszystkich moich polskich czytelników!